Reklama

Niedziela Kielecka

Nowe nogi Gabrysi

Siostra Norberta, Gabrysia i Władysław Burzawa

Archiwum misji

Siostra Norberta, Gabrysia i Władysław Burzawa

Siedem lat temu nie mogła marzyć o tym, że będzie chodzić jak inne dzieci. Choroba sprawiła, że mała Gabrysia z Kamerunu poruszała się na kolanach, pomagając sobie rękami. Jej życie zmieniło się, gdy trafiła pod opiekę sióstr pasjonistek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jedna z nich, s. Norberta z Polski postanowiła zmienić życie odrzuconego przez ojca dziecka. Szukając pomocy dla Gabrieli, znalazła lekarzy w Europie, którzy zechcieli przeprowadzić operację nóg dziewczynki. Potrzebne były tylko pieniądze na zabieg.

Dar żywej szopki

Reklama

Niespotykanym zrządzeniem losu, jej prośba o pomoc trafiła do mnie. Operacja miała kosztować tylko 6 tys. zł. Postanowiłem, że pieniądze zebrane podczas organizowanej przeze mnie co roku żywej szopki zostaną przekazane na leczenie dziecka. Przedstawiciele Lekarzy Bez Granic przylecieli do Kamerunu i przeprowadzili operację. Po miesiącach rehabilitacji dziewczynka założyła protezy i po raz pierwszy w życiu zaczęła chodzić, pomagając sobie kulami. To zmieniło jej życie. Od tego momentu minęło siedem lat. Gabrysia jest dorastającą dziewczynką, jej stare protezy już nie spełniały swojej funkcji. Dziecko zaczęło mieć problemy z biodrami, dlatego niestrudzona s. Norberta znowu szukała pomocy wśród ludzi dobrej woli. Znalazła ich w Stanach Zjednoczonych, dzięki ich hojności zostały zakupione nowe protezy, które kosztowały 60 tys. zł. Kwota niewyobrażalną dla mieszkańców Afryki. Gabrysia po nowe protezy potrzebowała przyjechać do Polski. I znów zaczęły się problemy z uzyskaniem pozwoleń, zakupem biletów i wyrobieniem paszportu. Potrzebne były pieniądze. Po raz kolejny pomogliśmy Gabrysi, przekazując s. Norbercie część pieniędzy zebranych podczas ubiegłorocznej żywej szopki. Na początku marca Gabrysia z s. Norbertą przyjechały do Polski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tu wszystko jest takie inne

Reklama

– Miałam ogromne trudności z przyjazdem – mówi siostra, na lotnisku nie chcieli nasz wpuścić do samolotu, pani z obsługi twierdziła, że chcę wywieźć Gabrysię z Kamerunu, mimo iż miałam wszystkie zezwolenia i potrzebne dokumenty potwierdzające wyjazd dziecka na leczenie, ale się udało – mówi z uśmiechem siostra. Odwiedziliśmy Gabrysię w domu sióstr pasjonistek w Warszawie. Siostry mieszkają w pobliżu świątyni Opatrzności Bożej na Wilanowie. S. Norberta nie ukrywa, że to wszystko, co do tej pory się udało, to właśnie dzięki Bożej Opatrzności. Widząc mnie i żonę oraz naszą rodzinę, Gabrysia uśmiecha się, jednak widać jej zakłopotanie. Co innego jest pisać do siebie listy, a co innego spotkać się twarzą w twarz. Jednak pierwsze lody zostają przełamane. Gdy rozmawiamy z s. Norbertą, Gabriela co chwilę przerywa i mówi: „Siostro, tłumacz mi, o czym mówią moi rodzice”. Gabrysia zwraca się do nas „mamo” i „tato”, ponieważ „zaadoptowaliśmy” ją siedem lat temu. Co roku wysyłamy pieniądze na jej utrzymanie i wykształcenie. Dziewczynka przysyła nam listy, informując nas, jak się czuje, i pisze o postępach w nauce, a na potwierdzenie tego przysyła ksero świadectwa ze szkoły. Jest bardzo inteligentna, ma dobre serce i mimo swojej niepełnosprawności i tylko jedenastu lat, pomaga w domu. Między innymi przyrządza posiłki. Co jedzą ludzie w Kamerunie? Ryż, maniok i gotowane liście miejscowych roślin, smak mięsa zna niewiele osób, a smaku ciasta nigdy nie poznali.

Tylko nie w porze suchej

Z każdą chwilą Gabrysia nabiera odwagi, śmieje się, żartuje i opowiada o sobie. Do żony mówi, że jest podobna do pani doktor z Kamerunu. – Czy ta pani doktor jest biała? – pyta żona. – Nie, ona jest czarna jak ja – mówi dziewczynka, śmiejąc się od ucha do ucha. Siostra zachęca dziewczynkę, aby próbowała ciasta, jednak ta wzbrania się. – Nie lubi słodkich wypieków – pytamy zdziwieni. – Ona nie zna smaku ciasta, nigdy nie widziała sera, a co dopiero sernika polanego czekoladą – wyjaśnia nam s. Norberta. – Ludzie w Polsce często mi mówią: „wiemy, jakie tam w Afryce są realia”. – Otóż nie, mieszkańcy Polski nie zdają sobie sprawy z warunków, jakie panują na Czarnym Lądzie, ich wiedza pochodzi z filmów przyrodniczych i krótkich migawek w wiadomościach. Aby poznać warunki życia w Afryce, trzeba tam zamieszkać choć na kilka tygodni – podkreśla. – Kiedy przyjedziecie do mnie, tato i mamo, do Kamerunu? – pyta Gabrysia. – Tylko nie przyjeżdżajcie w porze suchej, bo będziecie codziennie brązowi od kurzu – mówi z uśmiechem. – To będziemy się myć – odpowiadam. – Ale woda u nas też jest brązowa – dodaje Gabrysia. S. Norberta potwierdza: – Rzeczywiście, nie mamy dostępu do czystej wody, mamy tylko rdzawą ciecz.

Reklama

– Żeby coś sobie ugotować, umyć się musimy przywozić wodę z odległych miejsc – wyjaśnia Siostra. – Szkoda, że nie zrobiono mi zdjęcia dziesięć lat temu, to by pan porównał, o ile wydłużyły mi się ręce od noszenia baniek z wodą – śmieje się Siostra. Brak wody to jeden z największych problemów. Dzieci zamiast uczyć się, wysyłane są po wodę. Pijąc brudną wodę, często chorują i umierają. Marzeniem siostry jest wybudowanie studni.

Potrzebna studnia

Koszt budowy studni w Kamerunie to około 65 tys. zł. Aby dotrzeć do czystej wody, trzeba wywiercić w granitowej skale otwór na głębokość przeszło 80 m. To olbrzymie przedsięwzięcie. Siostra korzystając z tego, że jest w Warszawie, szukała pomocy w kilku fundacjach budujących studnie w Afryce i Azji. Tylko w jednej otrzymała ustne zapewnienie, że pomogą, ale dadzą najwyżej połowę pieniędzy – skąd wziąć resztę? Gdy siostra dowiaduje się, że dzięki hojności kielczan wybudowane zostały trzy studnie w Afryce, milknie. – Jak to? – pyta. Opowiadam o projekcie „Makulatura na Misje”, o tym, jak mieszkańcy Kielc i całej diecezji zbierają makulaturę, którą sprzedajemy, a uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczamy na budowę studni. Obiecuję, że pomożemy, chociaż potrzebna kwota jest olbrzymia, a kilogram makulatury to tylko 15 groszy.

Zostanie dyrektorką szkoły

Gabrysia z s. Norbertą będzie w Polsce do początku maja. Dziecko chodzi jeszcze na rehabilitację, protezy są „dostrajane” do jej potrzeb. – Są nowoczesne i bardzo drogie, ale proszę popatrzeć na te stare – mówi siostra, pokazując protezy. Wyglądają, jakby były wykonane w średniowieczu, zapinane są metalową klamrą na pas. Są ciężkie i nieporęczne, zastanawiamy się, jak dziecko mogło w nich chodzić. Do nowych Gabrysia musi się przyzwyczaić, już się dwa razy przewróciła, ale nie poddaje się, chodzi coraz lepiej, jest wyprostowana i zadowolona. Chciałaby ładnie chodzić, bo ostatnio spotkała ją przykrość. Mama uszyła jej piękną sukienkę na miejscową paradę. Dzieci długo ćwiczyły. – Na dzień przed świętem pani nauczycielka powiedziała mi, że nie pójdę na paradę, bo opóźniam pochód. Tato, jak będę duża – zwróciła się do mnie Gabrysia – to zostanę dyrektorką szkoły, w której będą się uczyć niepełnosprawne dzieci i wszystkie będą chodzić na parady.

Długo żegnaliśmy się z Gabrysią, wymieniliśmy prezenty. Pięknie wygląda w nowych sukienkach. Ona też przywiozła dla nas prezent z Kamerunu, orzeszki ziemne, które mama zasmażyła w cukrze, to taki ich najlepszy podarunek od serca.

Podziel się:

Oceń:

2017-04-11 10:22

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Na jaką pomoc mogą liczyć rodzice po urodzeniu dziecka?

inarik/fotolia.com

Jednorazowe wsparcie w wysokości 1.000 zł. "Becikowe" nie jest wypłacane każdemu, a jego otrzymanie uzależnione jest od kryterium dochodowego, które nie może przekraczać 1.922 zł netto na osobę w rodzinie (wliczając również noworodka).

Więcej ...

Archidiecezja katowicka ma nowego administratora

2024-12-16 10:26
Bp Marek Szkudło

Biuro Prasowe Archidiecezji Katowickiej

Bp Marek Szkudło

W poniedziałek 16 grudnia kolegium konsultorów wybrało bp. Marka Szkudło administratorem archidiecezji katowickiej. Urząd będzie pełnił do czasu kanonicznego objęcia archidiecezji przez nowego arcybiskupa katowickiego, którego mianuje Ojciec Święty.

Więcej ...

Papież Franciszek kończy 88 lat

2024-12-16 20:12

Vatican Media

Argentyński kardynał Jorge Mario Bergoglio, który od 13 marca 2013 jest 266. biskupem Rzymu, miał w chwili wyboru 76 lat i do tego czasu przez 16 lat był metropolitą swego rodzinnego miasta - Buenos Aires. Do 2011 przed dwie trzyletnie kadencje był przewodniczącym episkopatu swego kraju. Jest pierwszym Argentyńczykiem i w ogóle mieszkańcem Ameryki, a także pierwszym jezuitą, który został wybrany na najwyższy urząd w Kościele katolickim. Również jako pierwszy przybrał imię Franciszek. Jak sam powiedział tuż po pierwszym ukazaniu się zgromadzonym na Placu św. Piotra, kardynałowie wybrali papieża „z końca świata”.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Alarm bombowy w fundacji Lux Veritatis

Wiadomości

Alarm bombowy w fundacji Lux Veritatis

W czasie Adwentu chcemy otwierać serca dla przychodzącego...

Wiara

W czasie Adwentu chcemy otwierać serca dla przychodzącego...

Archidiecezja katowicka ma nowego administratora

Kościół

Archidiecezja katowicka ma nowego administratora

Jaką moc naprawdę mam?

Wiara

Jaką moc naprawdę mam?

Świętokrzyskie: W wypadku samochodowym zginął proboszcz

Kościół

Świętokrzyskie: W wypadku samochodowym zginął proboszcz

Tajemnica wizerunku Matki Bożej z Guadalupe

Wiara

Tajemnica wizerunku Matki Bożej z Guadalupe

Co mamy czynić?

Wiara

Co mamy czynić?

Bóg zaprasza nas dziś do szczerości, do stanięcia w...

Wiara

Bóg zaprasza nas dziś do szczerości, do stanięcia w...

Panie, ucz mnie uczciwości i gotowości niesienia pomocy...

Wiara

Panie, ucz mnie uczciwości i gotowości niesienia pomocy...