W archidiecezji częstochowskiej od wigilii Niedzieli Miłosierdzia Bożego trwa peregrynacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Wierzymy, że to Maryja dzień po dniu nawiedza kolejne wspólnoty parafialne. Podczas spotkania z Matką i Wspomożycielką prosimy Ją, by ocaliła miłość i życie naszych rodzin. Pamiętamy przy tym, że prawdziwe nabożeństwo do Matki Bożej polega na naśladowaniu Jej cnót. Czego zatem uczy nas Pani z Jasnej Góry? Najpierw i nade wszystko – wiary! Maryja jest błogosławiona, ponieważ uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana. Wierzyć zatem to nie tylko uznawać, że Bóg jest i stworzył człowieka, ale również wejść na drogę posłuszeństwa Bożemu słowu, ufając, że dla Niego wszystko jest możliwe.
Do takiej ufnej i oczekującej na Bożą interwencję wiary zachęca nas dzisiejsza Ewangelia. Opisuje ona dwa cuda Jezusa, które mają pewne podobieństwa: wskrzeszenie córki Jaira oraz uzdrowienie kobiety cierpiącej na krwotok (w wersji dłuższej dzisiejszej Ewangelii – przyp. red.). Zauważmy, że w przypadku zarówno pierwszego, jak i drugiego cudu mamy do czynienia z dotykiem. Cierpiąca kobieta pomyślała sobie, że gdy tylko dotknie frędzli płaszcza Jezusa, będzie zdrowa, w przypadku córki przełożonego synagogi – sam Jezus ujął ją za rękę i wypowiedział słowa: „Dziewczynko, mówię ci, wstań!” (Mk 5, 41). Drugim, a zarazem kluczowym elementem obydwu cudów jest wiara. Jezus mówi do uzdrowionej z krwotoku kobiety: „Córko, twoja wiara cię ocaliła” (Mk 5, 34), zaś do przełożonego synagogi: „Nie bój się, wierz tylko!” (Mk 5, 36). W końcu należy zauważyć symboliczną liczbę dwanaście. Wskrzeszona przez Jezusa córka Jaira miała dwanaście lat, z kolei uzdrowiona kobieta dwanaście lat cierpiała na krwotok. Liczba dwanaście to symboliczna liczba ludu Bożego, najpierw Starego Przymierza, a dziś Kościoła. Odnajdujemy więc w uzdrowionej kobiecie i wskrzeszonej dziewczynce obraz Kościoła, który krwawi ranami zadanymi przez grzechy swoich synów i córek, jest prześladowany, a dla niektórych wrogów – już „martwy”.
Dlatego Kościół, który tyle wycierpiał od wielu doczesnych „lekarzy”, musi dziś sobie na nowo przypomnieć – jak nauczał św. Jan Paweł II – że nie zbawi go żadna doczesna formuła, tylko Osoba Jezusa Chrystusa i pewność, że On jest z nami aż do skończenia świata (por. Jan Paweł II, Novo millennio ineunte, 29). Ma to również znaczenie dla każdego z nas, uczestników niedzielnej Eucharystii. Podczas każdej Mszy św. możemy prawdziwie dotknąć Pana Jezusa, przyjmując Go w Komunii św. Czy jednak towarzyszy temu oczekująca wiara w moc zbawczą Chrystusa? Pan Jezus żalił się do św. Faustyny: „Ach, jak Mnie to boli, że dusze tak mało się łączą ze Mną w Komunii Świętej. Czekam na dusze, a one są dla Mnie obojętne. Kocham je tak czule i szczerze, a one Mi nie dowierzają. Chcę je obsypać łaskami – one przyjąć ich nie chcą. Obchodzą się ze Mną jak z czymś martwym, a przecież mam serce pełne miłości i miłosierdzia” (Dzienniczek, 1447).
Pomóż w rozwoju naszego portalu