Wraz z odejściem Benedykta XVI zakończył się rok 2022, który wybrzmiał w ostatnich słowach papieża emeryta: Jesus, ich liebe Dich (Jezu, kocham Cię), jako najgłębszy wyraz jego miłości, wiary i pasterskiej służby. Ale skończyła się bezpowrotnie także pewna epoka, a więc czas i przestrzeń wyraźnego, racjonalnego i odważnego przepowiadania Jezusa Chrystusa jako Prawdy. Nie podobało się światu to mówienie o Bogu jako Panu historii, bo świat sam uważa się za złotego cielca i wszystkim każe się mu kłaniać. Benedykt XVI w czasie swego pontyfikatu, a w zasadzie u jego schyłku, rozbił tablice światowej niewdzięczności. Sam pozostał wierny Bogu w cierpieniu i modlitwie na całą dekadę. Może dzięki temu milczącemu błaganiu i przepraszaniu Boga ten współczesny Mojżesz nawróci po swej śmierci świat, stanie się niejako ziarnem Prawdy wrzuconym w resztę żyznej gleby, by wydać stokrotny plon!
Reklama
Skończył się też jakby czas doniosłej liturgii, wyrażającej majestat samego Stwórcy i miejsce w niej osobowego stworzenia. Nie ma bowiem stworzenia bez Stwórcy. I człowiek jako korona stworzenia też nie byłby obrazem Boga bez Niego samego. Papież Benedykt XVI chciał przywrócić cały ten majestat Najwyższego i wybrał dla Niego najpiękniejsze imię – Miłość, która przenika całe istnienie: Deus caritas est! Dlatego też świat może mieć nadzieję, nie tyle jako cnotę, ile jako rzeczywistość pochodzącą z Miłości, która wskrzesza ofiarowującego się na krzyżu Syna i wskazuje nowemu człowiekowi jego właściwą drogę do życia wiecznego z Bogiem. Tak wiara kształtuje tę drogę i radośnie zmienia zaplamiony obraz stwórczy na obraz odkupieńczy i ostatecznie na obraz zbawczy. Benedykt XVI był teologicznym architektem spełniania się człowieka w wiecznym życiu Bożym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Skończył się też czas piękna Chrystusowego kapłaństwa. Działanie kapłana w dwóch sakramentalnych funkcjach – in persona Christi et in representatio Ecclesiae – jakby zbyt spowszedniało i przeszło w „akcję”, w bycie urzędnikiem albo kierownikiem jakiejś komercyjnej spółki. Benedykt XVI odrzucał ten sposób zeświecczenia urzędu kapłańskiego i nawoływał, aby kapłani byli głosicielami Słowa i sługami radości tych, którzy uwierzą w Jezusa z Nazaretu jako prawdziwego Boga i Człowieka. On sam pokazał, co to znaczy być sługą Chrystusa w obrazie pokornego robotnika w winnicy Pańskiej. Służył Chrystusowi i Jego Kościołowi, tak jak Boży Syn do końca był wierny posłannictwu Boga Ojca, a przez to służył i samemu człowiekowi.
Tych kilka słów o skończeniu się pewnej epoki nie jest jednak wyrazem zwykłego pesymizmu, lecz jest dostrzeżeniem czasu przemijania pewnych wartości, które wydają się współczesnemu światu niepotrzebne, jakby zamykające człowieka w sztucznym tworze i ograniczające go w rozwoju. Ale Benedykt XVI wskazuje, że to nie jest prawda i że człowiekowi trzeba przywrócić nadzieję, która tkwi właśnie w chrześcijaństwie. Pierwszym takim motywem nadziei jest pragnienie Boga, które jest głęboko zapisane w każdej ludzkiej duszy. Bóg zatem nigdy nie znika. Drugim motywem nadziei jest to, że Ewangelia Jezusa, czyli wiara w Chrystusa, jest po prostu prawdziwa. Prawda ta się nie starzeje. Ewangelia jako prawdziwa nigdy się nie zużywa, a ideologie przemijają. Trzecim motywem nadziei jest to, że młodzi ludzie widzą coraz mocniej niepokój wobec tego, co im się proponuje, np. wobec konsumpcjonizmu. Myślący młodzi zaczynają na nowo odkrywać piękno chrześcijaństwa.
Zapewne taka nadzieja żyje w ludziach, którzy kiedyś chociaż raz spotkali papieża Benedykta XVI jako człowieka takiej nadziei. I słusznie się z tego cieszą, bo pewnie było to wyjątkowe przeżycie, ale ono przeminęło. Są jednak i takie sytuacje, że spotkanie z Benedyktem XVI może trwać lata. Takie wydarzenie ma miejsce w przypadku redaktorów Opera Omnia Josepha Ratzingera. Od 2011 r. mogliśmy spotykać go codziennie w naszych tłumaczeniach, interpretacjach, korektach jego tekstów, a tym samym w naszym własnym rozumieniu życia, którym karmiły nas te wspaniałe i doniosłe myśli Benedykta XVI. Tak pozostał z nami Benedykt na zawsze!
Autorzy są redaktorami Opera Omnia Josepha Ratzingera