Prawdy nie ustala sie w drodze głosowań, więc tam, gdzie demokracja wkracza w obszar nauki można mówić o poważnym niebezpieczeństwie dla wiedzy. To samo dotyczy religii – wprawdzie w religiach mamy do czynienia z prawdą objawioną, nie mniej jednak zastępowania tej prawdy „opinią większości” jest zamachem na samą istotę wiary i religii. W zasadzie podobnie jest i w kulturze, w sztuce: wprawdzie powiadają, że „de gustibus non disputandum est” – niby „piękno” to kategoria bardzo subiektywna – jednak bez talentu i mozołu pracy nie ma sztuki, jest raczej hucpa, geszeft, tandeta i kicz. Czy aby wielki problem naszych czasów nie polega między innymi na tym, że władze państwowe (więc władza polityczna) – legitymizowane demokratycznie – roszczą sobie prawa do wkraczania właśnie w te dziedziny, w które nawet demokratyczna władza sięgać nie powinna?
Reklama
Prawo Gershama/Kopernika („pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy” )zauważono już przed wiekami, gdy powszechnie jeszcze w obiegu były pieniądze prawdziwe, to znaczy oparte na kruszcu, złocie lub srebrze. Miały tę zaletę, że bez względu na sytuacje rynkową – czy było towarów pod dostatkiem, czy był kryzys – niezależnie od swej siły nabywczej sam pieniądz miał swoją wartość: zawartego w nim złota czy srebra. Fałszerstw na tym pieniądzu dokonywała przede wszystkim władza, tam, gdzie emitowała ten pieniądz – manipulując zawartością kruszcu. Jeszcze w początkach XX wieku były w Europie i Ameryce w obiegu monety złote i srebrne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W latach 80-ych XX wieku, po załamaniu się ustaleń słynnej światowej konferencji w Breton Woods, odstąpiono od wymienialności pieniądza na kruszec. Zatriumfował pieniądz papierowy. O ile złoty luidor czy dolar miał swa wartość jako złoto – papierowy dolar czy euro jako papier nie ma żadnej wartości... Można porównywać już tylko ich siłę nabywczą. Tymczasem na horyzoncie pojawia się „pieniądz elektroniczny” – sam w sobie nie wart już nic, nawet nie tyle, co papierek dolara albo euro...
Nie od rzeczy będzie zauważyć, że ten swoisty proces degradacji pieniądza dokonuje się równolegle do odchodzenia przez nowożytne państwa od modelu państwa jako „stróża praw naturalnych” w stronę demokratycznego państwa totalitarnego, w którym prawo stanowione – bo demokratycznie! – może negować lub unieważniać prawa naturalne. Jeśli widzimy to w niemal powszechnym ustawodawstwie demokratycznym (aborcja, eutanazja, uznanie „płci kulturowych”, rugowanie elementów religijnych z życia publicznego) – to czemużby miało być inaczej w obszarze finansów, pieniądza?...
Reklama
Pieniądz oparty na kruszcu sam w sobie był towarem, poza tym, że pełnił role miernika wartości. Papierowy pieniądz nie jest już towarem – może tylko w niewielkim stopniu , w jakim daje się wymienić na inny, też papierowy, ale o większej sile nabywczej, albo bardziej stabilny. Co nadaje wartość pieniądzowi „pustemu”? Przekonanie, opinia, więc wiara ludzi, że taki pieniądz ma wartość...
Już w XXI wieku byliśmy świadkami dwóch potężnych kryzysów finansowych. Nie wiadomo, co by się stało, gdyby rządy nie interweniowały: być może skończyłoby się tylko bankructwem kilku potężnych banków-spekulantów; natomiast wiadomo, że te interwencje rządowe za pośrednictwem banków centralnych dostarczyły na rynek ponad dwa biliony dolarów i euro, które szalenie pobudziły inflacje na świecie, w całej strefie dolara i euro. Inflacja zaczęła się w Ameryce i Europie daleko wcześniej, niż pandemia czy atak Rosji na Ukrainę. One tylko przyśpieszyły ten proces. Procesy ekonomiczne nie dokonują się z dnia na dzień; długo narastają, nabrzmiewają – aż eksplodują przy byle zawirowaniu.
Po powołaniu w 1913 roku w Ameryce tzw. Systemu Rezerwy Federalnej upowszechnił się – także poza Ameryką – tzw. system bankowej rezerwy cząstkowej. Polega on na tym, że banki pożyczać mogą ...więcej pieniędzy, niż faktycznie mają! Korzystają z tego przede wszystkim demokratyczne rządy, gdyż politycy w demokracjach muszą zabiegać o popularność, a tę można kupować wydatkami, rozszerzaniem sfery „państwa opiekuńczego”: demokratyczne rządy zatem zaciągają pożyczki, robią gigantyczne długi i uchwalają radośnie deficyty budżetowe – a banki za swe „puste pieniądze” wykupują obligacje rządowe, czyli finansują państwowe długi.
Reklama
Taka właśnie polityka doprowadza do stałej, permanentnej inflacji – czasem wolniejszej, czasem szybszej – ale nieustannej. Powiedzieć można, że państwo opiekuńcze może i rozszerza zakres swej „przymusowej opieki” – ale jest to opieka coraz gorsza i coraz bardziej kosztowna dla obywatela. Bo – trzeba to powtarzać – inflacja uderza najmocniej w biednych i w klasę średnią. Powoduje nadto erozję przedsiębiorczości, zniechęca do niej.
Jak blokować wpływ władzy politycznej na ilość pieniądza znajdującego się w obiegu? Ekonomiści liberalni wskazują cztery kierunki pożądanej kontr-ofensywy przeciw polityce pro-inflacyjnej współczesnych państw: zakaz finansowania ich deficytów budżetowego kredytami ich banków centralnych, likwidacja monopolu banków centralnych na emisję pieniądza, całkowita niezależność banków centralnych od rządów, wreszcie– powrót do pieniądza kruszcowego.
Trudna sprawa – ale wobec współczesnego etatystyczno-finansowego Molocha warta trudów...I