Reklama

Wiadomości

Katastrofa na całego

Akcja oczyszczania Odry ze śniętych ryb przy użyciu zapory elastycznej w widuchowej, 14 sierpnia

PAP/marcin bielecki

Akcja oczyszczania Odry ze śniętych ryb przy użyciu zapory elastycznej w widuchowej, 14 sierpnia

Wciąż nieustalona przyczyna przyniosła kolejny poważny test dla państwa – jego organów, ale także dla klasy politycznej i społeczeństwa, którego zaufanie to państwo legitymizuje.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Już teraz możemy powiedzieć, że mamy powody do niepokoju, i to nie tylko o to, czy szybko będzie można zasiąść z wędką nad Odrą.

Zbyt wiele niewiadomych

Na Dolnym Śląsku pierwsze śnięte ryby zauważono 26 lipca wieczorem, a także następnego dnia rano. Dostrzegli je wędkarze w rejonie jazu w Lipkach oraz ulicy Na Grobli w Oławie. Czym prędzej przystąpiono do ich wyławiania. Jak relacjonują wędkarze, nie brakowało okazów, które dochodzą do takich rozmiarów w ciągu kilkunastu lat.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Według informacji uzyskanych 1 sierpnia z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu, próbki wody zostały pobrane 28 lipca i ich badanie nie wykazało obecności substancji chemicznych. Wszystkie parametry były poprawne, nie znaleziono przyczyny śnięcia ryb, jak przekazała wówczas Beata Merenda, rzecznik instytucji. Jednocześnie poinformowała, że pracownicy zostali wysłani w teren w celu dalszego badania sprawy. Stwierdzono, że przyczyna problemu musi się znajdować w województwie śląskim, i zastanawiano się, czy śnięcie ryb następowało na miejscu, czy też już martwe spłynęły one z nurtem. 3 sierpnia pojawił się nowy komunikat WIOŚ, wskazujący na silne natlenienie wody, potencjalnie spowodowane przez nieustaloną substancję, a także prawdopodobieństwo obecności mezytylenu. Odrębne zdanie miał jednak WIOŚ opolski; 8 sierpnia dystansował się od rezultatów pomiarów według zastosowanej przez sąsiedni oddział metody badawczej i stwierdził, że natlenienie wody nie odbiega od wartości obserwowanych o tej porze roku. 10 sierpnia głos zabrał Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, który podtrzymał tezę o silnym natlenieniu spowodowanym nienaturalnym czynnikiem. Zdementowano jednak wówczas i w kolejnych dniach pogłoski o obecności mezytylenu w wodzie. W międzyczasie WIOŚ zawiadomił prokuraturę. Według informacji Wód Polskich, do 11 sierpnia wyłowiono ok. 10 ton śniętych ryb na terenie województwa dolnośląskiego; drugie tyle przewidywano w województwie lubuskim.

Reklama

Sprawa, oczywiście, przykuła uwagę mediów. Apogeum wrzawy nastąpiło 12 sierpnia, gdy pojawiła się informacja o obecności rtęci w wodzie. W ciągu kolejnych dni informacja ta została zdementowana. Wykluczono także metale ciężkie, laboratoria po obu stronach granicy mówią za to o wysokim zasoleniu wody, nadal podtrzymywana jest też informacja o ponadnormatywnym natlenieniu. Co zatem wiemy na pewno? Jak do tej pory – niewiele.

Katastrofa nie tylko ekologiczna

11 sierpnia przedstawiciel Państwowego Związku Wędkarskiego we Wrocławiu wspominał, że choć osobiście uczestniczył w zbieraniu śniętych ryb, nie ma żadnych negatywnych objawów. Z kolei z północy pojawiło się doniesienie o poparzeniach i osobach kierowanych do oddziału dermatologicznego szpitala w Żarach. Skala zagrożenia o niejasnej jeszcze naturze szybko stała się dla wszystkich widoczna, co przy temperaturze sporów na naszej scenie politycznej dało jej uczestnikom znakomity asumpt do ataku. Ruszyła więc lawina oskarżeń o ukrywanie katastrofy ekologicznej albo wręcz o jej sprawstwo. Media społecznościowe także zawrzały.

Gdy marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak, powołując się na ministra rolnictwa i środowiska Brandenburgii, oznajmiła, że w Odrze wykryto duże stężenie rtęci, w przestrzeni publicznej pojawiły się najcięższe sformułowania, włącznie z porównaniami z Czarnobylem. Tak wypowiedziała się m.in. Barbara Nowacka na antenie Polsat News. „Wtedy, o tym, co się wydarzyło, dowiedzieliśmy się od Szwedów, dziś to Niemcy mówią o skażeniu rtęcią”.

Trudno oczekiwać od polityków opozycji, by nie wykorzystywali sytuacji do ataku na oponentów. Deprecjacja autorytetu własnego państwa wobec płynącej z zagranicy pogłoski także nie wydaje się w wykonaniu tego obozu czymś szokującym. Trzeba jednak powiedzieć, że dobrą ku temu sposobność otrzymali na tacy.

Reklama

Fatalna polityka informacyjna

Odpowiedzialne za to instytucje problem dostrzegły szybko, choć osobnym zagadnieniem jest to, czy zajęły się nim z odpowiednim zaangażowaniem. Według działaczy PZW, Wody Polskie za późno podjęły działania, te z kolei podnoszą argument, że to nie one, tylko to WIOŚ ma kompetencje do badania stanu chemicznego wody.

Cokolwiek w rzeczywistości robiły określone podmioty, zbyt długie nieinformowanie o ich pracy z pewnością nie służy zaufaniu do państwa. Alert RCB wysłany został dopiero 12 sierpnia. Postawę wiceministra infrastruktury Grzegorza Witkowskiego, który tego samego dnia, po konferencji w Cigacicach, deklarował gotowość wejścia do wody, trudno odebrać inaczej jak bagatelizowanie problemu. Skutecznej komunikacji nie służyło też zapewne choćby przypominanie problemów warszawskiej Czajki – licytowanie się na katastrofy pośrednio oznacza wzięcie odpowiedzialności. Wreszcie brak komunikacji ze stroną niemiecką także jej pozwala na formułowanie oskarżeń wobec naszego kraju, nawet jeśli robią to tylko tamtejsze media.

Niejasna natura zagrożenia być może nie sprzyjała komunikacji ze społeczeństwem, jeśli jednak w porę nie narzuciło się własnej narracji, luka ta została zagospodarowana w sposób nader żywiołowy i także niekoniecznie służący poznaniu problemu. Dymisji prezesa Wód Polskich i głównego inspektora ochrony środowiska, które nastąpiły 12 sierpnia, trudno nie traktować już tylko jako próby okiełznania kryzysu wizerunkowego, spowodowanego całym chaosem.

Nauka na przyszłość

Nie czekając na całościowe ekspertyzy, możemy już dziś powiedzieć, że Odra, na której opiera się kilka obwodów rybackich, stała się rzeką wymarłą, i tu każde kolejne słowo ubolewania nie będzie zbyteczne. Przewidywania dotyczące tego, ile czasu będzie potrzebowała na odbudowę ekosystemu, zostawmy fachowcom.

Jeszcze nie wiemy, kto i jaką substancję wlał do rzeki, jeśli w ogóle. Pojawiają się obecnie domniemania dotyczą także zjawisk naturalnych. Ale być może cała sytuacja powinna być jednym z (bardzo wielu zresztą, nawet nie pierwszorzędnym) powodów do zastanowienia się także nad tym, czy minione dekady możemy uważać za sukces, jeśli chodzi o strukturę naszej gospodarki. W poprzednim systemie mieliśmy nadmiar przedsiębiorstw wielkich, jednak po katastrofie, którą sobie zafundowaliśmy przed trzema dekadami, na siłę dążąc do ich likwidacji, nadal mamy nienaturalne (wyraźnie powyżej unijnej średniej) rozdrobnienie wytwórczości. To, co pozostało nam z przemysłu, w zbyt dużym stopniu opiera się na podmiotach małych i średnich. Nie tylko mniej wydajnych i zbyt biednych, by kierować poważniejsze środki na badania i rozwój (od lat jesteśmy prawie najgorsi w UE pod względem innowacyjności, choć mamy tak duży rynek wewnętrzny!), ale trudniejszych do kontroli i bardziej skłonnych do bezmyślnych oszczędności. Od chwili upublicznienia informacji o katastrofie ekologicznej w Odrze krążą rozmaite domysły odnośnie do tego, który konkretny zakład może być jej winien albo chociaż w której branży mogą być wykorzystywane substancje będące przedmiotami kolejnych doniesień.

Korzystne zmiany tego aspektu struktury naszej gospodarki nie nastąpią same, a póki to się nie stanie, to albo uderzymy w swoją konkurencyjność, w której tani (bo biedny) polski pracownik już odgrywa coraz mniejszą rolę, albo zawsze będziemy drżeć na myśl o tym, jakie jeszcze szkody mogą wyjść na jaw. Oby w takim przypadku w porę stało się chociaż to.

Podziel się:

Oceń:

0 -2
2022-08-23 10:27

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Odra, Odra, od razu lepiej!

Agata Iwanek

Odra płynie przez środek miasta, więc wiele aktywności podejmowanych przez mieszkańców zwraca się właśnie ku niej. Okolice rzeki są coraz bardziej atrakcyjne – to właśnie tam skupia się cała turystyka.

Więcej ...

W świetle Eucharystii, w ciszy konfesjonału - paulini i Jasna Góra

2024-03-28 10:33

Karol Porwich/Niedziela

Patriarcha Zakonu Paulinów św. Paweł z Teb przez wielu skazany na śmierć głodową na pustyni, doświadczył Bożej troski i był z Bożej Opatrzności karmiony chlebem. Dziś prawie pół tysiąca paulinów każdego dnia Chlebem Eucharystycznym karmi ludzi na 4 kontynentach. W sercu Zakonu na Jasnej Górze żyje ponad 70 kapłanów. Misję tego miejsca i posługujących tu paulinów, wciąż określają słowa św. Jana Pawła II, że „Jasna Góra to konfesjonał i ołtarz narodu”. Sprawowanie Eucharystii jako centrum życia całej wspólnoty i pracy apostolskiej paulinów wpisane jest w ich zakonne konstytucje.

Więcej ...

Msza Wieczerzy Pańskiej. Wolność wypełniona miłością

2024-03-29 07:01

Paweł Wysoki

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem...

Wiadomości

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem...

Dziś Wielki Czwartek – początek Triduum Paschalnego

Kościół

Dziś Wielki Czwartek – początek Triduum Paschalnego

Triduum Paschalne - trzy najważniejsze dni w roku

Triduum Paschalne - trzy najważniejsze dni w roku

Tajemnica Wielkiego Czwartku wciąga nas w przepastną...

Wiara

Tajemnica Wielkiego Czwartku wciąga nas w przepastną...

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Kościół

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Wiara

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

Kościół

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

Świadectwo Abby Johnson: to, że zobaczyłam aborcję na...

Wiara

Świadectwo Abby Johnson: to, że zobaczyłam aborcję na...

Komisja Liturgiczna: apel do kapłanów o wygłaszanie...

Kościół

Komisja Liturgiczna: apel do kapłanów o wygłaszanie...