Kiedy Dziecko się wzmocni, wrócą do Nazaretu. Wiedzą, że Jezus jest Synem Najwyższego i Zbawicielem, ale Maryja ma nadzieję, że odkupienie dokona się tylko przez to, iż Jezus – jak zapewniał Ją anioł w Zwiastowaniu – będzie Emmanuelem, tzn. „Bogiem z nami”. Bogiem, który uświęci wszystkie momenty ludzkiego życia: od poczęcia, przez narodziny, niemowlęctwo... aż po umieranie, odejście. Gdy nic, co ludzkie, nie będzie Mu obce, wtedy też wszystko, co wypełnia ludzkie życie, stanie się święte, bo uświęci je Pan. Wszystko, z wyjątkiem grzechu.
Pierwsze 40 dni wydaje się potwierdzać ten domysł. Od narodzin minęło kilka tygodni, zwyczajnych, ale pełnych szczęścia, które daje Dziecko-Uświęciciel codziennych czynności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
To dobra, stara teologia Wschodu, dopatrująca się odkupienia nie tyle (i nie tylko) w samej śmierci Jezusa, ile w całym Jego życiu. Ale niestety, za chwilę coś w niej zazgrzyta. Pozostanie ona piękna i prawdziwa, jeśli najgłośniej wybrzmi w niej to, co jednak wykracza poza zwyczajne ludzkie życie. Jeśli opowie o Ołtarzu, Krzyżu i Żertwie Ofiarnej. I Matce Bożej Bolesnej.
To nie będzie zwyczajne życie
Reklama
Nie będzie tak, że jeszcze tylko Maryja się oczyści, jeszcze zgodnie z wymaganiami Prawa ofiaruje Bogu swego Pierworodnego, jeszcze wykupi Go za 5 syklów, a potem... będą wieść ciche i spokojne życie na chwałę Wszechmocnego. Kiedy 40 dni po narodzinach Jezusa wyruszą z Nim do Jerozolimy, święty spokój zniknie. Zburzy go pewien charyzmat, którego Bóg udzieli nie kapłanowi czy lewicie, ale dwojgu ludziom – rzekłbyś – z ulicy. Co od nich słyszy Matka Najświętsza? Jezus będzie światłością, która oświeci pogan! Będzie chwałą dla Izraela! Ale też źródłem jakiegoś przewrotu... Czy zresztą Maryja sama nie prorokowała o nim w Magnificat? Jezus sprawi, że wielu zostanie strąconych i wielu będzie wywyższonych...
To jednak nie będzie zwyczajne życie. Macierzyństwo Maryi też nie będzie zwyczajne. Pojawi się w nim miecz.
Wszystko należy do Chrystusa
Przez blisko 1,3 tys. lat obchodziliśmy 2 lutego święto Oczyszczenia Maryi. W ramach reformy liturgii w 1969 r. zostało ono zastąpione Ofiarowaniem Pańskim. Nie był to, jak wołają niektórzy, zamach na Tradycję – pisaną wielką literą. Sobór, który chciał ponownie postawić Kościół przy źródłach chrześcijaństwa, przypomniał, że na początku nie celebrowano tego święta jako „samomaryjnego”. Nawet jeśli przez wieki mówiliśmy o nim jako o święcie Gromnicznej, i tak to święto należało do Jezusa. Zawsze – nawet pod maryjną chorągwią – było ono Jego. Bo jak przypomina sobór – wszystko jest Chrystusa. Wszystkie święta należą do Niego, nie tylko te maryjne. Nawet nasze urodziny są Jego! Całe nasze życie, nasza śmierć – wszystko jest Jego. I Maryja do Niego należy. Także Jej rytualne, przepisane przez Prawo, oczyszczenie. Wszystko, co jest Jej, jest wyłącznie Jego.
To zasada chrześcijaństwa. Pawłowe: „wszystkim we wszystkich Chrystus” (Kol 3, 11), a Mertonowe: „Kiedy spotykasz swego brata, Chrystus spotyka Chrystusa”...
Rozpoznać Zbawiciela
„Chrześcijaństwo to religia współdziałania Boga i człowieka” – uczył Jan Paweł II. W tym „Jezus to wszystko” znajduje się miejsce dla każdego człowieka. Najpierw jednak dla Maryi.
