MAŁGORZATA GODZISZ: – Spotykamy się w mieszkaniu ks. Piotra Dybko, byłego wikariusza, który mieszka w parafii św. Józefa w Tomaszowie Lub. Powróćmy do tej daty, 11 kwietnia, 25 lat temu, gdy ksiądz przyjął sakrament kapłaństwa z rąk bp. Jana Śrutwy.
KS. PIOTR DYBKO: – 11 kwietnia, data została ustalona przez arcybiskupa, obecnie kard. Mariana Jaworskiego. Rok wcześniej miały być udzielone święcenia przez kardynała, ale 25 marca była reorganizacja diecezji. Bp Jan Śrutwa, ówczesny ordynariusz, wyświęcił nas wtedy w Lubaczowie.
– A sam moment przyjęcia tego sakramentu, jak ksiądz wspomina?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Co się wtedy działo? Na pewno było chłodno i zimno, leżąc na posadzce. Było nas siedmiu. Jeden już nie żyje, bo zmarł po kilku latach, pracując wcześniej na Wschodzie, na Ukrainie. Każdy myślał, że ten świat jakoś nawróci. To tylko marzenia. Rzeczywistość jest taka, że po 25 latach okazuje się, że każdy potrzebuje nawrócenia. Kapłan też. Dzisiejszy świat jest taki, że niestety media sprawiają, że coraz trudniej być księdzem. Coraz trudniej jest głosić Ewangelię. Tylko ci są popularni i dobrzy, którzy nie stawiają wymagań. Wymagania sprawiają, że wierni odchodzą od Kościoła. Uważają się za idealnych, prawie wniebowziętych.
Reklama
– Może ten przykład powinien iść od samego kapłana. Ksiądz jako ten pierwszy powinien pokazywać jakie są wartości, zasady do realizacji w życiu. Nie zawsze tak jest. Dlaczego?
– Kapłan jest z ludu wzięty. Różne przypadłości odziedzicza po rodzicach i rodzinie i nie jest doskonałym człowiekiem. Powinien starać się być takim wzorem, ale z tego, co się słyszy, to do tego wzoru wielu kapłanów ma daleko. Jak to mówią: „chciałaby dusza do raju, ale grzechy nie dają”. Z drugiej strony kapłaństwo to nie tylko bycie kapłanem, to przede wszystkim dar od Pana Boga i jedna z dróg do świętości. Kapłan, który jest obdarzony tym darem, powinien pamiętać o tym, że też ma dążyć do świętości, a nie tylko krzyczeć i wytykać innym błędy. Każdy z nas jest człowiekiem grzesznym. Kapłan też. Chodzi o to, żebyśmy umieli się przyznać do tego. Nie mówię, że przed każdym, ale przed sobą przede wszystkim. Stanąć przed lustrem i popatrzeć sobie w oczy i powiedzieć: przesadziłeś niejednokrotnie i staraj się być takim verus Izraelitą, czyli takim wiernym kapłanem. Nie tylko od oka, ale duchowo też, dla innych i dla siebie przede wszystkim.
– Ksiądz też stanął przed lustrem. Popatrzył sobie w nie i zobaczył człowieka, który jest słaby i grzeszny, zobaczył jakim jest. Kogo zobaczył ksiądz po tej drugiej stronie?
Reklama
– Na pewno człowieka. Na pewno, nie powiem, że były i różki, ale może i troszkę. Dobrze, że lustro nie było czyste. Każdy powinien dążyć do świętości. Kapłan przede wszystkim. Kiedyś staniemy przed Panem Bogiem. I chodzi o to, żebyśmy mieli z czym stanąć, żebyśmy nie tłumaczyli, że wybudowaliśmy 50 kościołów, ileś kaplic i tak dalej, bo to wszystko warte jest... Hmm... dla doczesności może i ważne, ale u Pana Boga raczej nie. Dlatego, kapłani, starajcie się być naprawdę naśladowcami Chrystusa. Pamiętajcie o tym, że śmierć przychodzi znienacka. Nie można sobie planować niewiadomo czego, bo kiedyś Pan Bóg powie: to na ciebie kolejka i nie ma zmiłuj się.
– A niebo czeka. Drzwi otwarte. Jak się do tego przygotować? Jakiej rady może ksiądz udzielić też i kapłanom, swoim kolegom w tym zawodzie, żeby już teraz, dzisiaj na to niebo byli gotowi?
– To nie moja rada. Pan Jezus powiedział o tym, że są przykazania, najważniejsze przykazanie miłości Pana Boga i bliźniego. Jeśli staramy się – chociaż mówią, że piekło jest samymi chęciami wybrukowane... Powinniśmy starać się i mimo swych słabości dążyć do tego, żeby to przykazanie nie tylko było w teorii, ale i w praktyce, w naszym życiu, w relacji do Pana Boga i do każdego, innego człowieka, nawet niewierzącego.
– To takie niesamowite spotkanie. Rozmawiać z kapłanem, który cały czas jest wesoły, uśmiechnięty, choć doświadczony ciężką chorobą. Proszę zdradzić jak to, czego ksiądz doświadcza na co dzień, pomaga przeżywać kapłaństwo, w nim trwać i być wiernym Bogu?
– Trudno mi powiedzieć, co takiego dzieje się ze mną, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Tak jak wcześniej powiedziałem, przykazanie miłości Pana Boga. Częsta spowiedź i Eucharystia. Świadomość tego, że się jest słabym człowiekiem i świadomość tego, że dążymy do nieba.
– Przyzna mi ksiądz rację, że bez modlitwy, wsparcia drugiego człowieka trudno by było radzić sobie z tymi problemami, które spotykamy codziennie.
Reklama
– Tak jest. Dlatego my się modlimy za innych, a inni powinni modlić się za nas. W czasie Mszy św. jest wezwanie do modlitwy za siebie.
– 25 lat kapłaństwa. Przez ten czas ksiądz spotykał i wciąż spotyka kapłanów i osoby świeckie, którzy umacniają wiarę, którzy dają świadectwo, pokazują jak można żyć. Jak ksiądz patrzy na ten czas 25 lat kapłaństwa, tego duszpasterzowania, doświadczenia choroby, miłosierdzia i miłości?
– 25 lat minęło bardzo szybko. Ludzie, których spotkałem na swojej drodze w tym czasie, byli różni. Nie tylko kapłani i nie tylko świeccy. Byli ludźmi dobrymi. Każdy ma tam swoje słabości. Niestety, dla niektórych kapłanów bogiem stał się pieniądz. Kiedyś powiedziałem komuś taką historię. Przychodzi kapłan po Mszy. Proboszcz. Przynosi tacę. To była ostatnia Msza i tak siedzi sobie sam. Wiadomo, że proboszcz powinien podliczyć te pieniądze, wpisać do odpowiedniej księgi. On tak sobie siedzi i podrzucił tacę do góry. Wysypały się te pieniądze. Mówi: „Panie Boże, łap, co złapiesz, to Twoje”. Oczywiście, wszystkie monety spadły na ziemię. Dla niektórych pieniądz stał się bogiem. Czy tak być powinno? Na pewno nie. I dlatego, kapłani, pamiętajcie o tym, że przyjdzie czas, że to wszystko, co zdobędziecie, co zbudujecie, nic nie będzie warte. Zaśpiewają wam: „Aniołowie, przybądźcie do raju”, ale daj, Boże, żeby tak było. Amen.
Reklama
– A jak rodzina księdzu pomogła stać się kapłanem? Jak przygotowała do tego momentu? Jak uczyła być kapłanem dobrym, świętym, otwartym na drugiego?
– Tak się składa, że mój brat, który zmarł w 1992 r., też był księdzem. Był księdzem przez 6 lat. Nastąpiła „zmiana pokoleń”. U Pana Boga wszystko jest zaplanowane. Dlatego myślę, że staram się wypełniać to, czego mój brat nie zrobił do końca. Niestety, on wcześniej umarł, a ja wcześniej zachorowałem i jest jak jest. Trochę się z Panem Bogiem kłócimy, ale tak pozytywnie i odpowiadam Jemu: „bądź wola Twoja, Panie”.
– To taką „kropką nad i” niech będą słowa podziękowania. Komu chciałby ksiądz podziękować i za co?
– Przede wszystkim Panu Bogu za to, że sprawił, że jestem kapłanem, może mało użytecznym obecnie. Rodzicom, kard. Marianowi Jaworskiemu, bp. Janowi Śrutwie, bp. Marianowi Rojkowi, który stara się mnie odwiedzać jak ma możliwość, bp. Mariuszowi Leszczyńskiemu i kapłanom, którzy mnie często odwiedzają. Ludziom świeckim, dzięki którym tutaj funkcjonuję. Dziękuję wszystkim, których spotkałem i którzy mi pomagają. Wszystkim Bóg zapłać.
– My też, dziękując za te 25 lat kapłaństwa ks. Piotra Dybko, cieszymy się, że możemy też w tym uczestniczyć i możemy się modlić, patrzeć jak poprzez cierpienie to kapłaństwo nabiera świętości. Niebo czeka. Jest ksiądz już gotowy, żeby do tego nieba pójść, dzisiaj, już?
– Tak, jestem gotowy. Nawet dzisiaj. Tylko musiałbym skarpetki zdjąć, bo mówią, że w skarpetkach nie przyjmują. Niech Bóg wszystkim błogosławi i do spotkania w niebie.