W Peru, w Cordillera Negra, w odległości godziny drogi od wybrzeża leży Pariacoto. Miasteczko, siedziba gminy, jest zaopatrzone w energię elektryczną, telefony i system wody pitnej. To tu zaczęła się peruwiańska misja franciszkanów. W Cordillera Negra nie było żadnego duchownego. Pierwsi dotarli tu o. Jarosław Wysoczański, o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek. Misjonarze z Polski, korzystając z pomocy miejscowego biskupa, szybko zorganizowali placówkę. Misja w Pariacoto została oficjalnie otwarta 30 sierpnia 1989 r., w uroczystość św. Róży z Limy, patronki Peru. Był to czas wojny domowej prowadzonej przez maoistowską organizację „Świetlisty Szlak”. Działania duszpastersko-charytatywne franciszkanów natychmiast zostały uznane przez terrorystów za szkodliwe dla rewolucji w Peru. To dlatego ich bojówkarze wtargnęli 9 sierpnia 1991 r. do klasztoru w Pariacoto i po Mszy św. wyprowadzili o. Zbigniewa i o. Michała. Wepchnęli ich do samochodu razem z s. Bertą Hernández. Przed przekroczeniem mostu wyrzucili zakonnicę, podpalili most i wywieźli ojców do miejsca zwanego Pueblo Viejo. O. Michał został zabity strzałem w tył głowy, a o. Zbigniew – dwoma strzałami: w kręgosłup i w głowę. Wojownicy „Świetlistego Szlaku” zamordowali ich, ponieważ twierdzili, że „poniżali lud rozdzielając żywność pochodzącą od imperialistów; że religia jest opium dla ludu, że głosząc pokój i podejmując działania ewangelizacyjne oraz charytatywne, usypiają lud po to, aby masy nie podejmowały zrywu rewolucyjnego” – tak zeznała s. Berta. Ciała franciszkańskich męczenników spoczywają w Pariacoto, w kościele parafialnym.
Minęło dwa tysiące lat od narodzin Jezusa i nic się nie zmieniło. Słowa Chrystusowego rozesłania: „Idźcie! Oto posyłam was jak owce między wilki” (Łk 10, 3) wciąż błogosławią kroki nowych męczenników. Owce idą pokorne, ale odważne, posłane przez Pasterza. Wilki, otumanione szatańską ideologią, mordują w imię rewolucyjnych haseł. Nic się nie zmieniło.
Pomóż w rozwoju naszego portalu