Reklama

Tarnogóra - Kraśnik

Wspomnienia o ks. Stanisławie Zielińskim

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Urodziłam się w Tarnogórze, położonej na szlaku Krasnystaw - Zamość, dawnym mieście założonym przez Jana Tarnowskiego. Parafia i kościół pw. św. Zofii istnieją tu od roku 1544. W kościele tarnogórskim 29 czerwca 1937 r. prymicyjną Mszę św. odprawił ks. Stanisław Zieliński, zostając wikariuszem tej parafii. Po upływie około trzech lat przeniesiono go do Krzczonowa, w 1941 r. został mianowany rektorem kościoła Świętego Ducha w Kraśniku.

Kiedy ks. Stanisław był w Tarnogórze mnie jeszcze nie było na świecie. Z dziecięcych lat zapamiętałam jedynie to, jak moi rodzice - Bronisława i Florian Szpotowie - często mówili o moim zmarłym 10-cio miesięcznym braciszku i o tym, że zgłoszenie o śmierci brata przyjmował ks. Zieliński, dając przy tym świadectwo wielkiej pokory. Nad znaczeniem tych ostatnich słów nigdy wcześniej się nie zastanawiałam. Po wielu latach moja starsza siostra Helena Wojtaszek i ja zamieszkałyśmy w Kraśniku i praktycznie wtedy zaczęłam się interesować wszystkim, co dotyczy księdza, który poniósł męczeńską śmierć 10 marca 1945 r. Od kilku lat dzień 10 marca jest prawie świętem w Kraśniku. O pobycie i czynach ks. Zielińskiego w tym mieście mówiono i pisano wiele. Postanowiłam sprawdzić czy Tarnogórzanie pamiętają o tym kapłanie. Zaczęłam od starszej siostry mieszkającej w Kraśniku. Z opisu siostry przytaczam poniższe fragmenty:

"Kiedy w 1955 r. dostałam nakaz pracy do Kraśnika, mieszkałam w pobliżu kościółka. (...) Będąc na uroczystości odpustowej, która odbywała się na cmentarzu przy kościółku, zauważyłam grób - pomnik, na którym przeczytałam - śp. ks. Stanisław Zieliński. Nazwisko wydało mi się znane, twarz ze zdjęcia też. Wtedy w myśli pobiegły w przeszłość. Tak! To na pewno ten ksiądz, którego pamiętam z dziecinnych lat z Tarnogóry. Tam, jako mała dziewczynka, sypałam kwiatki. Pamiętam jak po procesji śp. ks. Stanisław prosił nas sypiących, żeby na niego poczekać, bo ma nam coś do powiedzenia. Schowałyśmy się na zewnątrz kościoła za wnęką przybudówki i z bijącym serduszkiem czekałyśmy, myśląc, że było coś nie tak. Po pewnym czasie przychodzi ksiądz, wysoki, w okularach, uśmiechnięty i z kieszeni sutanny wyjmuje dla nas cukierki. Było to niespodzianką, sprawiającą wiele radości. Teraz, kiedy odwiedzam grób śp. ks. Stanisława, składam tam kwiatek lub zapalam lampkę, dziękując za dawne cukierki i modlę się o rychłe wyniesienie Go na ołtarze".

Ks. Zieliński wyjechał z Tarnogóry 61 lat temu, mimo to udało mi się, po przyjeździe do rodzinnego miasteczka, znaleźć wielu świadków Jego tam pobytu. Okazało się, że ludzie, często z wypiekami na twarzy, wspominają tego kapłana oraz przechowują po Nim do dzisiaj różne pamiątki. Oto fragmenty kilku wspomnień.

Pani Genowefa Telejko z domu Adamiak, obecnie zamieszkała w Izbicy: "Na zaproszenie ówczesnego proboszcza ks. Wincentego Feliksa Pawelca przyjechał, w 1936 r. na okres wakacji, kleryk Stanisław Zieliński. Mieszkał wówczas w domu parafialnym. Pamiątką z tego okresu jest fotografia ze spotkania, tzw. "Patronatu" - stowarzyszenia mężatek, wykonana w 1936 r.". Prymicyjną Mszę św. ks. Stanisław Zieliński odprawił w Tarnogórze. Z tej uroczystości zachowały się dwa obrazki, na odwrocie których widnieje następujący napis:"Oto idę, abym czynił o Boże wolę Twoją - św. Paweł. Pamiątka Prymicyjnej Mszy św., którą odprawił ks. Stanisław Zieliński w Tarnogórze dnia 29 czerwca 1937 r. - Błogosław Boże wszystkim, którzy mnie do Twych ołtarzy przywiedli" . Ksiądz zawsze prowadził rekolekcje. Był dobrym kaznodzieją. Bardzo szybko włączył się do działalności Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży " Ognisko". Stowarzyszenie gromadziło młodzież z całej parafii i z okazji świąt kościelnych lub narodowych urządzało akademie, przedstawienia, zabawy. Działalnością KSM kierował wikariusz i instruktor z powiatu. KSM organizowało kursy, na których uczono dziewczęta gotowania, szycia, przysposobienia rolniczego, tzw. "uprawa poletek".

Opowiada pani Janina Telejko z domu Siewak, zamieszkała w Tarnogórze: "Przy ul. Długiej, niedaleko mojego domu, mieszkała moja koleżanka z klasy - Teofila Czukówna. Ojciec jej stracił pracę we dworze. Zostali wygnani z mieszkania dworskiego. Teofila mieszkała wraz z rodzicami w ubogiej chacie, w trudnych warunkach. Było tam zimno i głodno. Fila zachorowała na gruźlicę i w oczach gasła. Często bywał u niej ks. Zieliński, widziałam - czasem 3 razy dziennie. Przynosił żywność, uczył ją zasad katechezy. Przywiózł dr Sulewskiego, który powiedział: "Co mnie ksiądz do nieboszczyka przywozi?", a ksiądz mówił, że wierzy w cuda. Pewnego razu ksiądz zapytał chorą, co chciałaby zjeść. Miała apetyt na śledzie. Ksiądz bez namysłu dał mi pieniądze na zakup śledzi i podróż do Krasnegostawu, gdyż śledzi nie było w Tarnogórze ani w Izbicy. Przygotował ją również na śmierć. Zapytał: " Czy nie żal ci aniołku żegnać ten świat?" Z trudem wyrzekła, że nie. Ksiądz mówił: "Umrzeć, to przenieść się do Boga, gdzie wiecznie życie trwa. Bóg nas kocha, szczególnie tych co cierpią niewinnie". Powiedział również: "Ja też niedługo tam pójdę. Niebo jest piękne". Siostrę Fili, która opiekowała się chorą, a nawet z nią spała, ksiądz wysłał na prześwietlenie opłacając wszystkie koszty. Zdarzyło się, że ksiądz idąc do Romanowa przez "błonie" przysiadał się do człowieka, który pasł krowy i miał spodnie całe w łatach - łata na łacie. Zapytał: " Nie ma Pan lepszych spodni?". Człowiek odrzekł, że nie. Ksiądz kupił wkrótce spodnie i dał biednemu. Obdarowany był bardzo zaskoczony i z wielką wdzięcznością dziękował księdzu. Tym biednym był ktoś dobrze mi znany."

Pani Leokadia Malinowska z domu Jakimiak: "Fila Czukówna zmarła mając 15 lat. Na jej grobie była tabliczka ze słowami wypisanymi przez ks. Zielińskiego: "Święcie umarła, tak jak święcie żyła./ Dusz jej w niebie a tutaj mogiła/ Ktokolwiek stanie przy tej mogile/ niechże myśl głębszą wzbudzi w sobie/ Niechaj pomyśli, choćby skrycie/ o tym, co warte ziemskie życie." Widziałam, jak prawie codziennie ksiądz chodził łąkami z różańcem w ręku na cmentarz grzebalny, który położony jest na drugim końcu Tarnogóry. Bardzo często, nawet w złą pogodę, chodził przez łąki i tzw. "błonia", najkrótszą drogą do wsi Romanów ( ok. 4 km). Odwiedzał tam chorą na gruźlicę dziewczynę Helenę z rodziny Zezulów. Byłam nad rzeką, gdy ksiądz szedł do chorej, niosąc pająka zrobionego ze słomy. Podobał mi się pająk, a ksiądz powiedział, że niesie go dla grzecznych dzieci. Widziałam również, jak wracał. Był bardzo smutny. Wkrótce Helena zmarła. Miała 20 lat. Było to na wiosnę 1940 r. Wiem, gdzie jej grób, na którym była tabliczka ze słowami wypisanymi przez ks. Zielińskiego: "Przecierpiał Chrystus ciężkie katusze/ nim wszedł do wiecznej chwały/ Przeto najmilsze są mu te dusze/ które tu wiele wycierpiały/ Czy wiesz czym jest życie?/ Dla jednych posadzką dość gładką/ dla drugich kałużą błotnistą/ dla wszystkich zaś ciemną zagadką./ A klucz tej zagadki gdzie leży?/ O! rzecz to zaiste nie płocha/ ten znajdzie kto wierzy,/ ufa, przebacza, kocha." Pani Lodzia miała wówczas 12 lat, gdy usłyszała i zapamiętała słowa, które ks. Zieliński powiedział: "Ja po to przyszedłem, żeby siać i ziarno rzucać w rolę i żeby kruki je nie wydziobały." Brał udział we wszystkich poczynaniach miejscowej społeczności. Pamiętam byłam z matką i bratem na capstrzyku w Izbicy, był tam również ks. Zieliński. Poświęcenie pól kończyło się przyjęciem w lesie. Ksiądz był bardzo poważany i bardzo lubiany.

Pan Kazimierz Zieliński, zamieszkały w Tarnogórze opowiada: " Mieszkałem wówczas z rodzicami w Kol. Tarnogóra. Ks. Zieliński miał zwyczaj po Mszy św. rozmawiać z moim ojcem. Nie raz śmiał się, że jesteśmy rodziną. Był dzielny i "ryzykowny".

Opowiada pani Halina Kosiarska z domu Nizioł: "Pamiętam akademię w "Ognisku" z okazji odrodzenia ojczyzny w listopadzie 1938 r.. Głoszony był wówczas wiersz napisany przez ks. Stanisława Zielińskiego, a może tylko przepisany przez Niego. Pamiętam do dziś dziesięć jego zwrotek. To wiersz o zesłańcach, o ich dalekich grobach, o tęsknocie za wszystkim co bliskie, co jest Ojczyzną. Ks. Zieliński organizował spotkania. Śpiewaliśmy na nich pieśni religijne i patriotyczne. Wspólny opłatek, jajko. Ksiądz był bardzo wesoły, lubił żarty, humor, zabawę, nawet tańczył. Wszechstronnie oddany młodzieży, a przede wszystkim chorym. Włączył się w życie społeczne mieszkańców całej parafii. Był zapraszany na uroczystości nie tylko narodowe ale szkolne - zakończenie roku i na spotkania związane z życiem społecznym - dożynki, poświęcenie mostu, podwieczorki, itp." Pani Halina pamięta, jak jej brat, Władysław Nizioł, na lekcji religii w klasie VI lub VII rysował ołówkiem portret księdza. Ksiądz zauważył, podszedł, skarcił go i zabrał rysunek. Oddał mu potem rysunek i dał mu pudełko z czekoladkami, prosząc by dla niego narysował ładniej. I brat narysował księdza.

Wspomina pani Zofia Lewandowska z domu Harasim, zamieszkała w Tarnogórze: "To był wspaniały ksiądz. Cudowny człowiek, cudowna dusza. Nie patrzył, czy ktoś chodził do kościoła narodowego czy rzymsko-katolickiego. Przechrzcił mnie i brata Jasia. Pamiętam do dziś, jak powiedział: " Pamiętaj dziecko, że z żadnej wiary nie trzeba się naśmiewać, bo każda wiara prawdziwie i szczerze wyznawana jest prawdziwą i świętą" . Jego imieniny były 13 listopada. Nie było wtedy innych kwiatów i nosiłam mu drobne, małe chryzantemy i składałam mu życzenia. Pamiętam, miał dużo chryzantem. Był wrażliwy na ludzką biedę czy chorobę. U księdza mieszkała jego siostra Gienia, pewnego razu, jak byłam w niej, dał nam sporą sumę pieniędzy i wysłał nas z nimi do chorej na wodogłowie. Pamiętam, było to w IV klasie, gdy szedł na religię, biegłyśmy do księdza - kto pierwszy dobiegnie - i całowałyśmy go w rękę.

Opowiada pani Leokadia Malinowska z domu Jakimiak: "Pierwsze spotkanie z księdzem miało miejsce w szkole, był prefektem. Mieszkałam blisko kościoła. Ksiądz zajmował w domku, tzw. "wikariacie" lub " organistówce", obok kościoła, dwa pomieszczenia od strony kościoła. Przyjaźniłam się z siostrą księdza - Genowefą. Mieszkała u księdza i chodziła do szkoły w Tarnogórze. Kiedyś zapytał dzieci: "Powiedzcie mi moje dzieci jak bardzo kochacie Pana Jezusa?" Dzieci wzruszyły ramionami, nie wiedziały co powiedzieć, a mała Lodzia rzekła, że tak kocha Pana Jezusa, że chciałaby go zjeść. Ksiądz Zieliński na to: "I zjesz Go w komunii świętej". Pamiętam jak jego siostra dawała mi jabłka - uważałam, że ksiądz będzie się o gniewał, zaś siostra dobrze znała zwyczaje swego brata. On pamiętał o każdym, a szczególnie o dzieciach, młodzieży i ludziach starych. Zawsze szukał potrzebujących. Martwił się o każdego. Często pytał: "Lodziu, jadłaś śniadanie? Jadłaś obiad?" Zawsze miał coś do dania: jabłka lub cukierki. Często ksiądz mówił, gdy byłam razem z jego siostrą: "Mojeście wy, a ja wasz" i tulił nas. Jeździł z nami na sankach. Pamiętam jak do mnie mówił: " Dziecino, musisz być bardzo poważna". Pani Leokadia w swych cennych zbiorach przechowała pamiątkę związaną z działalnością księdza w parafii: "Kartkę przyjęcia do Krucjaty Eucharystycznej". Założył i przyjmował do Krucjaty Eucharystycznej dzieci i młodzież, chciał, byśmy znali zasady Krucjaty i uczyli się praktycznie czcić Pana Jezusa. Nauczył nas hymnu: "Myśmy rycerki Pana,/ który za tron swój wziąwszy krzyż/ W Eucharystii wciąż się z dziećmi brata,/ w niebo co rwą się wzwyż" oraz pieśni po Komunii Świętej: "Jezu, ja Ciebie czuję./ Jezu, ja Ci dziękuję./ To moje jedyne słowo - ja Cię miłuję".

Opowiada pani Maria Jarocha z domu Suchodolska: "Ks. Zieliński mieszkał ze swoją siostrą (Gienią) i starszą babcią, która mu gotowała. Pamiętam, jak kiedyś poczęstowała mnie fasolą szparagową (...) było to wieczorem w pierwszej połowie września lub w październiku. Do domu rodziny Andrzeja Waryszaka - mieszkał koło cmentarza (nasz sąsiad) - zapukał ks. Zieliński. Prosił, by jego i jego rzeczy wywieźć w nocy do Trawnik. Matkę Andrzeja Waryszaka ksiądz nazywał ciocią - była to jego daleka rodzina. Andrzej Waryszak obawiał się nocnej podróży - obowiązywała godzina policyjna - ale ksiądz powiedział, że pojadą drogą polną, a partyzantów nie muszą się bać."

