„(...) odpowiadając na tę wielką potrzebę – potrzebę serc i potrzebę czasów – jako Prezydent Rzeczypospolitej, korzystając z inicjatywy ustawodawczej, jaką ma prezydent, zdecydowałem się złożyć Marszałkowi Sejmu projekt ustawy o Narodowych Obchodach Setnej Rocznicy Niepodległości Państwa Polskiego” – z wystąpienia prezydenta RP Andrzeja Dudy z okazji Narodowego Święta Niepodległości.
Jedni dostrzegli w tych słowach odległy początek kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2020 r. Inni potraktowali je jako przejaw nadmiernego i niepotrzebnego aktywizmu, po to tylko, żeby wykazać, że prezydent Duda też jest człowiekiem z inicjatywą (choć niektórzy już martwią się nieszczerze, co na to powie prezes Jarosław Kaczyński). Jeszcze inni cieszą się: – No to prezydent wszystkich zaszachował, bo kto ośmieli się odmówić takiej inicjatywie bez narażenia się na zarzut działania wbrew interesom Polski?
Może są także inne interpretacje inicjatywy i słów prezydenta Dudy. Każdy mierzy swoją miarą. Jednak pośród wypowiedzi polityków i komentatorów za słabo wybrzmiała lub nie wybrzmiała w ogóle jeszcze jedna interpretacja prezydenckiej inicjatywy – że wyrosła ona z potrzeby serca, autentycznego umiłowania Ojczyzny i głębokiej wiary chrześcijańskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu