Pierwszego dnia wiosny dzieci z ognisk misyjnych z parafii prowadzonych przez księży chrystusowców spotkały się w Stargardzie Szczecińskim, by wspólnie modlić się, poszerzać swoją wiedzę na temat świata i - co jest absolutną nowością - stać się prawdziwymi żołnierzami. Blisko 150 dzieci z parafii w Szczecinie (Najświętszego Serca Pana Jezusa, Ducha Świętego i Miłosierdzia Bożego), Goleniowie, Brojc, Suchania i Stargardu Szczecińskiego (św. Józefa i Chrystusa Króla) wraz z opiekunami postanowiło ten dzień - trochę pochmurny, ale jednak już wiosenny - spędzić z Panem Bogiem.
Organizatorami spotkania była parafia pw. Chrystusa Króla Wszechświata w Stargardzie Szczecińskim oraz V Pułk Inżynieryjny ze Szczecina-Podjuch. To właśnie dzięki uprzejmości pułkownika Jacka Kwiatkowskiego w spotkaniu uczestniczyli żołnierze pod dowództwem porucznika Leszka Jabłko. I to oni stanowili niezaprzeczalną atrakcję spotkania. Niezwykle miłym gościem była także s. Tadeusza Helena Frackiewicz, na co dzień pracująca w Kamerunie. W czasie swojego urlopu w kraju siostra przybyła z wizytą do Stargardu, by opowiadać dzieciom o pracy misjonarki w Afryce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Po przywitaniu przez gospodarza parafii ks. Tadeusza Kłapkowskiego TChr i por. Leszka Jabłko została odmówiona dziesiątka Różańca w intencji misji, bo w końcu spotkali się tu mali misjonarze. Następnie wszyscy uczestnicy zostali podzieleni na dwie grupy: misyjną i wojskową. I zaczęła się zabawa…
Spotkanie z siostrą Tadeuszą, nauka śpiewu (świetna piosenka - „Jesteś życiem mym”, która stała się hymnem spotkania, a jej słowa: „Ty pozwalasz wciąż oddychać mi, Jezu” - jego hasłem!) oraz quiz misyjny, czyli puzzle, w których trzeba było się wykazać wiedzą z historii, geografii, frazeologii itp. prowadzony przez samego dyrektora PDMD w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej ks. Krzysztofa Wąchałę TChr - to wszystko czekało na uczestników zajęć misyjnych. Przez półtorej godziny młodzi misjonarze zgłębiali wiedzę, zaspokajając ciekawość świata.
Grupa wojskowa to przede wszystkim działanie i dużo świeżego powietrza. Najpierw przejażdżka jeepem po polach i wiatr we włosach - oczywiście, wszystko bezpiecznie… Potem zabawa w piaskownicy, dla wielu zapomniana, ale tym razem niezwykła, bo główną zabawką był wykrywacz metali, którym dzieci posługiwały się pod bacznym okiem żołnierzy. Kolejny punkt - musztra, perfekcyjne zwroty i marsz na komendę nie są od dzisiaj obce także małym misjonarzom. Dzieciaki sprawdziły się na torze przeszkód (wcale nie jest łatwo biec po równoważni z karabinem - oczywiście atrapą), a potem uczyły się udzielania pierwszej pomocy i… sztuk walki, a w zasadzie podstaw samoobrony.
Reklama
Niezwykle ważne było to, że wszystko działo się pod czujnym okiem opiekunów grup, czyli… gimnazjalistów i licealistów ze stargardzkich szkół, którzy pełni poświęcenia służyli dzieciom pomocą i z uśmiechem podejmowali się wszelkich wyzwań.
Na koniec wszyscy uczestnicy podziękowali żołnierzom i siostrze, odśpiewali hymn spotkania i odmówili Koronkę do Miłosierdzia Bożego, bo cóż by to wszystko było warte, gdyby nie Pan Bóg, który nawet nad pogodą czuwał, bo mimo nieprzychylnych prognoz padać zaczęło dopiero o 13.10, gdy wszystko zbliżało się już do końca.
Najpiękniejsze po tym spotkaniu były opinie dzieci, które uskrzydlają. Bo jakże się nie cieszyć, gdy się słyszy, że tak fajnie to jeszcze nigdy nie było…
ZOBACZ GALERIĘ FOTO