Z przytoczonych wspomnień poznajemy ludzi, nieznane dotąd wydarzenia, które miały miejsce w czasie pobytu księdza w jego pierwszej parafii w Tarnogórze. Uderza fakt, że tak wiele pada szczegółów. Pamiętają słowa wypowiedziane przez księdza, jak również wypisane na nagrobkach zmarłych pomimo, że groby te już nie istnieją. Przechowują od tylu lat obrazki, fotografie, wiersze - jako cenne pamiątki. Świadczy to, jak głęboko zapadł w serca tych ludzi. Mają świadomość, że mieli szczęście w swym młodym życiu spotkać Wielkiego Człowieka, jakim był śp. ks. Stanisław Zieliński - młody kapłan o wielkim umyśle i sercu. Plon mojej podróży do Tarnogóry to spisane na 19 stronach wspomnienia ludzi znających księdza, obrazek - Pamiątka Pierwszej Komunii Świętej, osiem zdjęć, na których jest widoczny ks. Stanisław oraz współczesne zdjęcia kościoła Św. Zofii, domu, w którym mieszkał i piwnicy, w której przechowywał jabłka dla dzieci. Wszystkie te pamiątki, przekazane przez moich rozmówców, przekazałam do Izby Pamięci ks. Stanisława Zielińskiego w Kraśniku. Ofiarodawcom pamiątek Bóg Zapłać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2001-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Kardynałowie Nycz i Ryś krytycznie o decyzji prezydenta Warszawy ws. symboli religijnych

2024-05-17 20:17
Kard. Kazmierz Nycz

flickr.com/episkopatnews

Kard. Kazmierz Nycz

To próba zaprowadzenia “urawniłowki” w pluralistycznym społeczeństwie - tak zarządzenie prezydenta Warszawy w sprawie symboli religijnych w stołecznych urzędach komentuje dla KAI kard. Kazimierz Nycz. Z kolei kard. Grzegorz Ryś stwierdza: “Neutralność, która domaga się tego, żeby każdy ‘wyzerował’ się ze swoich przekonań i poglądów nie buduje wspólnoty międzyludzkiej”.

Więcej ...

Św. Teresa z Lisieux

pl.wikipedia.org

Teresa urodziła się 2 stycznia 1873 w Alençon - mieście we francuskiej Normandii. Była najmłodszą córką Ludwika i Zelii Martinów, przykładnych małżonków i rodziców, ogłoszonych wspólnie błogosławionymi 19 października 2008 r.

Więcej ...

Czy pozwolimy sobie zabrać wolność religijną?

2024-05-18 07:00
Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

„Sejm RP wyraża zaniepokojenie decyzjami, które godzą w wolność wyznania, lekceważą prawa i uczucia ludzi wierzących oraz burzą pokój społeczny”. Nie, nie jest to fragment uchwały Sejmu z czasu kadencji Prawa i Sprawiedliwości, ale dokument podpisany przez marszałka Sejmu, Bronisława Komorowskiego z Platformy Obywatelskiej w 2009 roku, jako stanowisko krytyczne polskich posłów wobec wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka „kwestionującego podstawy prawne obecności krzyży w klasach szkolnych we Włoszech”.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

Kościół

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

Czy miłujesz Mnie?

Wiara

Czy miłujesz Mnie?

Bp Ważny do księży z diecezji sosnowieckiej: Musimy się...

Kościół

Bp Ważny do księży z diecezji sosnowieckiej: Musimy się...

#PodcastUmajony (odcinek 17.):  Ale nudy!

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 17.): Ale nudy!

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli