Reklama

Aspekty

Przyjął biskupie zaproszenie

Odpowiedział na apel księdza biskupa o podjęcie wolontariatu wśród chorych na COVID-19

Archiwum autora

Odpowiedział na apel księdza biskupa o podjęcie wolontariatu wśród chorych na COVID-19

Do moich obowiązków należało karmienie i pojenie pacjentów, pomoc przy wydawaniu posiłków, jednak według mnie najważniejszym obowiązkiem było spędzanie czasu z pacjentami – opowiada Mateusz Ryszawy.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Adrian Put: Biskup Tadeusz Lityński w październiku 2020 r. w apelu skierowanym do diecezjan wezwał do podjęcia wolontariatu w placówkach służby zdrowia, które ze względu na wzbierającą falę zachorowań na COVID-19 doświadczyły braków kadrowych. Byłeś jednym z tych, którzy odpowiedzieli na to wezwanie. Możesz powiedzieć, co Cię do tego skłoniło?

Mateusz Ryszawy: Odkąd pamiętam, uwielbiam pomagać innym i to daje mi wielką radość. Gdy usłyszałem w ogłoszeniach parafialnych apel księdza biskupa, w mojej głowie zapaliła się lampka. Od małego chciałem być księdzem albo lekarzem, gdy przyszła możliwość pomocy w szpitalu, zgłosiłem się. To było też pewnym moim marzeniem, miałem chęć niesienia dobra, pomocy innym, tu miałem taką okazję.

Ksiądz biskup w apelu napisał: „Zwracam się do wszystkich diecezjan: duszpasterzy, osób konsekrowanych i świeckich oraz do wszystkich ludzi dobrej woli o to, aby rozważyli własną gotowość do podjęcia takiej misji. Wierzę, że sam Duch Święty wzbudza w wielu z nas – wierzących i tych poszukujących Boga – dobre natchnienia, daje moc do ich realizacji i przygotowuje nagrodę”. Jak to było w Twoim przypadku – odnajdywałeś w sobie moc Ducha Świętego do podejmowania wolontariatu?

Myślę i odkrywam to, że bez pomocy Ducha Świętego nie odpowiedziałbym na ten apel i został tak długo w szpitalu. Duch Święty nie tylko daje mi siłę i moc, aby iść i pomagać drugiemu człowiekowi, ale też obdarza mnie swoim darami. Obdarza też miłością, aby ją przekazywać dalej, aby podczas zwyczajnej rozmowy z pacjentem mówić o Dobrej Nowinie, którą daje nam Chrystus. Wiem, że gdyby nie Duch Święty, nie rozmawiałbym z pacjentami o wierze, Bogu, ale też w ogólne bym z nimi nie rozmawiał, to On mnie do tego uzdolnił.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

A zapytam tak po zwyczajnie: nie bałeś się, że się zarazisz? Wiele osób nie lękało się takiej możliwości, podejmowało poważne ograniczenia, by nie zarazić siebie lub najbliższych...

Strach był we mnie, ale szczerze nie o to, czy ja się zarażę, ale czy nie zarażę swoich rodziców.

Reklama

Jesteś młodym, nawet bardzo młodym człowiekiem. Dopiero kończysz edukację na etapie szkoły średniej. Wiele wyzwań przed Tobą. Możesz naszym czytelnikom powiedzieć kilka słów o sobie?

W tym roku skończyłem szkołę średnią i w maju pisałem maturę, którą dzięki Bogu zdałem. Jestem animatorem w Ruchu Światło-Życie, moim największym zainteresowaniem jest medycyna, liturgia, biologia, a hobby, dosyć może dziwnym, jest pomaganie innym i dawanie im swojego czasu. I dodatkowo – chodzenie po górach.

A jak Twoi rodzice zareagowali na decyzję o wolontariacie?

Początkowo nie zgodzili się, ale nie mogłem się dziwić, bo postawiłem ich przed faktem dokonanym. Próbowałem ich uspokoić, że będę uważał.

Jak wyglądały Twoje obowiązki i gdzie pomagałeś jako wolontariusz? Miałeś jakiś szczególny zestaw czynności, które musiałeś wykonywać?

Do moich obowiązków należało karmienie i pojenie pacjentów, pomoc przy wydawaniu posiłków, jednak według mnie najważniejszym obowiązkiem było spędzanie czasu z pacjentami. To liczne rozmowy, podczas których opowiadali swoje historie życia, często okazywało się, że wychowywali się pod koniec wojny. Przyznam się, że nigdy nie potrafiłem grać w karty, a pacjenci nauczyli mnie kilku gier.

Wolontariat w Twoim przypadku doprowadził do propozycji pracy. Możesz nam coś więcej powiedzieć na ten temat?

Swój wolontariat rozpocząłem w listopadzie i miał on trwać kilka tygodni, ale tak to Pan Bóg poprowadził, że w styczniu otrzymałem umowę wolontariacką do końca czerwca. Pod koniec mojej umowy naczelna pielęgniarka oraz moja kierowniczka zaproponowały mi, żebym napisał podanie o pracę na okres wakacyjny. Myślałem, że się nie uda, ale znów Pan Bóg pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych i 19-latek dostał pracę w szpitalu na stanowisku asystenta opiekuna medycznego. Jest to większa odpowiedzialność, ale też wielka radość dla mnie, że mogę uczyć się i pracować z ludźmi, którzy kochają to, co robią. A największą zapłatą za tę pracę jest bezcenny dar, jakim jest uśmiech pacjenta, zwłaszcza że niekiedy w tym bólu i cierpieniu trudno go uświadczyć.

Reklama

A jak planujesz swoją przyszłość? Czy to też będzie coś związanego z medycyną? Czy wolontariat miał jakiś wpływ na te decyzje?

Do rozpoczęcia swojej przygody ze szpitalem miałem zupełnie inne plany na życie, ale odkryłem tam swoje powołanie do służby drugiemu człowiekowi jako lekarz. Złożyłem wnioski na studia do Zielonej Góry na kilka kierunków, w tym na kierunek lekarski, gdzie nie zostałem jeszcze przyjęty, w tym roku może być ciężko ze względu na wyniki z matury. Mogę już jednak powiedzieć, że zostałem studentem na kierunku: ratownictwo medyczne. Jeszcze nie wiem, czy będę lekarzem, jest to moje marzenie, do którego będę dążył. Jak nie w tym roku, to spróbuję w następnym.

Te miesiące musiały obfitować w wiele różnych chwil. Dobrych i tych bardziej wymagających. Czy jakieś wydarzenie z wolontariatu szczególnie zapadło Ci w pamięć?

Było bardzo dużo wydarzeń zabawnych, ale też smutnych. Tym, które dotychczas zapadło mi najbardziej w głowie, był pierwszy zgon, przy którym byłem. Pokazuje to, że w czasie pandemii bardzo dużo osób odchodzi w samotności. Dla mnie jest to wielka nauka – cieszyć się życiem, jakie by ono nie było, każdym dniem, każdą spotkaną osobą, bo nie wiemy, kiedy choroba do nas przyjdzie.

Podziel się:

Oceń:

0 0
2021-08-11 10:37

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Pierwsze wyniki badań nad amantadyną w leczeniu COVID-19

Adobe Stock

Więcej ...

Kard. Ryś: Stanisława Leszczyńska to wzór obrony życia

2024-04-18 16:33
Stanisława Leszczyńska (ok. 1935)

domena publiczna

Stanisława Leszczyńska (ok. 1935)

Ona jest potężnym znakiem ratowania każdego życia. Świadczy o tym zdanie, które sama zapisała w swoim raporcie położnej z Auschwitz: «dzieci nie wolno zabijać». Tak o heroicznej postawie Stanisławy Leszczyńskiej opowiada kard. Grzegorz Ryś. Zakończył się diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego sługi Bożej. Wczoraj zebrane dokumenty dostarczono do watykańskiej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.

Więcej ...

Szczęśliwa, która uwierzyła

2024-04-18 21:04

Materiały organizatorów

W ramach przygotowań do synodu odbędzie się diecezjalny dzień skupienia dla kobiet. Będzie to czas spotkania i odkrywania siebie, swoich życiowych zadań i miejsca w Kościele.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Kościół

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Wiara

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Kościół

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem...

Kościół

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem...

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Święci i błogosławieni

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Św. Bernadetta Soubirous

Wiara

Św. Bernadetta Soubirous