Reklama
Bez Niej nie byłoby Jezusa. Ona Go przyjęła do serca, poczęła w łonie, wydała na świat. To Ona niesie Go do Jerozolimy, Ona Go ofiarowuje. On idzie na Jej rękach. Jest Światłem pochodni, którą niesie Boża Rodzicielka.
Rozumiemy już, dlaczego święto Ofiarowania Pańskiego powstało w IV wieku pod nazwą Hypapante (z jęz. greckiego), jako „Spotkanie Pańskie”. Jego tematem jest spotkanie Jezusa z ludźmi.
Gdy mija 40 dni od narodzin Jezusa, Maryja oczyszcza się zgodnie z przepisami Tory. Czyni to z pojawieniem się pierwszych gwiazd (pamiętajmy, że w Bożym przekazie dzień rozpoczyna się z nadejściem wieczora). Rankiem może wyruszyć do Jerozolimy. Opuszcza dom i idzie z Chrystusem w świat pełen ludzi. Spotyka się z Symeonem, Anną, tłumem obecnym w świątyni, z kapłanem, który dokonuje obrzędu.
Tego dnia zaczyna się niekończące się Jezusowe hypapante. I jak wtedy, tak w każdym pokoleniu tylko nieliczni rozpoznają w Nim oczekiwanego Zbawiciela. Spotyka się ze wszystkimi, ale zostaje rozpoznany przez dwoje. Już sam termin „spotkanie” podkreśla, że Jezus nie ma być sam; spotkanie wymaga obecności innej osoby. Kiedy On spotyka człowieka, człowiek ma też spotkać Jego. Ma Go rozpoznać, zatrzymać się, przyjąć Jego słowo, dać Mu miejsce w swoim życiu... Maryja jest tu wzorem. Ona pierwsza się zatrzymała, przyjęła Słowo, dała Mu miejsce. „Dała miejsce” Bogu i na świecie pojawiła się Światłość. I to właśnie Maryja zaniosła tę Światłość do ludzi.
Rola Maryi w historii zbawienia świata
Reklama
W pochodzącym z II wieku syryjskim tłumaczeniu Ewangelii – dodajmy, że język ten jest podobny do aramejskiego, którym za czasów Jezusa posługiwano się w Palestynie – Symeon nie mówi do Matki Jezusa o mieczu, który przebije Jej Serce, ale o mieczu, który Maryja odsunie. „Ty sama odsuniesz miecz” – zapowiada starzec. Jeden z Ojców Kościoła – żyjący w IV wieku Efrem Syryjczyk, który znał Ewangelię wg św. Łukasza właśnie w tej wersji, uważał proroctwo Symeona nie tyle za zapowiedź cierpień Matki Najświętszej, ile za proroctwo o Jej wyjątkowej roli w historii zbawienia świata.
Maryja odsunie na bok miecz strzegący wrót raju. W jaki sposób się to stanie? Może właśnie przez cierpienie, o którym słyszymy w wersji greckiej. Bo Efrem, który woła: „Witaj, Ty otwierasz bramę do raju niebios!”, wkłada też w usta Maryi stojącej pod krzyżem słowa: „O przedziwny Symeonie! Oto miecz, o którym przepowiedziałeś”.
Czyżby syryjska Ewangelia, próbując przywrócić aramejski klimat wypowiadanych wówczas słów, zaglądała o jeden zakręt dalej niż przekaz grecki i zgodnie ze wschodnim sposobem myślenia opowiadała nie o „drodze”, ale o „celu” – nie o nadchodzącym cierpieniu, ale o jego owocach? W syryjskim przekładzie Ewangelii Symeon widzi już owoce Jezusowego „spotkania”, w którym Bóg posługuje się człowiekiem. „Chrześcijaństwo – religia współdziałania...”. Dziś słyszymy zaproszenie do zaangażowania się w przemianę świata. Liturgia głosi: spójrzcie na Maryję! To nie my mamy zbawiać świat, dokonywać cudów. To wyłącznie domena Jezusa. Ale ktoś musi zanieść Go do ludzi.