Katolicki arcybiskup Bangui Dieudonné Nzapalainga uratował muzułmańską rodzinę od niechybnej śmierci z rąk bojówkarzy z chrześcijańskiej milicji. Niektórzy chrześcijanie, którzy dziś są w koalicji z animistami, szukają zemsty za krzywdy doznane w czasach rebelii muzułmańskiej organizacji Seleka.
Sytuacja była naprawdę groźna. Abp Nzapalainga wraz z grupą osób (m.in. lekarzy) pojechał na kilka dni w odległy rejon swojej diecezji, do Yaloke, aby w tej miejscowości i w pobliskich wioskach oraz osadach nieść pomoc medyczną, której ludzie, z racji trwającego konfliktu, zostali pozbawieni. Hierarcha nie patrzył, czy jedzie do chrześcijan czy muzułmanów – chciał nieść pomoc wszystkim. Grupa trafiła do osady zamieszkiwanej w większości przez ludzi z plemienia Peul, muzułmańskiej grupy etnicznej, która była w sojuszu z rządzącymi Seleką. Na miejscu znaleziono chorą ośmiolatkę, którą postanowiono razem z rodzicami zabrać do szpitala w Bangui. Jednak 26 km przed miastem konwój został zatrzymany przez chrześcijańską milicję. Milicjanci nakazali wszystkim wysiąść z samochodów, a następnie wzięli na cel muzułmanów. Jeden z milicjantów już zamierzył się, aby ugodzić nożem ojca chorej dziewczynki, na szczęście uniesioną do zadania ciosu rękę napastnika chwycił arcybiskup i wytrącił z niej nóż. Po długiej dyskusji milicjanci zezwolili grupie na dalszą jazdę. Abp Nzapalainga nie do końca wierzył w szczerość intencji milicjantów i został z nimi, aż grupa samochodów z muzułmanami oddaliła się.
Pomóż w rozwoju naszego portalu