Reklama

Zaufać Bogu i czynić dobro

Niedziela Ogólnopolska 15/2017, str. 42-43

Ks. Ireneusz Skubiś i senator Stanisław Kogut podczas spotkania w Stróżach k. Grybowa

Bożena Sztajner/Niedziela

Ks. Ireneusz Skubiś i senator Stanisław Kogut podczas spotkania w Stróżach k. Grybowa

Z senatorem RP Stanisławem Kogutem – prezesem Zarządu Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym w Stróżach k. Grybowa – rozmawia ks. Ireneusz Skubiś

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: – Jaka jest geneza Ośrodka Rehabilitacyjnego? Jak wygląda struktura fundacji?

SEN. STANISŁAW KOGUT: – Ciągle powtarzam, że najlepsze działania człowieka mają swój początek w domu rodzinnym – i tak było też w moim przypadku. Urodziłem się w bardzo biednej rodzinie, ale kiedy jako dzieci wychodziliśmy do szkoły – nasza cudowna, nieżyjąca już mama zawsze nam mówiła: Dzieci, dzielcie się chlebem z drugim człowiekiem. Zawsze podkreślała, że ludziom w potrzebie należy pomagać. Kiedy osiągnąłem wiek dojrzały i jakąś życiową pozycję – przez kilkanaście lat byłem szefem Solidarności kolejowej, a później senatorem RP – postanowiłem odwdzięczyć się wszystkim, którzy mi kiedyś w życiu pomogli. Myślałem o pomocy ludziom bezrobotnym, ale ostatecznie zdecydowałem, że trzeba pomagać osobom niepełnosprawnym. Duży wpływ na moją działalność miały także serdeczny kontakt z siostrami dominikankami w Białej Niżnej, gdzie mieszkałem, i ich ogromna pomoc. Przychodziłem do nich rano na Mszę św. – byłem przez 2 lata ministrantem, a później lektorem. Pamiętam, że kiedy szedłem rano na Roraty, były duże mrozy, a ja nie miałem rękawiczek. Zauważyła to – dziś już śp. – s. Bertranda i dała mi takie zrobione z czystej wełny, bardzo gryzące. Kiedy szedłem do kościoła, to rękawiczki miałem w kieszeni, ale kiedy wchodziłem do zakrystii, to je zakładałem. Siostra cieszyła się, że chodzę w rękawiczkach, które mi dała...
Tak więc zdecydowałem, że będę pomagał ludziom niepełnosprawnym. Chociaż w mojej rodzinie nie ma osób niepełnosprawnych, uważam, że była to bardzo trafna decyzja. W 1998 r. utworzyłem fundację, której pierwszym zadaniem było dostosowanie infrastruktury do potrzeb osób niepełnosprawnych, później powstało Centrum Szkoleniowo-Rehabilitacyjne im. Ojca Pio, a następnie powołałem do istnienia przedszkole integracyjne dla dzieci zdrowych i niepełnosprawnych. Kolejnym działaniem było powołanie Warsztatów Terapii Zajęciowej, na których prowadzona jest rehabilitacja społeczna i zawodowa osób niepełnosprawnych. Bardzo pragnąłem wznieść okazały pomnik Jana Pawła II na najwyższym szczycie, ale przypomniały mi się jego słowa, że bardziej ucieszyłby się z żywego pomnika, dlatego utworzyłem Hospicjum im. Chrystusa Króla – bo ciągle miałem w oczach figurę Chrystusa Króla na najwyższym szczycie Rio de Janeiro – jako wyraz wdzięczności za pontyfikat Papieża Polaka. W godzinie jego śmierci obiecałem mu, że wybuduję coś takiego, żeby ludzie godnie odchodzili z tego świata. Następnym działaniem było stworzenie dużego ośrodka hipoterapii dla dzieci z autyzmem. Wybudowałem też duży ośrodek rehabilitacyjny dla chorych na stwardnienie rozsiane im. Chrystusa Króla i św. Jana Pawła II. Musimy wiedzieć, że w Polsce jest ok. 40 tys. ludzi chorych na stwardnienie rozsiane, głównie młodych. Nasz ośrodek naprawdę zdaje egzamin. Moim marzeniem jest wybudowanie dużego ośrodka dla ludzi chorych na autyzm.
Wszelkie działania prowadzimy w ramach fundacji, która ma poszczególne działy, a w nich prowadzona jest oddzielna księgowość, żeby wszystko było przejrzyste. Mam wspaniałych, oddanych tej pracy pracowników. I tu znów potwierdza się to, co mówiła mi moja kochana Mama: Zaufaj Panu Bogu, a wszystko przyjdzie przy Jego pomocy. Kiedy nieraz było mi bardzo ciężko, kiedy zastanawiałem się, jak to wszystko utrzymać, szedłem do kościoła, modliłem się przy obrazie Matki Najświętszej. Okazuje się, że słowa kochanej Mamy zawsze się sprawdzały.

– Jak Pan Senator organizuje fundusze? – to wszystko przecież kosztuje.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Warsztaty Terapii Zajęciowej są finansowane głównie przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Stamtąd pochodzi 90 proc. funduszów, a 10 proc. wypracowujemy sami. Jeżeli chodzi o Centrum Szkoleniowo-Rehabilitacyjne im. Ojca Pio, to mamy wygrane przetargi w ZUS-ie na 3 lata; koszt rehabilitacji pensjonariuszy z całej Polski pokrywany jest z ZUS-u. Gdy chodzi o hospicja, to mamy wygrany przetarg w NFZ-ecie, który pokrywa koszty opieki nad pacjentem. Dotyczy to także hospicjum domowego. W przypadku rehabilitacji chorych na stwardnienie rozsiane apelowałem i apeluję wszędzie, że nie ma w Polsce programu, żeby pomagać tym ludziom. Mamy wygrany przetarg w NFZ-ecie i otaczamy chorych opieką w ramach normalnej rehabilitacji. Uczestniczymy w wielu przetargach z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i kiedy wygrywamy przetarg, podpisujemy umowę, którą staramy się konsekwentnie realizować.

– Czy doświadczacie pomocy ze strony osób indywidualnych?

– Zdecydowanie tak. Jesteśmy wdzięczni wszystkim, nawet tej wdowie z przypowieści, która daje z serca. Są też tacy, którzy mają nadmiar pieniędzy i wpłacają bardzo duże kwoty. Oczywiście, zbieramy fundusze z 1% z podatków, który przekazują ludzie z całej Polski.

Reklama

– W jaki sposób Pan Senator dobiera personel?

– Personel stanowią przeważnie ludzie miejscowi, z powiatów sądeckiego, gorlickiego, tarnowskiego, są też profesorowie, którzy dojeżdżają z Krakowa. To wspaniali ludzie, zazwyczaj młodzi. Teraz jest program „Rodzina 500+” – cudowne uzdrowienie dla polskiej rodziny, ale kiedyś zatrudnialiśmy ludzi po to, żeby mogli utrzymać rodziny. W ciągu 18 lat działalności nie trafił nam się zły pracownik. W przeciwieństwie do Warszawy u nas każdy pyta, czy jest praca, a nie – za ile.

– Czy korzystacie z pomocy wolontariuszy?

– Tak, po ich odpowiednim przeszkoleniu. Zwłaszcza hospicjum wymaga więcej wolontariuszy, ludzi młodych, którzy odwiedzają ludzi chorych na nowotwory i się nimi zajmują. Jest to bardzo pozytywna sprawa. Organizujemy spartakiady dla osób niepełnosprawnych, podczas których także bardzo pomagają wolontariusze. Są to uczniowie zwłaszcza szkół średnich z Bobowej, z Grybowa. Jestem dumny z tej młodzieży. Mówi się często, że młodzież jest zła. Nieprawda, młodzież jest wspaniała! Trzeba tylko to pokazywać. Lepiej pokazać wolontariusza pomagającego osobie niepełnosprawnej niż chłopaka z kijem bejsbolowym.

– Zgłaszają się do Was osoby z różnymi ułomnościami. Czy mógłby Pan Senator coś o nich opowiedzieć?

– To cierpiący na autyzm, zespół Downa, są osoby po porażeniach mózgowych, młodzi z uszkodzeniami fizycznymi. Uczenie się tolerancji najlepiej widać na przykładzie przedszkola integracyjnego. Dzieci pomagają jedno drugiemu, zdrowe dziecko pomaga niepełnosprawnemu i na odwrót. Przyjeżdżają tu dzieci z kilku gmin: Grybów, Korzenna, Moszczenica, Bobowa. Do Zakładu Aktywności Zawodowej, który niedawno powołałem – nawet z powiatu gorlickiego.
Jeśli chodzi o Warsztaty Terapii Zajęciowej – jeździ samochód, który zabiera osoby niepełnosprawne z poszczególnych miejscowości i przywozi do fundacji na cały dzień, a później odwozi je do miejsca ich zamieszkania. Największe koszty generuje właśnie transport – dziennie robimy ok. 330 km. Kursują 4 samochody, mamy też autobus, który przywozi dzieci. Nie patrzymy jednak na koszty – na jednym zarobimy, a do drugiego dołożymy. W zajęciach Zakładu Aktywności Zawodowej i Warsztatach Terapii Zajęciowej uczestniczą ludzie dorośli, od 18 do nawet 60 lat.

– Jakie są efekty Waszej pracy?

– Mamy bardzo dobrze wykwalifikowaną kadrę, psychologów, którzy przebywają z dziećmi, do których trzeba dotrzeć, otworzyć ich myślenie. Osiągamy całkiem niezłe efekty. Dla mnie największym sukcesem jest jednak to, że rodzice przestali się wstydzić swoich niepełnosprawnych dzieci. Przedtem na wsi dziecko ułomne brano do prac polowych albo zamykano je przed ludźmi, bo mówiono, że to kara Boża. Teraz, kiedy rodzice widzą swoje dzieci występujące na spartakiadach, w przedstawieniach na Dzień Babci i Dziadka, otworzyli się na życie tych dzieci – i to już jest bardzo wiele. Największy efekt pracy psychologów widać właśnie w przypadku dzieci z autyzmem.

– Użył Pan słowa: spartakiada.

– Na Dzień Dziecka organizujemy zawody sportowe, w których uczestniczy ok. 600 osób niepełnosprawnych i wiele zdrowych – w sumie ok. 2 tys. dzieci. Odbywają się normalne konkurencje sportowe. Jest też spartakiada zimowa (w Ptaszkowej), w której także uczestniczą osoby niepełnosprawne. Często organizujemy tzw. Złotą Jesień Osób Niepełnosprawnych – zawody sportowe dla osób niepełnosprawnych, które cieszą się z rywalizacji. U nas każdy wygrywa, wszyscy uczestnicy otrzymują medale.

– A jak wygląda pomoc duszpasterska?

– Księża wykonują bardzo dużą pracę ewangelizacyjną i duszpasterską. Jestem wdzięczny księdzu proboszczowi Stanisławowi Betlejowi oraz księżom wikariuszom – ks. Włodzimierzowi i ks. Stanisławowi za ich pomoc. Przede wszystkim każda uroczystość w Stróżach rozpoczyna się Mszą św. Ponadto ksiądz proboszcz jest kapelanem hospicjum i osób niepełnosprawnych. Jestem wdzięczny poprzedniemu ordynariuszowi naszej diecezji – bp. Wiktorowi Skworcowi, którego poprosiłem o jeszcze jednego wikariusza, by można było obsłużyć wszystkie budynki centrum, a on spełnił moją prośbę. Jest tu również kaplica pw. Ojca Pio z jego relikwiami przywiezionymi z San Giovanni Rotondo, są też relikwie św. Jana Pawła II, które przekazał nam kard. Stanisław Dziwisz. W związku z tym każdego dnia kapłani odprawiają Mszę św. i udzielają Komunii św., a ludzi chorych, których kres życia się zbliża, namaszczają olejami świętymi i służą im wiatykiem. Hospicjum to przecież godne odejście z tego świata. Wszystko jest więc zabezpieczone. Serdeczne dzięki składam także obecnemu ordynariuszowi tarnowskiemu – bp. Andrzejowi Jeżowi, który często do nas przyjeżdża i odwiedza zwłaszcza hospicjum i ośrodek dla chorych ze stwardnieniem rozsianym. Dla mnie to współczesny św. Franciszek, który pamięta, odwiedza, modli się.

– Jak Pan Senator odnajduje się w tym wszystkim jako założyciel i główny organizator tego dzieła?

– Naprawdę się cieszę, że mogę pomagać ludziom. I tak jak nauczyła mnie tego moja mama, staram się to wpajać moim dzieciom. Przekazuję im, że mają strzec wiary ojców. Nie chcę, żeby kiedyś, gdy stanę na Sądzie Ostatecznym, Pan Bóg powiedział, że dał mi talenty, a ja je zmarnowałem, że nie przekazałem wiary swoim dzieciom. Dlatego cieszę się, że w tej rozmowie uczestniczy też mój syn, żeby wiedział, jakie jest marzenie ojca. Dziękuję też Panu Bogu za cudowną żonę. Gdyby nie jej przyzwolenie dla tego, co robię, na pewno bym tego nie czynił. Dla mnie zawsze rodzina to świętość. Byłem i jestem wielkim domatorem, toteż kiedy pojechałem do Krakowa na pierwsze wybory do Solidarności i koledzy na dworcu w Krakowie zaproponowali moją osobę na przewodniczącego kolejarskiego związku, zdecydowanie odmówiłem, twierdząc, że dla mnie największym dobrem jest rodzina. Wówczas oni powiedzieli, że nie mogę odmówić służby drugiemu człowiekowi, bo zaprzeczę temu, w co wierzę. Przekonali. Wygrałem dwoma głosami i tak rozpoczęła się moja kariera polityczna. Uważam, że Pan Bóg tego chciał, a ja poddałem się Jego woli i moja rola polega na tym do dzisiaj.

Podziel się:

Oceń:

2017-04-05 09:55

Wybrane dla Ciebie

Radio TOK FM odpowie finansowo za język nienawiści

2024-04-19 13:50

Tomasz Zajda/fotolia.com

Urząd skarbowy ściągnie z kont należącego do Agory radia Tok FM 88 tys. złotych. To kara, jaką na stację nałożył przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za używanie języka nienawiści.

Więcej ...

Na motocyklach do sanktuarium w Rokitnie

2024-04-19 19:00
Pielgrzymka Motocyklistów ze Świebodzina do Rokitna

Karolina Krasowska

Pielgrzymka Motocyklistów ze Świebodzina do Rokitna

Zaproszenie na pielgrzymkę motocyklistów do sanktuarium w Rokitnie.

Więcej ...

Austria: w archidiecezji wiedeńskiej pierwszy „Dzień otwartych drzwi kościołów”

2024-04-19 19:06
Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

Joanna Łukaszuk-Ritter

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

W najbliższą niedzielę, 21 kwietnia, w ramach projektu „Otwarte kościoły” ponad 800 budynków kościelnych w archidiecezji wiedeńskiej będzie otwartych przez cały dzień. W pierwszym „Dniu otwartych drzwi kościołów” zainteresowani mogą z jednej strony odkryć piękno przestrzeni sakralnych, a z drugiej znaleźć przestrzeń do modlitwy i spotkań, podkreślił kierownik projektu Nikolaus Haselsteiner na stronie internetowej archidiecezji wiedeńskiej.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Święty ostatniej godziny

Niedziela Przemyska

Święty ostatniej godziny

Gdy spożywamy Eucharystię, Jezus karmi nas swoją...

Wiara

Gdy spożywamy Eucharystię, Jezus karmi nas swoją...

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście...

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście...

Zakończyła się ekshumacja szczątków ks. Michała...

Kościół

Zakończyła się ekshumacja szczątków ks. Michała...

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Święci i błogosławieni

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

Św. Bernadetta Soubirous

Wiara

Św. Bernadetta Soubirous