Można ubolewać, że w wyniku niedawnego głosowania w sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny dalsze prace nad obywatelskim projektem „Zatrzymaj Aborcję”, zakładającym zniesienie możliwości przerywania ciąży ze względu na nieodwracalne wady płodu (czyli zabijania nienarodzonych dzieci ze względów eugenicznych), zostały – przynajmniej na razie – powstrzymane. Zlekceważono głos ponad 830 tys. obywateli, którzy złożyli podpisy pod wspomnianym projektem.
Niektórzy wyrażali zadowolenie, że po raz kolejny zwyciężył „kompromis aborcyjny”, podobno akceptowany przez większość Polaków, w co można jednak mocno wątpić, bo wszystko zależy od tego, w jaki sposób jest zadawane pytanie: czy o „neutralnie abstrakcyjną” aborcję, czy o przemawiający do wyobraźni konkret – zabijanie nienarodzonych dzieci.
Ponadto zwolennicy „kompromisu aborcyjnego” powinni się zastanowić, między kim właściwie i w imię czego zawierany jest ten rzekomy kompromis. Bo jego stroną na pewno nie są zabijane dzieci. One są jego niewinnymi ofiarami. W tej sytuacji można tylko za św. Janem Pawłem II ze smutkiem powtórzyć, że „naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu