Reklama

Duchowość

Umieraj... żywy

Członkowie Bractwa Dobrej Śmierci w katakumbach sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Warszawie

Wojciech Dudkiewicz

Członkowie Bractwa Dobrej Śmierci w katakumbach sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Warszawie

Dewiza Bractwa Dobrej Śmierci – Vivus morire (Umieraj żywy) – nie oznacza, że bracia nie kochają życia. Przeciwnie. Trzeba być świadomym własnych ograniczeń, ale wyzwaniem jest życie, a nie śmierć

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wcześniej byli zamknięci we własnym kręgu, niemal w czterech ścianach. Spotykali się raz w tygodniu w domu jednego z nich w Józefowie. Modlili się, rozmawiali, śpiewali, odmawiali litanię imion. Niedawno Bractwo wpuściło świeże powietrze do domu w Józefowie. – Długo byliśmy sami dla siebie, jak większość bractw na świecie. Ale teraz czas się otworzyć – mówią.

Otworzyli się. Raz na miesiąc u warszawskich Jezuitów w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej na Starym Mieście spotykają się na nabożeństwie, Mszy św., śpiewach, litanii i dyskusji. Zwracają na siebie uwagę ciemnymi habitami z kapturami i czarnym proporcem – tzw. gonfalonem – z wypisaną dewizą „Vivus morire” i czaszką.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W gronie przyjaciół

Pomysł na stworzenie Bractwa powstał osiem lat temu, a i tym razem potrzeba była matką wynalazku. Jeden z braci stracił bliską osobę i żeby coś zrobić, zaproponował założenie Bractwa. – Wspólnota powstała żeby go wspomóc, ale tylko do pewnego stopnia – mówi jeden z braci. Bo myśleli o tym wcześniej w niewielkim gronie przyjaciół i znajomych, gości z nienajgorszą pozycją zawodową – pracowników mediów, przedsiębiorców i artystów, ale to śmierć była impulsem. Dojrzewali w burzliwych rozmowach do stworzenia takiego Bractwa.

Reklama

Bratem może zostać mężczyzna żonaty, albo wdowiec. Takie było założenie od początku. Nie ma wielu bractw, które zapraszają tylko osoby obdarzone sakramentem małżeństwa. – Skupiamy ludzi, którzy mają swoje doświadczenia, rodziny, mają żonę, albo ją mieli. To wpływa na rodzaj nie tyle religijności, co myślenia o świecie – zaznacza Jacek Borkowicz, historyk, publicysta, wieloletni ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, u którego w Józefowie zaczęło się spotykać Bractwo, od początku trochę grupa modlitewna, trochę schola, trochę klub.

Pan Bóg się cieszy, żony ponoć są zadowolone (lepiej, że spotykają się w imię Boże, niż gdyby mieli pić wódkę). A poza tym, spotkania niektórych odmieniają, a czasem pozwalają przetrzymać kryzys. – Zdarzało się, że bracia mieli kryzys ducha, wiary, ciężkie doświadczenie życiowe – mówi Jacek Borkowicz. – Musieli się nawet zmuszać, żeby przyjść. Ale potem dziękowali Bogu i kolegom, że przyszli, bo otrzymali wsparcie.

Bądź aktywny

Ludzie na temat śmierci myślą często, ale wnioski bywają bardzo różne i ewoluują. Temat i tytuł niedawnego wykładu jednego z braci, Marka Walusia, „W śmierci też nadzieja” w Sanktuarium na Starym Mieście, dobrze oddaje ducha Bractwa.

– Wszyscy jesteśmy w sile wieku, w większości 40-50-paroletni. Wchodzimy w okres starzenia się, zmęczenia życiem, zmęczenia materiału. Ważne, żeby wchodzić w to bez poczucia rezygnacji, ze świadomością, że to tylko etap w życiu chrześcijanina – mówi Jacek Borkowicz. – Nie da się przed śmiercią uciekać i zasłaniać oczu. Ważne, żeby być gotowym na przyjście Pana, nie załamywać rąk, nie fatalizować. A kiedy odejdziemy, to tylko Bóg wie. Będzie, co jest nam pisane. Śmierć najbliższych, ale i własna jest bolesna, tragiczna, ale tak człowiek jest skonstruowany. Ważne, żeby w dochodzeniu do śmierci nie było lęku. Tak powinien podchodzić do niej mężczyzna: śmierć jest formą kontaktu z ostatecznością.

Reklama

Kochają życie, mają rodziny, mają lub mieli – żony. Bractwo równie dobrze mogłoby się nazywać... Bractwem Dobrego Życia. A na pewno ich dewizą nie mogłoby być „Memento mori” (Pamiętaj o śmierci). – Nie wolno odrywać się od życia codziennego. Nie jest tak, że w naszych dyskusjach i aktywności nie wykraczamy poza mury cmentarne – podkreśla Borkowicz. – Przeciwnie, trzeba mieć świadomość własnych ograniczeń, ale to życie, a nie śmierć jest wyzwaniem. Nasza dewiza oznacza, że tam, gdzie wystarcza ci energii – angażuj się. Bądź aktywny. To nie jest to samo, co „Memento mori” – posyp głowę popiołem, rób podkówkę, bądź smutny, nocuj w trumnie. To nie my.

Kwestie ostateczne

Zanim otworzyli się na ludzi w Sanktuarium na Starym Mieście, przez osiem lat sprawdzali się i sprawdzili, że Bractwo to historia trwała, nie jakaś efemeryda, która zapaliła się i szybko zgaśnie. Wszak są mężczyznami czynnymi zawodowo, spotykają się późno, po godzinach pracy. Ich – jak mówią półżartem – heroizm polega na tym, że im się w ogóle po ciężkiej pracy jeszcze coś chce.

Konkretnie – modlić się. Nieszporami i Kompletą z danego dnia, potem śpiewem. Tradycyjnym – chorałem gregoriańskim, albo ludowym, jaki przez Sobór był zalecany do śpiewania w kościele, a został zapomniany, albo zlekceważony. – Ważną częścią naszych spotkań była zawsze dyskusja, co w wypadku mężczyzn jest istotne – mówi Borkowicz. – Ale nie spotykamy się na pogaduchy. Na ogół są to tematy wyznaczone: ktoś zagaja, zwykle jest obecny wątek kontaktu z kwestiami ostatecznymi.

W Internecie otworzyli się już dawno. Prowadzą bloga, w którym śmierć traktowana jest z szacunkiem, ale bez nadęcia, a nawet z nutą humoru. – Bractwa męskie od stuleci tworzyli ludzie, którzy afirmowali dobre, nawet wesołe, życie, ale ze świadomością, co ich kiedyś czeka – mówi Jacek Borkowicz. – Czasami warto przekłuć ten balonik i to jest zdrowe. Niepowaga, puszczanie oka, służy temu, żeby powiedzieć: spokojnie, nie nadymajmy się tak specjalnie wobec śmierci.

Litania na 200 osób

Reklama

Z otwartych spotkań u Jezuitów na Starym Mieście na razie wynika przede wszystkim to, że... warto odbywać kolejne. Robi się ciekawie, przychodzą pierwsze osoby z zewnątrz, a przyjdą następne. Co będzie później nie wiadomo. Bractwo będzie pewnie pączkować. Teraz jest moment otwarcia. Otwierając drzwi, często nie wiesz co się za nimi znajduje. Wszystko w rękach Boga.

Oczekujemy rozwoju Bractwa. Ale nauczyliśmy się innego liczenia czasu. Nam się nie spieszy, pewne sprawy dojrzewają powoli. Nic na siłę. Z naszej perspektywy dwa, trzy miesiące to tyle, co nic. Każde Bractwo ma swoją otoczkę. Braci i środowisko z nimi zaprzyjaźnione. Chcielibyśmy takie środowisko stworzyć.

Program otwartych spotkań Bractwa w Sanktuarium na Starym Mieście jest podobny, jak tych zamkniętych, cotygodniowych w Józefowie (nabożeństwo, Msza św., śpiewy, litania i dyskusja). Litania jest za zmarłych i konających. Gdy umierał ktoś, kogo znali i chcieli upamiętnić, dołączali intencję za niego do modlitw. Dlatego ostatnio odmawiają już 200-osobową litanie imion, którą polecają Bożemu miłosierdziu, a potem śpiewają za zmarłych. A że dzieje się to w podziemiach kościoła, w krypcie pod ołtarzem (tam też znalazł miejsce ich gonfalon), atmosfera jest niesamowita. Krypta jest niska, surowa, światło przygaszone. Bracia są w habitach i kapturach. W tle widać proporzec z białą czaszką, rozlega się surowy chorał gregoriański.

Podziel się:

Oceń:

2016-02-11 10:08

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Kraków: publiczne śluby członków „Fraternitas Jesu”

Bożena Sztajner/Niedziela

W sobotę wieczorem w kaplicy Domu Arcybiskupów Krakowskich publiczne śluby złożyło dziesięciu członków bractwa „Fraternitas Jesu”. „Noście w waszym sercu herb Bractwa – obraz kuli ziemskiej z ustawionym na niej krzyżu, symbolizującym królowanie nad światem naszego Ukrzyżowanego Pana – Miłosiernej Miłości” – mówił w homilii do zgromadzonych kard. Stanisław Dziwisz.

Więcej ...

Łodzianie uczestniczą w Europejskim Spotkaniu Młodych Taize w Paryżu

2025-12-29 14:51
Młodzież z Łodzi w drodze na Europejskie Spotkanie Młodych w Paryżu

Patryk Nowacki

Młodzież z Łodzi w drodze na Europejskie Spotkanie Młodych w Paryżu

15 tysięcy młodych z całej Europy, w tym 2 tysiące Polaków, którym towarzyszy 10 polskich biskupów uczestniczy w 48. Europejskim Spotkaniu Młodych TAIZE w Paryżu.

Więcej ...

USA: od 1991 r. zamknięto 70 proc. klinik aborcyjnych

2025-12-30 11:40

Adobe Stock, montaż: A. Wiśnicka

Jak wynika z najnowszego raportu Operation Rescue, tylko w mijającym roku zamknięto w Stanach Zjednoczonych 54 placówki, wykonujące aborcje. To największa liczba od 2022 r., która wpisuje się w długofalowy trend. Bowiem od 1991 r. z mapy klinik aborcyjnych w USA zniknęło już 70 proc. tych placówek.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w...

Niedziela Kielecka

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w...

Francuski biskup żegna Brigitte Bardot. Co znana aktorka...

Kościół

Francuski biskup żegna Brigitte Bardot. Co znana aktorka...

Bóg lubi przychodzić do tych, którzy nie są już...

Wiara

Bóg lubi przychodzić do tych, którzy nie są już...

Kard. Ryś zapowiada otwarcie niejawnych archiwów...

Kościół

Kard. Ryś zapowiada otwarcie niejawnych archiwów...

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego...

Kościół

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego...

Kard. Ryś przeprowadził zmiany w kurii krakowskiej. Ks....

Kościół

Kard. Ryś przeprowadził zmiany w kurii krakowskiej. Ks....

Kraków: wiadomo, kto będzie osobistym sekretarzem kard....

Kościół

Kraków: wiadomo, kto będzie osobistym sekretarzem kard....

Nowenna do Świętej Rodziny

Wiara

Nowenna do Świętej Rodziny

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2025 roku