Książka „Portrety imienne i bezimienne. Polscy dominikanie a bezpieka 1945-1989” o. Józefa Puciłowskiego OP nie jest łatwą lekturą np. dlatego, że autor nie stanął na wysokości zadania. Autor zna się na rzeczy, można ewentualnie dyskutować, czy w pełni wykorzystał swoje zdolności i możliwości, ale nie o to chodzi, a o tzw. materię sprawy. Kwestia tajnych współpracowników służb PRL wśród duchowieństwa będzie w Polsce rozpalać emocje. O. Puciłowski nie idzie na skróty ani na zbytnią łatwiznę. Nie pomija kontekstu, ma chęć zrozumienia ludzkich dramatów. Z imienia i nazwiska wymienia jedynie te osoby, które oparły się współpracy z SB. A oprzeć się współpracy z SB można było, choć nie było to łatwe. O tym też pisze o. Puciłowski, który waży proporcje: po wprowadzeniu historycznym, a przed opisem osób złamanych, opisuje sylwetki księży niezłomnych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu