Wydaje się krucha i delikatna. Wrażliwa blondynka z długimi włosami, rusałka niemal. Ale to tylko na pierwszy rzut oka, bo gdy siada do fortepianu, a zwłaszcza na koncercie, to... ta delikatna dziewczyna (a właściwie dojrzała już kobieta) emanuje siłą, zdecydowaniem, odwagą, energią. Staje się konferansjerem, pianistą, kompozytorem, szefową swojego zespołu. Jak gra, to całą sobą, czym inspiruje innych i porywa w rytm muzyki.
Nazywa się Liliana Kostrzewa. Ma 29 lat. Szczecinianka od urodzenia. Odkąd pamięta zawsze była blisko muzyki i kochała ją. Rodzice muzykowali, grali i śpiewali w domu, więc mała Lila także. Szkoła muzyczna podstawowa i średnia na fortepianie, a później kompozycja w Akademii Muzycznej w Poznaniu. Następnie studia w zakresie muzyki jazzowej w Katowicach. Lubi różne gatunki muzyki, zachwyciła się jazzem, bo jest w tej muzyce wolność, która od ponad wieku niesie wiele istotnych dla człowieka treści. To opowieści o życiu w całej jego złożoności, od radości po smutki i dramaty, o zmaganiach dobra i zła, miłości, zazdrości i nienawiści. Ale właśnie nadzieja i miłość mają zwyciężać zawsze, pomimo wszystko.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Tę swoją siłę i klasę pokazuje na każdym koncercie, nawet najbardziej kameralnym. Ten największy (do tej pory) odbył się w maju tego roku w Operze na Zamku. Liliana jak zawsze wystąpiła ze swoim zespołem „LeeMeet Trio”, tym razem w nieco zmienionym składzie, powiększonym o kwartet smyczkowy. Na gitarze basowej jak zwykle zagrał Paweł Grzesiuk, ale Radka Wośko, „leemeetowego” perkusistę, zastąpił Cezary Konrad. Jest to znana postać w świecie muzycznym, m.in. był wieloletnim perkusistą Anny Marii Jopek. Liliana bardzo się ucieszyła, kiedy szybko odpowiedział pozytywnie na jej e-maila z zapytaniem, czy wystąpi na tym koncercie. Spodobały mu się kompozycje, które mu wysłała. To właśnie autorskie kompozycje i aranżacje Liliany stały się programem tego koncertu. I to właśnie wtedy po raz pierwszy można było kupić płytę „LeeMeet Trio” z kompozycjami i aranżacjami Liliany Kostrzewy.
„Pierwsze wejście do ogrodu”
Właśnie tak została nazwana ta pierwsza płyta (choć w języku angielskim). To liliowy ogród. Bo lilia to kwiat niezwykły, kojarzy się z wartościami, marzeniami, radością. Ale w tym ogrodzie można się zachwycić także innymi kwiatami, od róż, po małe, kolorowe, niemal polne kwiatki. Można zachwycić się kolorami i zapachami. To taki barwny ogród dźwięków. A 8 utworów na płycie stanowi pierwszy kontakt z liliowym ogrodem. Kolejnych z pewnością będzie jeszcze więcej...
Robić, co się kocha
Rzadko się zdarza, by ktoś potrafił mówić o marzeniach tak jak Liliana. Dla niej to takie proste i oczywiste. Marzymy, działamy, spełniamy. Bo, jeśli w życiu robi się to, co się kocha, to wszystko jest możliwe. Wymarzyła podróż do Afryki i ją zrealizowała. Wymarzyła, że będzie się zajmować muzyką, no i tak się dzieje. Marzy o koncertowaniu, no i powoli, powoli... Ma nawet odwagę na marzenia o koncertowaniu w słynnych salach koncertowych, no i wszystko przed.
Skąd ta siła? Z miłości oczywiście odpowiada zwyczajnie Liliana. Do Boga i ludzi oczywiście. A w moim przypadku także do muzyki, bo takim talentem zostałam obdarowana. To wszystko sprawia, że można przezwyciężyć nieśmiałość, tremę (kiedyś czerwieniła się jak burak, gdy miała wystąpić publicznie), robić, co się lubi i potrafi, i iść przez życie z uśmiechem i marzeniami.
Liliana nigdy nie narzeka, ale nie ukrywa, że w Polsce artystom jest bardzo trudno realizować marzenia. Możliwe więc, że wyjedzie za granicę.
Na razie cieszy się pięknymi kolorami lata i jego dźwiękami. No i tym, że pierwszą płytę „LeeMeet Trio” kupują całkiem nieznani ludzie i jeszcze „fejsują” słowa uznania.