W zacytowanym w tytule pozornie naiwnym utworze zawarta jest cała mądra kwintesencja polskości, dostosowana do umysłu i percepcji dziecka. Czy współczesna szkoła również szuka sposobów, aby
przekazać dzieciom prawdy o ojczyźnie, aby na słowo: Ojczyzna - Polska dzieciom, a później dorosłym ludziom żywiej zabiło serce?
Miałem kiedyś nauczyciela, historyka, później był pracownikiem Niedzieli - to był prof. Krzysztof Wielgut. Był wspaniałym patriotą. On żył Polską, przeżywał ją od korzeni, wyjaśniał jej historię.
Z jakąż pasją mówił o Polsce Jagiellonów - o Polsce kwitnącej, silnej, mającej mocną pozycję w Europie. I jak wtedy promieniał, jaki był szczęśliwy. Ale jakże bolał, gdy trzeba
było także mówić o czasach zaborów, klęsk, o zdrajcach narodu, ludziach niecnych, którzy kupczyli Polską. Postać tego wspaniałego człowieka - niestety, już nieżyjącego - pozostaje w mojej
serdecznej pamięci, także w pamięci pracowników redakcji, jego przyjaciół. To była bardzo piękna postać. Oby więcej było takich odpowiedzialnych nauczycieli, którzy nie tylko słowem, ale swoim przykładem
potrafią oddziaływać na młode umysły i serca.
Dzisiaj niekiedy są obawy, że nauczyciele hołdują - może czasem nieświadomie - kosmopolityzmowi, że nie zależy im na tym, by miłować wszystko, co polskie: polską kulturę, historię, naszych bohaterów
narodowych, język. Widzimy także, że Europa, która ma przecież chrześcijańskie korzenie, chce bazować wyłącznie na ekonomii; że staje się Europą ludzi wygodnych, ludzi, którzy także potrafią oszukiwać.
Ileż mamy w Polsce przykładów nadużyć ze strony "europejczyków", ileż zwyczajnej hipokryzji. Mówi się, że Europa nam pomaga, dając duże pieniądze, ale mówi się też, że tzw. unijni eksperci te
fundusze z powrotem zabierają, pobierając wysokie gaże, stawiając warunki niemożliwe do szybkiego spełnienia lub w ogóle niepotrzebne, bo często dotychczasowe metody pracy można zachować. Czy
to jest uczciwe?
Dlatego musimy mieć ogromne przekonanie do tego, że jesteśmy Polakami i nie wolno nam się dać nikomu z tego powodu pomniejszać. Musimy miłować to, co polskie. Jeżeli tego nie będziemy czynić,
to przepadniemy. Bo, niestety, nie ma w Europie miłości bliźniego. Natomiast jest wiele faktów, które świadczą o tym, że prawo do istnienia nierzadko mają tutaj zwykłe cwaniactwo, korupcja i podstęp.
Dlatego, jeżeli naszą ojczyzną będą rządzić ludzie pozbawieni uczuć patriotycznych, to będzie to prosta droga do zniszczenia narodu, jego tradycji, kultury, a na końcu i gospodarki.
Polskości powinna uczyć przede wszystkim szkoła i dobry nauczyciel. Polskości winny uczyć podręczniki. Wtedy bowiem człowiek wygrywa, jeśli wie, kim jest, zna swoją tożsamość. Tożsamość ucznia
powinna być tożsamością Polaka, i z tego uczeń powinien być dumny. Powinien pracować, by być porządnym, uczciwym, dobrym dzieckiem swojej ojczyzny.
Lewica (SLD) zaproponował ostatnio, że znakiem rozpoznawczym Polski w zjednoczonej Europie będzie latawiec. Zabawka na sznurku, rzucana na wietrze, ma być symbolem tysiącletniej Polski. Latawiec
zamiast orła. Polska latawcem Europy. Powinniśmy o tym wiedzieć i bać się takich decyzji. One nas kompromitują. Bierze się to właśnie z braku tożsamości. Komuniści zawsze byli kosmopolitami,
dla nich kiedyś najważniejsza była Moskwa, dla której pracowali; rządzili Polską, ale wskazówki szły z Kremla. Trzeba się bać ludzi, którzy nie mają tożsamości.
Brońmy się więc, Kochani, przed zanikiem polskiej tożsamości. Piękny przykład daje nam nasz wspaniały Rodak - Ojciec Święty Jan Paweł II. Ten człowiek uczy nas prawdziwie miłości do Ojczyzny,
miłości, która nie ujmuje nic jego wielkiemu szacunkowi dla kultury, historii i tradycji innych krajów - owszem, i inne narody uczy patriotyzmu. I widać, że świadomość własnej tożsamości
dodaje Papieżowi sił, a naszemu krajowi przysparza niezliczonych korzyści. Uczmy się tego od Ojca Świętego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu