Czcigodni Bracia Biskupi, Drodzy Bracia w powołaniu kapłańskim,
Bracia i Siostry, Słuchacze Radia Maryja.
Zatroskany o życie wewnętrzne człowieka bp Wilhelm Pluta
pisał w swej najważniejszej książce, że "istotą życia wewnętrznego
jest miłość Boża. Ona jest ostatecznym kresem rozwoju życia łaski,
pełnym - na miarę ludzką, uczestnictwem w życiu Jezusa Chrystusa"
. Czyli, że miłość Boga i bliźniego, miłość czynna jest ważna, jest
najważniejsza, jest piękna i potrzebna, a św. Tomasz sprecyzował,
że poznanie prawdy jest niepełne bez miłości, a staje się niebezpieczne
w wypadku miłości zbrukanej, nieczystej, niepełnej. Z "żywej i gorącej
miłości rodzi się poznanie prawdy" (Per ardorem caritatis datur cognitio
veritatis). Takie poznanie przez miłość uszlachetnia człowieka, podnosi
go wewnętrznie, wprost "wywyższa ontologicznie naturalne zdolności
człowieka, naturalne jego zdolności kochania, podnosi miłość człowieka
na poziom Boży, przemienia człowieka nawet w dziedzinie innych uzdolnień
jego ducha, bo duch jest niepodzielny".
Wierzymy, iż [bp Wilhelm Pluta] przez całe swe życie
niezwykle gorliwie służył Bogu i kochał Boga całym swym sercem i
umysłem. Kochał też Pana Boga w człowieku. Kochał ludzi tą samą co
Bóg miłością, tzn. miłością nadprzyrodzoną, chciał ich zbawienia,
pracował nad tym zbawieniem zarówno jako młody ksiądz, kiedy w czasie
okupacji niemieckiej uczył żołnierzy doskonałego aktu żalu za grzechy,
aby w niebezpieczeństwie śmierci umieli odwołać się do miłości i
miłosierdzia Bożego, jak i wtedy, kiedy przygotowywał kazania, którymi
usiłował przekonać, pozyskać słuchaczy dla wiary, przeniknąć ich
żarem miłości, którym sam płonął. Tracił aż niekiedy poczucie czasu
i przedłużał je ponad miarę. Ludzie szanowali tę miłość, widzieli
bowiem, że jest autentyczna skoro nie mieści się w przepisanych liturgią
15 minutach, przeznaczonych na homilię. (...)
Możemy powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że bp Wilhelm
odznaczał się nieprzeciętnością w zwyczajnym życiu. Wszyscy pracujemy,
ale jego pracowitość była wyjątkowa, niestrudzona, on chciwy był
pracy dla Boga i ludzi. To nie było tylko umiłowanie książki dla
książki, ale trud nieprzespanych nocy dla rozpoznania współczesnych
ujęć teologicznych, którymi dzielił się potem z biskupami i księżmi,
z klerykami podczas comiesięcznych dni skupienia i ludźmi, do których
szedł ze zdrowym ziarnem nauki Kościoła i napełnionym łaską sercem.
Każdy biskup i kapłan modli się za swój lud, ale o modlitwie
bp. Wilhelma powszechnie mówiło się w diecezji i w Polsce z najwyższym
uznaniem i szacunkiem jako o wyjątkowym świadectwie wiary i miłości
do Pana Jezusa. O jego modlitwie mówił rytm jego pracy i czas spędzony
w kaplicy dokąd natychmiast prowadził odwiedzających go gości, dostojnych
biskupów, jak i najbliższych członków rodziny; o jego modlitwie więcej
niż słowa mówi wygnieciony ponad miarę klęcznik z biskupiej kaplicy,
na którym walczył jak biblijny Abraham i Jakub z Bogiem i ze sobą
za powierzony mu lud. Modlitwa to wspaniała droga, na którą zaprasza
nas bp Wilhelm. (...)
Stare przysłowie mówiło: "Z kim kto przestaje, takim
się staje". Biskup Wilhelm nieustannie przestawał z Bogiem i stawał
się coraz bardziej dzieckiem Bożym. Na pogrzebie jeden z mówców powiedział
o nim, że w nim nadprzyrodzoność była bardziej realna niż rzeczywistość
doczesna. Biskup Wilhelm "miał zawsze czas dla Boga. A to jest równoznaczne
z otrzymywaniem czasu od Boga" - zauważa wielki współczesny teolog (
Hans Urs von Balthasar) i uzasadnia tę myśl niezwykle głęboko: "Dlatego
Syn, który w świecie ma czas dla Boga, jest tym bezpośrednim miejscem,
w którym Bóg ma czas dla świata". Tak! Bracia i Siostry, każdy człowiek
na modlitwie jest tym miejscem bezpośrednim, w którym Bóg ma czas
dla świata.
Warto by spytać o cierpienia Sługi Bożego. Wiemy bowiem,
że one także są egzaminem wiary i miłości. Biskup miał szczególnie
wrażliwe, delikatne sumienie, trapił się, cierpiał, ilekroć widział
wśród ludzi grzech - i dlatego zawsze reagował. Zdarzyło się, że
kiedyś jechał w niedzielę na wizytację pasterską, ale zauważył pracujących
w polu ludzi, poprosił o zatrzymanie samochodu i wysłał kapelana
- przyjaciela, aby zwrócił uwagę rolnikowi, że w niedzielę orać się
nie powinno, ani ciężko pracować... Ks. Kapelan wrócił z wiadomością,
że pracujący rolnik jest wyznawcą innej religii i świętuje w sobotę.
Wrażliwy Biskup cierpiał, ilekroć zbyt ostro zwrócił komuś uwagę,
przepraszał potem i pisał list z przeprosinami i wyjaśnieniami, że
nie przekreśla go, nie osądza, zwraca tylko uwagę i przeprasza za
przykrość. (...)
Skąd się brało jego duchowe bogactwo? Wilhelm Pluta urodził
się w Kochłowicach na Śląsku w rodzinie górniczej o pogłębionym poziomie
życia intelektualnego, kulturalnego i religijnego. Z domu rodzinnego
wyniósł najwięcej, dlatego przez całe swe pasterskie życie wskazywał
na rodzinę, jej rolę i funkcję w życiu narodu i Kościoła.
Od dziecka rozmiłowany w nauce pilnie i dużo czytał,
chlubnie ukończył szkołę i Wyższe Seminarium Duchowne. W 24. roku
życia przyjął święcenia kapłańskie z rąk bp. Teodora Bromboszcza.
Przez kilka lat pracował jako katecheta w Bielsku. Pozostawione pełne
teksty katechez zdumiewają bogactwem nagromadzonego materiału i poprawnością
metodologiczną. Każda z nich kończy się konkretnym zastosowaniem
i wskazuje jak doprowadzić ucznia do spotkania z Bogiem! Co roku
organizował rekolekcje zamknięte dla swoich maturzystów. Nic dziwnego,
że cieszył się uznaniem swego biskupa i powierzano mu nowe obowiązki.
Proboszczem był na kilku parafiach, a także rektorem pastoralnego
roku dla neoprezbiterów.
8 lipca 1958 r. razem z ks. Karolem Wojtyłą z ust kardynała
Stefana Wyszyńskiego otrzymał wiadomość o nominacji na pasterza ordynariatu
gorzowskiego, jak to się wtedy nazywało. Posługę rozpoczął od nawiedzin
Matki Bożej Rokitniańskiej, gdzie po raz pierwszy przybrał szaty
biskupie. W liście na ingres napisał piękne słowa: "Idę do Was z
Matką Najświętszą, która jest ludzką drogą do Jezusa Chrystusa. Nikt
Jej pominąć nie może, kto chce żyć w Chrystusie". Tym słowom i tej
Matce stawał się z każdym dniem coraz bardziej wierny. Takim pozostał
aż do ostatniego dnia. Piękna kopia obrazu Matki Bożej Cierpliwie
słuchającej autorstwa prof. Torwirta była zawsze żywą ikoną w gorzowskiej
kaplicy biskupów.
W Gorzowie bp Wilhelm przeżył 38 lat, zginął w wypadku
w dniu 22 stycznia 1986 r. Tu powstały setki jego listów pasterskich,
które "można było podzielić, ale nie wolno było skracać", tu powstawały
coroczne programy duszpasterskie i słynne wśród księży "L-ki" czyli
liczby zarządzeń duszpasterskich, od 1-46. Powtarzał niejednokrotnie "
Chcemy, aby wszystkie dzieci Boże diecezji gorzowskiej żyły w stanie
łaski uświęcającej". O to się modlił całe życie, modli się za nas
i dziś.
Kościół w Polsce miał w historii wielu wybitnych biskupów.
Biskup Wilhelm Pluta należy do najwybitniejszych. Mogę spokojnie
powiedzieć, że niewielu takich pasterzy miała w naszych czasach Europa.
Jego programy duszpasterskie, jego analizy i przemyślenia wybiegają
w przyszłość, promieniują intuicją wiary i długo jeszcze można będzie
z nich się uczyć duszpasterstwa nowoczesnego i skutecznego. (...)
Biskupie Wilhelmie, dziękujemy Ci i prosimy: módl się
za nami, wstawiaj się codziennie za nami, abyśmy umieli kochać Boga
całym sercem, całą myślą i całym umysłem, a bliźniego swego jak siebie
samego. Amen.
Gorzów Wlkp., 22 stycznia 2001 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu