Jedną z podstawowych zasad katolickiej nauki społecznej jest troska o dobro wspólne, które ma zmierzać do wszechstronnego rozwoju społeczeństwa i jego członków. Podjęte w tym kierunku kroki mają zmierzajać ku autentycznemu postępowi cywilizacji.
Ma on przede wszystkim polegać na indywidualnym rozwoju całego
człowieka i społeczeństwa. Mamy stawać się na poziomie bycia bardziej
ludzkimi. Nasze posiadanie, działanie i poznawanie ma zapewnić realizację
naszego powołania do nieśmiertelności. Trudno sobie wyobrazić taki
rozwój bez wartości etycznych. Dlatego też ściśle chodzi tu o troskę
o wymiar religijny człowieka z odrzuceniem jakiegokolwiek totalitaryzmu.
Aby prawidłowo rozwinęły się relacje miedzy jednostką a społeczeństwem
należy bazować na miłości Boga i bliźniego, aby w ten sposób stworzyć "
cywilizację miłości". Nie jest możliwy taki rozwój bez zasady solidarności
tzn. pełnoprawnego uczestnictwa wszystkich narodów na polu osiągnięć
naukowo-techniczych oraz bez podkreślania znaczenia pracy ludzkiej.
Wreszcie należy tu wspomnieć udział wszystkich w historii zbawienia,
która pokazuje prawdziwą realizację powołania człowieka, który nie
zmierza ku nicości.
Te zasady prawdziwego rozwoju sformułował Jan Paweł II
w encyklice Sollicitudo rei socialis, rozwijając i potwierdzając
naukę Kościoła odnośnie ładu społecznego. Wspominam je kontekście
ostatnich wydarzeń na scenie polityczno-społecznej w naszej Ojczyźnie
oraz tendencji w polityce globalnej. Warto się zastanowić nad wymaganiami
wobec ludzi, którzy zawodowo są odpowiedzialni za rozwój dobra wspólnego.
Jaki powinien być ideał polityka, któremu powierzono kształtowanie
życia społecznego?
Podobnie jak w wielu zawodach należy wymagać od takich
osób kompetencji w wykonywaniu swoich funkcji. Jest to o tyle ważne,
że od ich decyzji zależy dobro poszczególnych osób i całego społeczeństwa.
Ważną rolę odgrywają tu dobre intencje i szczere chęci służenia dobru
wspólnemu członków danej społeczności. Jednakże trudno sobie wyobrazić,
aby dobre zamiary były głównym kryterium oceny ich działań. Nie jest
rzeczą do pomyślenia, aby w przypadku np. lekarzy jedynie intencja
pomocy pacjentowi była miarą oceny ich pracy. Oprócz subiektywnych
pozytywnych motywacji każdy z lekarzy jest wezwany do ustawicznego
pogłębiania swoich kompetencji merytorycznych, jak i praktycznych.
Obowiązek ten wypływa z kodeksu etyki lekarskiej i nie może przestać
obowiązywać z jakichś subiektywnych powodów. Ciekaw jestem, czy możliwe
byłoby stworzenie kodeksu etyki polityka, który pozwoliłby na ocenę
jego kompetencji oraz w niektórych wypadkach na wykazanie ignorancji
nie zawsze niezawinionej.
Innym ważnym kryterium oceny może być punkt, w którym
styka się biznes i polityka. W dobie globalizacji i połączeń wielkich
firm, których kapitał przekracza budżet roczny niejednego państwa,
rodzi się u wielu pytanie, czy następnym wcieleniem demokracji nie
będzie "koncernokracja". Gdy jeszcze do tego zaliczymy nie zawsze
klarowne przepisy odnośnie finansowania kampanii przedwyborczych,
to pytanie o ewentualne niebezpieczeństwo manipulacji i afer korupcyjnych,
które poruszały opinię publiczną w ostatnim czasie, nie jest nieuzasadnione.
Oprócz wspomnianych kryteriów można by wymienić jeszcze
inne wynikające z ogromnej tradycji Kościoła nie bojącego się poruszać
tematów społecznych, dzięki którym można zweryfikować starania o
dobro wspólne. Przy tej okazji należy zauważyć, że zasady etyczne
mają ogromne znaczenie dla życia społeczno-politycznego. Bo do jakich
wartości można się odwołać, gdy istnieją luki prawne lub grożą nadużycia.
Czy wtedy nie odwołujemy się do zasad uczciwości i rzetelności oraz
dobrych postaw moralnych, które powinny być obecne w życiu przedstawicieli
społeczeństwa. Kościół wierny swojemu posłannictwu nie może zaprzestać
ich głoszenia oraz wzywania do ich realizacji także i przede wszystkim
swoich członków.
Pomóż w rozwoju naszego portalu