Marsz poprzedziła Msza św. w kościele Opatrzności Bożej, którą koncelebrowali płk Wojska Polskiego ks. prał. Roman Dziadosz, kapelan Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej ks. Marek Różycki oraz miejscowi wikariusze ks. Piotr Niemczyk i ks. Andrzej Żmudka. – Pamiętam, jak w szkole podstawowej i średniej nauczyciele mówili o Żołnierzach Wyklętych, że to „bandyci”. Innej nazwy nie było. W 1993 r., gdy zostałem kapelanem Wojska Polskiego, spotkałem tam kadrę oficerską, która niemal w połowie wywodziła się ze starego systemu. Ci ludzie, którym wyprano mózgi w szkołach oficerskich, mieli takie same myślenie na ten temat. Dla nich ci żołnierze byli bandytami i niczym innym. Tak mieli wpojone – mówił ks. R. Dziadosz. Podkreślił przy tym, że jego autonomiczne spojrzenie na podziemie antykomunistyczne było związane z miejscem, w którym mieszkał, z Janowem Lubelskim, gdzie nikt o Żołnierzach Wyklętych nie mówił inaczej jak o bohaterach. Wiązało się to z ich honorową postawą i heroiczną walką z okupantem.
– Przyszła w końcu sprawiedliwość dziejowa. Teraz coraz częściej mówi się o Żołnierzach Wyklętych, jako o tych, którzy walczyli o wolną i niepodległą Polskę. Oni z góry byli skazani na przegraną, bo nie sposób było zwyciężyć z szatańską ideologią, jaką sprowadziła Armia Czerwona. Ale nie poddali się. Wielu z nich poniosło śmierć męczeńską – zaznaczył kapłan.
Po liturgii jej uczestnicy uformowali czoło marszu i ruszyli z pochodniami. W pochodzie wzięły udział poczty sztandarowe różnych formacji. W trakcie przemarszu oddano hołd ofiarom ubeków pomordowanym w katowniach przy ul. Stojałowskiego i ul. Krasińskiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu