Przy skrzyżowaniu głównej trasy z Kielc do Tarnowa z drogą prowadzącą do parafialnego kościoła w Lisowie stoi krzyż, wykonany z lufy czołgu. Aby dowiedzieć się jak powstał, trzeba wrócić do stycznia 1945
r. Wówczas przez Lisów przebiegała linia frontu. 13 stycznia jak wspominają mieszkańcy Lisowa, nastąpił "sądny dzień". Ostrzał artyleryjski zniszczył blisko 90% domów. Cudem uratowany został kościół,
którego Niemcy używali jako punktu obserwacyjnego. Świątynia była jednak "podziurawiona jak sito".
Gdy umilkły działa, mieszkańcy Lisowa wrócili do swoich domów, a raczej do tego, co z nich zostało. Postanowili Bogu podziękować za swoje ocalenie. Miejscowy kowal Bolesław Malecha wpadł na pomysł,
aby postawić krzyż zrobiony z lufy czołgu. Po bitwie w okolicy było tyle zniszczonych czołgów, że z pozyskaniem "budulca" nie było problemów. Dość powiedzieć, że czołgowe gąsienice wykorzystano do wykonania
ogrodzenia wokół kościoła.
Nie jest to jedyny krzyż wykonany z lufy czołgu w Lisowie. Drugi wykonał Józef Sabat, trzeci przy drodze do Maleszowej jest dziełem Franciszka Iwańskiego. Kilka lat temu trzeba było przesunąć krzyż,
gdyż rozbudowywana była droga. Zajęli się tym Franciszka Buras i Stanisław Szczerba. Pani Franciszka od lat opiekuje się krzyżem, sadzi kwiaty i ozdobne krzewy.
Przy krzyżu co roku w święto Bożego Ciała ustawiany jest jeden z ołtarzy, stąd też wyrusza wiosną ksiądz na poświęcenie pól.
Tak przy okazji, szanujmy i dbajmy o krzyże i figury Chrystusa i Świętych położone na tereni naszej wioski czy parafii. Ich wygląd, troska i zadbanie jest wyrazem naszej wiary i mądrości. Troska o
te miejsca jest naszym obowiązkiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu