Reklama

Sukcesy propagandy

archer10 (Dennis) / Foter.com / CC BY-SA

Rosja od zawsze i wszelkimi sposobami stara się siać zamęt, a przede wszystkim tak wpływać na myślenie Polaków, by ostatecznie pozbawić ich woli obrony niepodległego państwa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dowiadujemy się i jesteśmy ostrzegani, że Rosja, prowadząc tzw. wojnę hybrydową – czyli działania łączące różnorodne możliwości, angażujące nowoczesne technologie w celu „doprowadzenia do erozji siły przeciwnika, jego wpływów i woli” (z definicji Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych) – skutecznie używa wszystkich narzędzi i metod klasycznej propagandy. I z tego właśnie powodu słowo „propaganda” zostało w naszym kraju nagle wyciągnięte z lamusa historii. Polskie elity wydają się zaskoczone i święcie oburzone wrogością rosyjskich propagandystów. Przed rosyjską propagandą ostrzegają dziś nawet ci, którzy jeszcze niedawno wyśmiewali każdego, kto choćby tylko zwracał uwagę na możliwość jakichkolwiek i czyichkolwiek tego rodzaju destrukcyjnych działań.

Reklama

Tymczasem kremlowska propaganda doskonale wypełnia zadanie osłabiania przeciwników; za pośrednictwem specjalnie w tym celu stworzonych mediów (np. telewizji RT, dawniej Russia Today) wykłada „zgniłym zachodnim społeczeństwom” swoje racje w sposób uprzejmie profesjonalny i osiąga pożądane cele – jeśli nie sympatię, to przynajmniej daleko posuniętą wyrozumiałość ludzi Zachodu. Prawdziwie podjazdowa wojna propagandowa toczy się natomiast w Internecie, który daje olbrzymie możliwości wszelkich manipulacji. A ponadto – jak oceniają analitycy – ta sama kremlowska propaganda odnosi równie wielkie sukcesy w przygotowywaniu własnego narodu na ewentualność wojny; za jej sprawą poparcie społeczne dla prezydenta Władimira Putina wciąż rośnie. Świat się już nie śmieje – świat się co najwyżej dziwi. Moskwa tymczasem odwraca kota ogonem i potępia propagandę Unii Europejskiej; rosyjskie ministerstwo oświaty oficjalnie protestuje przeciwko propagandowej „obrobotce”, jakiej przedstawiciele Unii dopuszczają się podczas spotkań na wyższych uczelniach. Wojna propagandowa toczy się więc na wielu frontach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pod przykrywką

Wpływ rosyjskiej propagandy na polskie społeczeństwo staje się już także coraz bardziej widoczny, mimo ugruntowanej historycznie rusofobii (która zresztą bywa również umiejętnie wykorzystywana przez kremlowskich propagandystów). Jak konsekwentnie twierdzi – i od dawna przestrzega, także na łamach „Niedzieli” – prof. Romuald Szeremietiew, Rosja od zawsze i wszelkimi sposobami stara się siać zamęt, a przede wszystkim tak wpływać na myślenie Polaków, by ostatecznie pozbawić ich woli obrony niepodległego państwa.

Do wydatnego osłabienia tej woli przyczyniła się, niestety, nie tylko rosyjska propaganda. Także ta rodzima – której w III RP jakoby nikt nie uprawiał, a z pewnością niewielu ją dostrzegało – zrobiła już swoje; znacząco znieczuliła Polaków na sprawy ojczyzny, na własną historię, tradycję, kulturę, pozbawiła nawyku refleksji, troskliwego krytycyzmu, a przede wszystkim – oduczyła samodzielnego myślenia. Destrukcyjna skuteczność tej propagandy, która jakoby nie była żadną propagandą, przez 25 lat rosła niczym kula śniegowa... A my tylko ze zgorszeniem wspominaliśmy tzw. politykę propagandową PRL-u. Tak bardzo cieszyliśmy się, że już jej nie ma, że trudno było dopuścić myślenie, iż w ogóle może jeszcze istnieć na świecie jakakolwiek inna propaganda.

Reklama

Zastanawiające, że tak nagle i ze zdumieniem odkrywamy teraz odrodzenie się zjawiska propagandy, rzecz jasna nie naszej! A przecież w wolnej Polsce, aż do czasów obecnych, przetrwała ona w formie „soft”, schowana pod najróżniejszego rodzaju przykrywkami, choćby jako marketing polityczny, polityka informacyjna, polityka kulturalna itp. Niestety, nawet w tej miękkiej postaci propaganda zazwyczaj nie była narzędziem wykorzystywanym w dobrej wierze, dla dobra wspólnego. Raczej – jak to propaganda – narzucała „jedyne słuszne” sposoby myślenia, korzystne dla określonych grup interesów, a pozostając narzędziem ideologów, zwalczała wartości konserwatywne, ugruntowywała tzw. poprawność polityczną.

Propaganda sukcesu

W tzw. wolnych mediach III RP – które w większości znalazły się w rękach zagranicznych koncernów wydawniczych, a to głównie one do dziś kształtują postawy i sposób myślenia Polaków – gdy się im bliżej przyjrzeć, serwuje się dość jednostronne, prymitywnie liberalne rozumienie pojęcia wolności, pogardę dla instytucji państwa, wspólnoty narodowej, Kościoła i religii, a poza tym, że zachwala się patetyczną dobroczynność, nie zachęca się bynajmniej do jakichkolwiek obywatelskich powinności. Ma się liczyć przede wszystkim sukces – dobrze pamiętamy to słowo, odmieniane przez media na wszelkie możliwe sposoby od początku lat 90. ubiegłego wieku.

To była propaganda sukcesu, zasadniczo inna od tej gierkowskiej z lat 70., ale zarazem jakże podobna, bo sukcesem miało być przede wszystkim materialne powodzenie każdego Polaka. Propaganda sukcesu w wersji wczesnej III RP, podobnie jak ta poprzednia, nie zakończyła się sukcesem, lecz stała się wkrótce źródłem społecznych frustracji. Późniejsza jej odsłona, czyli propaganda sukcesu rządu PO-PSL, mimo że okazuje się pustym zbiorem sloganów, osiąga swe cele.

Reklama

Każda propaganda, zwłaszcza zbyt jawnie natarczywa, wcześniej czy później przynosi zwykle skutki odwrotne od zamierzonych – pojawia się tzw. efekt bumerangowy. Jednak gdy akcja propagandowa jest prowadzona w sposób odpowiednio wyrafinowany, powoduje duże, trudno odwracalne spustoszenia w ludzkich umysłach, co zazwyczaj skutkuje nieprzewidywalnymi, nieracjonalnymi zachowaniami. Można się obawiać, że media III RP zapisały tu znaczącą kartę w historii Polski.

Obecna rosyjska propaganda wojenna coraz częściej nie tylko w zachodnich społeczeństwach – także w ponoć z natury rusofobicznej Polsce – trafia na miękki, podatny (dobrze przygotowany?) grunt i stosunkowo łatwo może osiągać bardzo konkretne cele. Europejscy Polacy skutecznie już przekonani, że w życiu liczy się przede wszystkim biznes, nie kryją niezadowolenia z powodu zamrożenia wymiany handlowej z Rosją – chętnie poparliby nawet ideę imperium od Moskwy po Lizbonę, choćby na rosyjskich warunkach, byleby tylko wszystkim żyło się „lepiej i dostatniej”.

Woda z mózgu

„Panie profesorze, nasi obywatele i tak w to nie uwierzą!” – tak w popularnym serialu z czasów PRL-u podsumował wysiłki propagandowe Komitetu Centralnego PZPR działacz tejże partii.

Reklama

Propaganda to komunikowanie i narzucanie jednego punktu widzenia, w łagodnej wersji jest przekonywaniem do jakiegoś konkretnego zachowania, np. do wyboru tego, a nie innego polityka, do kupna określonego towaru, podjęcia „jedynej słusznej” decyzji lub przyjęcia narzucanej opinii. Jej skuteczność jest tym większa, im bardziej wyrafinowanymi metodami się posługuje, im mniej jest widoczna, im bardziej nie jest nazywana propagandą. Tak miało być z propagandą kapitalizmu w III RP. Tymczasem nowe wolne media, a zwłaszcza nowi-starzy dziennikarze prowadzili neoliberalną agitację starymi metodami, z gorliwością neofitów, udając przy tym oczywiście, że jej nie prowadzą. Gdy zdezorientowani obywatele zaczęli się zachowywać nieracjonalnie, zdumieni kreatorzy nowej społecznej świadomości tłumaczyli to niedojrzałością młodej demokracji, wcale nie tym, że „robią ludziom wodę z mózgu”.

Naukowcy dowodzą, że propaganda jest skuteczna, gdy wykorzystuje nasze lenistwo myślowe, bezrefleksyjność, emocje i potrzeby (często sztucznie stwarzane); że wystarczy ludziom pokazać uproszczony obraz świata, by osiągnąć każdy z góry założony cel (zob. A. Pratkanis, E. Aronson, „Wiek propagandy. Używanie i nadużywanie perswazji na co dzień”). Można więc udowodnić, że demokratyczne media – a nie tylko te podporządkowane wyrazistej totalitarnej propagandzie, jak obecne rosyjskie – potrafią niszczyć podstawy społeczeństwa obywatelskiego, czyli wolę swobodnego myślenia i toczenia dyskursu w imię większego dobra. Media III RP wydają się książkowym tego przykładem.

Propaganda w III RP – prowadzona niekoniecznie przez rządy, raczej przez wpływowe środowiska i grupy interesu – zmieniała swe oblicze, unowocześniała się, stosownie do zachodnich formatów medialnych i ze stosowną nadgorliwością. W obarczonej misją telewizji publicznej zaczęły królować wystawne programy rozrywkowe. Widocznie pomyślano, że skoro z jakiegoś powodu (lub z czyjejś woli) nie można misyjnie przekonywać Polaków do tego np., by dbali o własne państwo, to trzeba ich „zabawić na śmierć”, ogłupić. I w dużej mierze ten cel został już osiągnięty. Ludzie zostali odzwyczajeni od samodzielnego myślenia, w ogóle nie chcą myśleć, nie chcą rozmawiać o ważnych sprawach, zwłaszcza o polityce.

Miękkie ostrze

Lekkostrawną papkę propagandową oferują modne programy informacyjno-rozrywkowe, co ciekawe, będące w Polsce domeną raczej mediów publicznych niż komercyjnych. O ile we wczesnych latach III RP proponowano proste połączenie treści poważnych (dyskusja na tematy polityczne z okrasą muzyczną jako neutralnym przerywnikiem), o tyle teraz mamy już pełne pomieszanie z poplątaniem: obok prawdziwych ekspertów w roli autorytetów występują lubiani aktorzy, piosenkarze, celebryci. Ostatecznie pod strzechy najskuteczniej trafia to, co mówią ulubieni artyści... Można rzec, że są oni, zwłaszcza aktorzy, miękkim, ale najostrzejszym narzędziem propagandy. W dodatku tak się składa, że ostrze ich wypowiedzi jest skierowane w jedną, jedyną słuszną stronę, zgodnie z polityką propagandową (naprawdę trudno już ukryć, że jej nie ma) mediów głównego nurtu i myśleniem rządzących elit.

Nie da się dziś ukryć także tego, że trzymające rząd dusz media głównego nurtu prowadzą od kilku lat wyraźnie prorządową propagandę oraz klasyczną propagandę nienawiści wobec jednej z partii opozycyjnych. Dlaczego? Dlaczego mamy w Polsce do czynienia z antypropagandą tych wartości, które stanowią i umacniają naszą tożsamość? Martwi to, że tak wielu Polaków nie chce dziś nawet zadać sobie tak podstawowych pytań. Znaczy to tylko tyle, że propaganda osiągnęła swój podstawowy cel: ludzie zostali skutecznie oduczeni samodzielnego myślenia, stali się podatni na wszelkie wpływy i manipulacje. Także te wrogie, płynące z zewnątrz.

Podziel się:

Oceń:

2015-03-04 11:30

Wybrane dla Ciebie

Proszę, abym miał otwarte oczy w oczekiwaniu na znaki Bożej obecności

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 20, 2-8.

Więcej ...

Natchniony z Patmos

Adobe Stock

Tradycja zachodnia nazywa św. Jana umiłowanym uczniem Pana. Przez Kościół Wschodni nazywany jest on „Teologiem”.

Więcej ...

W tej polskiej parafii finansami zajmują się świeccy, a nie proboszcz

2024-12-27 21:23

Karol Porwich/Niedziela

Na Łacinie finansami zajmują się świeccy, a nie proboszcz. "Ksiądz jest od odprawiania Mszy św., spowiadania i ewangelizacji, a nie od zbierania pieniędzy. W naszej parafii działa rada ekonomiczna, mamy księgową – to ich zadanie" – wyjaśnił ks. Radek Rakowski, proboszcz parafii Imienia Jezus w Poznaniu.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Policja tłumaczy się z najazdu na klasztor w poszukiwaniu...

Wiadomości

Policja tłumaczy się z najazdu na klasztor w poszukiwaniu...

Wino św. Jana

Wiara

Wino św. Jana

Dyspensa od postu w wybranych parafiach diecezji...

Niedziela Świdnicka

Dyspensa od postu w wybranych parafiach diecezji...

Nowenna do Świętej Rodziny

Wiara

Nowenna do Świętej Rodziny

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Wiara

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Szokujący najazd na klasztor w poszukiwaniu Romanowskiego

Wiadomości

Szokujący najazd na klasztor w poszukiwaniu Romanowskiego

Niepokojące informacje o stanie zdrowia ks. Michała...

Wiadomości

Niepokojące informacje o stanie zdrowia ks. Michała...

Maryja udaje się do Elżbiety, by służyć

Wiara

Maryja udaje się do Elżbiety, by służyć

Jezusa wciąż tak bardzo brakuje w wielu miejscach –...

Wiara

Jezusa wciąż tak bardzo brakuje w wielu miejscach –...