Z Wilna do Kazachstanu trafiają matka i trzy córki nastolatki. Ojca wcześniej zabrało NKWD i ślad po nim zaginął. Tak zaczyna się książka „Siostry. Kresy, zsyłka, wielki świat” Agnieszki Lewandowskiej-Kąkol. Ale początkiem – czy raczej tłem – historii jest sowiecka agresja na Polskę we wrześniu 1939 r. Rozpoczynają się represje, wywózki, ludzie masowo znikają i giną.
Wojenna zawierucha rozdzieliła siostry. Najstarsza – Barbara – zakochała się w Rosjaninie, który uratował jej życie, a co najmniej ochronił przed kolejną zsyłką. Została z nim w Sowietach i doczekała się sześciorga dzieci. Ludmile udało się przedostać do Armii Andersa, ale wypadek zakończył jej dobrze zapowiadającą się karierę oficerską. Trafiła do Rodezji, gdzie opiekowała się dziećmi. Najmłodsza – Helena – skończyła kurs traktorzystów, przedarła się do polskiej armii w Iranie, a po wojnie trafiła do Kanady. Tam młodsze siostry się spotkały. Ale nie zobaczyły już nigdy Barbary...
Historia sióstr jest oparta na prawdziwych życiorysach. Autorka mówi nawet, że w dwóch trzecich to wszystko zdarzyło się w rzeczywistości. Prawdą jest nawet śmierć narzeczonego jednej z sióstr w paszczy krokodyla. Książkę czyta się jednym tchem i aż żal, że się kończy oraz że niektóre wątki nie zostały rozbudowane.
Pomóż w rozwoju naszego portalu