"A gdyby tak nie z krzyżem Jezusa za sobą, ale z własnym krzyżem za Jezusem szło się?" - pisał Cyprian Kamil Norwid. Dziś chcę iść z własnym krzyżem, krzyżem moich codziennych wydarzeń, iść z nim drogą krzyżową za Jezusem. Chcę iść z tymi, którzy podobnie jak ja, tacy jak ja - idą ze swoimi krzyżami bolesną drogą. Zwykli ludzie i ich zwykłe, codzienne krzyże. Proste, jak dwie deski połączone gwoździem. Proste i codzienne - jak moje życie.
Stacja I: Skazany
Jurek. Jeden z uczniów płockiego liceum. Skazany za narkotyki. Mimo wyroku tak naprawdę tylko on wie, czy był winny, czy też został skazany, bo do końca krył kolegów, którzy go "wrobili". Zawsze był bardzo
skryty, zamknięty w sobie. Teraz też milczał. Nikt do dziś nie wie, jaka jest prawda. Nawet jego ojciec.
Jezus był niewinny. I też milczał. Nie powiedział słowa na swoją obronę. "Cóż to jest prawda?" - pytał Piłat. "Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie" (J18,
37).
Brak prawdy może zabić. Może skazać na śmierć niewinnego człowieka. Czy zdaję sobie z tego sprawę? Czy pamiętam o tym, kiedy kolejny raz kłamię w obronie własnej skóry?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Stacja II: Krzyż
Sylwia. Nagła choroba spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Potrzebna jest bardzo kosztowna operacja. Znajomi zbierają pieniądze. Ale to ona bierze na swoje ramiona krzyż - cierpienie, niepewność jutra,
tego, czy znajdą się pieniądze... To początek drogi krzyżowej.
Jezus bierze krzyż. Zupełnie świadomie. Wie, co Go czeka. Widział to, pocąc się krwawym potem w Ogrodzie Oliwnym.
Czy będę potrafił przyjąć krzyż, kiedy spadnie na mnie? Czy go udźwignę? Czy jestem przygotowany na jego ciężar? To może być już dziś...
Stacja III: Pierwszy upadek
Małgośka. To było na dyskotece. Trochę piwa, niezła atmosfera, ten facet, który mówił, że jest wyjątkowa, że nigdy nie spotkał takiej dziewczyny... Tak bezpiecznie się czuła, gdy ją przytulał... A teraz
- mogłaby napisać do rubryki "mój pierwszy raz"... tylko, że każde wspomnienie o tym łączy się z bólem. Jak mógł? Jak mogłam?
Jezus upadł pod ciężarem krzyża. My upadamy pod ciężarem grzechów - swoich, cudzych. Ale zawsze możemy się podnieść - "On wziął na siebie nasze słabości", On wziął na siebie nasze grzechy.
Z upadku możesz wstać i iść dalej. "Idź, a od tej pory już nie grzesz"... (por. J 5, 14).
Reklama
Stacja IV: Matka
Agnieszka. Dopiero kiedy uciekła z domu, zobaczyła, jak bardzo brak jej matki, jak wiele jej zawdzięcza. Do tej pory widziała w niej ograniczenie swojej wolności. Dopiero kiedy matka znalazła ją na drugim
końcu Polski, odkryła, jak bardzo jej na niej zależy. Zrozumiała, że zakazy i nakazy nie były po to, żeby ją ograniczać, ale by ją uchronić od zła...
Jezus spotkał na drodze krzyżowej swoją Matkę. Teraz już niewiele mogła dla Niego zrobić - najwyżej współczuć. Nie mogła Go ochronić przed śmiercią krzyżową. On też mógł Jej okazać swoją wdzięczność
tylko spojrzeniem.
Jezu, naucz mnie docenić miłość mojej matki i odwdzięczyć się jej, zanim będzie za późno...
Stacja V: Szymon z Cyreny
Marek. Wcale nie chciał pomagać Robertowi. Miał za dużo własnych spraw na głowie: matura, egzaminy na studia. Ale nie mógł patrzeć, jak Robert codziennie męczy się, próbując sam pokonać na wózku te dwa
schodki, które prowadziły na klatkę schodową, a potem czekał na kogoś ze znajomych, kto by wciągnął wózek jeszcze tych kilka schodków wyżej. Więc Marek pomógł - raz, drugi... Nawet nie zauważył, jak Robert
stał się jego najlepszym przyjacielem...
Jezus wiedział, że Szymon z Cyreny też miał masę własnych ważnych spraw. Ale wiedział też, że nie ma ważniejszej sprawy, niż pomoc komuś w dźwiganiu krzyża.
Czy dostrzegam obok siebie tych, którym mogę pomóc, czy też zasłaniam się tym, że nie mam czasu?
Reklama
Stacja VI: Weronika
Lena. Kiedy odwiedzała w szpitalu matkę, zauważyła, że na łóżku obok leżała starsza kobieta, do której nikt nie przychodził. Była wtedy u mamy długo, a potem przez cały następny dzień nie mogła zapomnieć
tych oczu, tępo wpatrzonych w sufit. Oczu, które bardzo mocno wilgotniały, kiedy przy sąsiednich łóżkach pojawił się ktoś odwiedzający.
Następnym razem wzięła ze sobą do szpitala jeszcze dwie pomarańcze. "To dla mnie?" - zdziwiła się pani z łóżka pod oknem i... po prostu rozpłakała się ze szczęścia.
Drobny gest zwykłej ludzkiej dobroci, jak prosty gest Weroniki, która przedostała się przez tłum, żeby po prostu otrzeć Jezusowi twarz. Niby nic, a tyle trzeba było odwagi...
Jezu, daj mi odwagę czynienia drobnych, dobrych gestów, bez obawy, że zostanę wyśmiany lub odrzucony.
Stacja VII: Drugi upadek
Wojtek. Już drugi raz próbował rzucić palenie. Poprzednim razem udało się na trzy dni. Teraz było już całkiem dobrze. Ponad dwa tygodnie. Taki już chodził dumny. "Co mnie podkusiło?" - wyrzucał sobie.
Może nie warto się starać? Szkoda zachodu, szkoda nerwów, i tak się nie uda...
Jezus upadł na swojej drodze krzyżowej. Nie raz. Są chwile, kiedy braknie sił. Ale ważne, by jednak się podnosić, próbować jeszcze raz.
Jezu, pomóż mi zawsze pamiętać, że ludzką rzeczą jest upadać, ale Boską - podnosić mnie z upadku.
Stacja VIII: Płaczące niewiasty
Magda. Wszyscy wiedzieli, że jest bardzo pobożna. Śpiewała w zespole parafialnym, była na Mszy św. codziennie. Zdziwiła się, gdy ktoś jej powiedział, że jest obłudna, żeby lepiej wyciągnęła belkę z własnego
oka. O co chodziło? O tę znajomość z Piotrem? Że jest starszy i żonaty? Przecież nic złego nie robią. A poza tym - to takie miłe patrzeć, jak jest w nią zapatrzony... Trochę kokieterii jeszcze nikomu
nie zaszkodziło...
"Nie płaczcie nade mną; płaczcie raczej nad sobą..." (Łk 23, 28) - mówi Jezus do płaczących nad Nim kobiet.
Czy potrafię opłakiwać własne błędy?
Reklama
Stacja IX: Trzeci upadek
Adam. Dziś zna go cały świat. Prosty chłopak z Wisły, który został mistrzem świata... Co by odpowiedział, gdyby ktoś go zapytał o trzeci upadek? Pewnie nic. Pewnie go nie pamięta - tyle ich było. Ważne,
że po każdym z nich cierpliwie znowu właził na górę i próbował jeszcze raz...
Tradycja mówi, że trzeci upadek Jezusa był już pod samą Golgotą, przy samym końcu drogi krzyżowej.
Każdy upadek boli, ale - Jezu, naucz mnie, że z każdym upadkiem jestem coraz bliżej celu, więc trzeba wstać i cierpliwie iść dalej.
Stacja X: Obnażenie z szat
Monika. Już przedtem mówili o niej, że jest bezpruderyjna. Kiedy zgłosiła się do programu "Big Brother", nikt w jej rodzinnej wsi nie był zdziwiony, że zrezygnowała z własnej prywatności. Teraz - ani
chwili intymności, samotności, schowania się przed wszędobylskimi kamerami. A jej mąż? Najpierw zgadzał się, żeby inni oglądali jego żonę, teraz zastanawia się, czy to się nie skończy rozwodem, choć tak
ją kochał i są tak niedawno po ślubie... I zastanawia się: czy było warto?
Jezus z szat obnażony. Ale to Jego obnażono, odarto z tego, co chroni przed wścibskimi spojrzeniami.
Naucz mnie, Boże, zawsze bronić mojej intymności, abym nigdy nie był bezwstydny, czy - jak mówią inni - bezpruderyjny...
Stacja XI: Przybicie do krzyża
Piotr. Przygwożdżony do inwalidzkiego wózka. Wydawało się, że właściwie nic już w życiu nie osiągnie. A on nauczył się grać w tenisa. Na wózku. Nauczył grać innych. Zorganizował klub. Startował na igrzyskach
paraolimpijskich w Sydney. Organizuje co roku międzynarodowe mistrzostwa Polski w tenisie na wózkach. Nikt już nie mówi, że nic w życiu nie osiągnie.
Jezus najwięcej zrobił dla człowieka, gdy miał ręce i nogi przygwożdżone do krzyża, gdy wydawało się, że nic już nie może zrobić, gdy szydzili z Niego: "jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża" (Mt
27, 40). Wtedy zbawił świat.
Jezu, naucz mnie, że dopiero wtedy, gdy zaufam nie swoim siłom, ale Bożej mocy, wtedy, nawet kiedy wydaje mi się, że nic nie mogę zrobić - wtedy właśnie mogę zrobić najwięcej.
Reklama
Stacja XII: Wykonało się
Kasia. Kiedy zginęła w wypadku podczas rekolekcji oazowych, wielu mówiło, że jest to śmierć bezsensowna, niepotrzebna, za wczesna. Niewielu wiedziało o tym, że była do niej przygotowana. Że dzień wcześniej,
wracając z Drogi Krzyżowej, powiedziała do prowadzącego rekolekcje księdza: "Wie ksiądz? Ja to już chyba mogłabym umrzeć. Już jestem gotowa".
"Ojcze, w Twoje ręce składam ducha mego" (Łk 23, 46). "Wykonało się" (J 19, 30). I skłoniwszy głowę, Jezus oddał ducha.
A ja? Czy jestem gotowy?
Stacja XIII: Zdjęcie z krzyża
Krzysiek. Często, kiedy wracał ze szkoły, mówił, że czuje się jak z krzyża zdjęty. Nic dziwnego - zanik mięśni. Nie ma na to lekarstwa. Po prostu powoli przestajesz się poruszać. Nie można zrobić nic.
Dosłownie nic. Tylko czekać na śmierć i... zmartwychwstanie.
Ciało Jezusa zdjęto z krzyża. Bezwładne. Matka, która wzięła je w ramiona, też mogła tylko czekać na zmartwychwstanie.
Dopóki wierzę w zmartwychwstanie, nie ma sytuacji beznadziejnych.
Stacja XIV: Złożenie do grobu
Ewa. To był szok, kiedy zobaczyła w trumnie martwe ciało ojca. Przecież miał dopiero 45 lat. Wypisał się ze szpitala na własne żądanie, żeby być w domu na jej urodzinach. A teraz - ostatnia stacja bolesnej
drogi: złożenie do grobu. Czuła, jak z tą trumną zapada się pod ziemię część jej serca...
Bóg wie, co to znaczy grób. Ciemność bez promyka nadziei. Doświadczył tego. Ale wie też, że tak naprawdę grób nie jest bez nadziei. Na dnie grobu zawsze jest to, co wyznajemy w każdym "Wierzę w Boga
- wierzę w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny".
Wierzysz w to?
Zakończenie
Szedłem za Tobą z moim krzyżem drogą krzyżową mojej codzienności. Potykałem się o własne grzechy, słabości, uginałem pod ciężarem mojego krzyża, upadałem.
Za mnie i za moje grzechy wziąłeś krzyż na swoje ramiona, abym ja swoją drogą bolesną doszedł do celu. "Jestem Twoją drogą. Jestem Twoją drogą trudną. Jestem Twoim skrzyżowaniem dróg" (ks. Janusz
St. Pasierb Naucz mnie chodzić Twoimi drogami ).