Reklama

Niedziela Częstochowska

Tradycja i szacunek do ziemi

Wiara jest silna, jeżeli umiemy nią żyć i pokazać ją na zewnątrz

Karol Porwich/Niedziela

Wiara jest silna, jeżeli umiemy nią żyć i pokazać ją na zewnątrz

Pewne wydarzenia w sercu człowieka kiełkują i owoc tego nawiedzenia może być widoczny nawet po kilku miesiącach. Myślę, że samo spotkanie z Matką Bożą i liczne uczestnictwo w misjach przygotowujących wyzwoli chęć spotkania z Panem Bogiem – mówi ks. Zbigniew Heluszka, proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Radomsku.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bogwidzowy dawniej były wsią i kolonią, dziś stanowią jedną z dzielnic Radomska, położoną w północnej części miasta. W lipcu 1987 r. powstała tam parafia. 2 lipca wspólnota parafialna przeżywała nawiedzenie kopii Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, a uroczystości powitania przewodniczył bp Antoni Długosz.

Wspomnienia

– Niby to jest miasto, ale jak tutaj przyszedłem, to w niektórych domach ludzie prowadzili jeszcze gospodarstwa rolne. W tej chwili, niestety, już ich nie ma, pozostało natomiast poszanowanie do ziemi i tradycji, dlatego co roku staramy się obchodzić święto plonów i dziękujemy Panu Bogu za zbiory, za dobrą pogodę i prosimy o potrzebne dary i łaski, żeby nikomu z nas nie zabrakło chleba powszedniego – opowiada proboszcz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wspólnotę odwiedziła gościnnie s. Akwila, karmelitanka Dzieciątka Jezus i była parafianka. – Oj, dużo zmieniło się tutaj od czasów mojej młodości. Jako dziecko nosiłam feretron z bł. Karoliną Kózkówną – ten sam, który do dzisiaj towarzyszy procesjom w parafii – wspomina zakonnica i przypomina nam peregrynację wizerunku Matki Bożej po domach z 1988 r. – Zapadło mi to szczególnie w pamięć, ponieważ chodziliśmy na modlitwę od domu do domu, a gospodarze, którzy przyjmowali obraz, gościli wszystkich chętnych, oferując poczęstunek. Było to szczególne wydarzenie w moim życiu – przyznaje s. Akwila.

Reklama

Również Zofia Colbert dobrze pamięta pierwsze nawiedzenie kopii Ikony Jasnogórskiej w Radomsku, gdzie obraz witany był w miejscu obecnego Miejskiego Domu Kultury. – Kiedyś był tam GS, a naszą parafią była parafia u św. Lamberta. Krystyna Kamieniak docenia bliskie położenie kościoła i podkreśla: – Przedtem trzeba było chodzić do fary, do Radomska, oddalonej o 5 km, a dzisiaj jesteśmy wdzięczni, że mamy własną parafię, i to tak blisko.

– Jest to kościół budowany za czasów PRL, dodatkowo rozbudowany – stąd dwa chóry, a z mojego miejsca ołtarza, niestety, nie widzę. Jest tutaj grupa wiernych parafian, którzy nigdy nie zawodzą. Mieszkańcy chętnie angażują się we wspólny śpiew podczas uroczystości – z dumą przyznaje Tobiasz Piaszczyk, organista.

Wielkie wydarzenie

– Jestem tutaj proboszczem już 9 lat. Nawiedzenie Matki Bożej, które dzisiaj będziemy przeżywać, jest pierwszym i największym wydarzeniem, w którym będę uczestniczył jako proboszcz – zaznacza ks. Heluszka. Przemysław Hałaczkiewicz jest w parafii ministrantem, lektorem i czasami zastępuje kościelnego. – Dzisiaj mamy ręce pełne roboty i każdy się trochę stresuje, bo to pierwsze tak duże wydarzenie w naszej parafii – podkreśla.

Powitanie

Mariola i Radosław Rakowie z córką Natalią nie kryją zaskoczenia: – Nie wiem, jak to się stało, to proboszcz wskazał nas jako przedstawicieli rodzin, w których imieniu powitamy Matkę Bożą. Maryja zajmowała i zajmuje szczególne miejsce w naszym życiu, tym bardziej że podczas ślubu otrzymaliśmy jako pamiątkę obraz Matki Bożej Częstochowskiej, mamy go dzisiaj w domu i tak nas prowadzi przez życie.

Reklama

Krystian patrzy na Kościół przez pryzmat informacji docierających z mediów. Na powitanie Matki Bożej przybył z żoną i synem. Jego rodzina mieszka tutaj od pokoleń. Mężczyzna stanowczo podkreśla: – Księdza to mamy tutaj fajnego! Mariusz Kolbuszewski, druh z OSP Bogwidzowy Radomsko, dzisiaj nie mógł być nieobecny. – W życie parafii angażuję się na tyle, na ile jest to możliwe, bo pracuję w tygodniu w Warszawie. Ale dzisiaj będziemy eskortować Ikonę Jasnogórską z miejsca przyjazdu koło przystanku autobusowego do kościoła i pewnie będziemy ją nieśli – melduje strażak.

Przyszłość parafii

– Bolączką jest na pewno brak młodych rodzin, mamy dedykowane Msze św. dla dzieci, ale brakuje scholi, która może od września zostanie utworzona – mówi proboszcz. Sylwia Patora jest dzisiaj z synem. W procesji będzie niosła jeden z feretronów. – Jestem od urodzenia katoliczką, mam to zakodowane i tak naprawdę wiele zależy od rodziców, jak nas wychowają. Ja uważam, że łatwiej jest iść przez życie z Panem Bogiem. Dzięki przykładowi, który daję, mój syn sam chce chodzić do kościoła i myśli o zostaniu ministrantem, nie muszę go do tego zmuszać – opowiada mama Julka, który sam zaznacza, że bardzo chce służyć przy ołtarzu: – Na razie patrzę, jak inni ministranci wykonują swoje obowiązki, i się uczę.

Reklama

Mateusz Tomczyk, ministrant i uczeń I klasy szkoły średniej, na co dzień nie ma problemu, aby dzielić się wiarą, a w szkole nie spotyka się z ostracyzmem. Jak przyznaje, problem w ogóle nie istnieje. – Oczywiście, wiele zależy od środowiska, a mam rówieśników, którzy wierzą w Boga i tych, co nie wierzą, ale nie rozmawiamy o tym. Mateusz, wskazując na brak nowych kandydatów na ministrantów, poszukuje pomysłu: – Można byłoby pomyśleć o jakichś wycieczkach do świętych miejsc, które mogłyby zachęcić kolejne pokolenia do wstąpienia w nasze szeregi. Oskar Jurczyk, ministrant, bardzo chce dzisiaj zobaczyć kopię Obrazu Nawiedzenia i wspomina, jak proboszcz w szkole zachęca do wstąpienia w szeregi służby ołtarza.

– Na szyi noszę medalik z wizerunkiem Matki Bożej, który moja mama założyła mi, jak byłam dzieckiem – wspomina Bożena Śmielkiewicz, która wraz z córką Urszulą Zawiszą od zawsze pomagają w pracach przy kościele. – Mąż jest strażakiem i jak tylko potrafimy, tak pomagamy w parafii. To, że na pierwszym miejscu jest Kościół, usłyszałam już od swojej mamy i tego trzymam się do dzisiaj – opowiada p. Urszula i dodaje: – Myślę, że musimy jeszcze więcej z proboszczem rozmawiać o integracji parafian i możliwościach zachęcania młodzieży do uczestnictwa w życiu parafii, choć jest to naprawdę trudne, bo z roku na rok jest jej coraz mniej.

Grzegorz Stolarek, który jest dzisiaj z córką Izabelą i synem Oliwierem, też rozumie, jak istotna jest troska o przyszłość parafii: – Dla mnie ważną osobą w parafii jest proboszcz, który jest skromnym i przyjaznym człowiekiem. Czuję w sercu potrzebę, żeby uczestniczyć we wszystkim, co dzieje się w naszej parafii. Widzę, że pokolenie ludzi starszych odchodzi i mało jest młodych, którzy ich zastąpią – opowiada p. Grzegorz, i zwierza się: – Z mojej strony staram się przekazać dzieciom, że Kościół to nie tylko siedzenie w ławce. Mam osobisty przykład, moja żona bardzo ciężko zachorowała, a chodzenie do kościoła daje mi siłę, której kiedyś zabrakło w moim życiu. Myślę, że to wszystko jest wyreżyserowane gdzieś odgórnie i wiele sytuacji musi się zadziać, a wszystko musimy przyjąć ze spokojem.

Podziel się:

Oceń:

2024-07-17 00:03

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Abp Depo: trzeba zdobyć się na wysiłek, żeby usłyszeć słowo Jezusa

Maciej Orman/Niedziela

– Prośmy Ducha Świętego przez szczególne wstawiennictwo św. Marii Magdaleny, żeby nauczyła nas trwania przy Chrystusie niezależnie od mód i wzorców tego świata – powiedział abp Wacław Depo. Podczas wizytacji kanonicznej parafii św. Marii Magdaleny w Radomsku 28 czerwca metropolita częstochowski przewodniczył Mszy św., w czasie której wprowadził do kościoła relikwie patronki wspólnoty oraz udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Więcej ...

„Katarzyna Adwent zaczyna” - wspomnienie św. Katarzyny Aleksandryjskiej

Wikipedia

25 listopada Kościół wspomina w liturgii świętą Katarzynę Aleksandryjską, dziewicę i męczennicę. Katarzyna żyła w IV wieku w Egipcie. Według przekazów, była córką króla Aleksandrii. Wyróżniała się nieprzeciętną inteligencją, ale i nadmierną dumą. Przypadek zrządził, że po śmierci rodziców na swojej drodze spotkała pustelnika, od którego usłyszała o Jezusie. To spotkanie pozostawiło trwały ślad w jej życiu, bowiem postanowiła zostać chrześcijanką.

Więcej ...

Łacina nie będzie już językiem urzędowym preferowanym w Watykanie

2025-11-26 10:50
Łacińskie napisy w Rzymie

Adobe Stock

Łacińskie napisy w Rzymie

Łacina nie jest już preferowanym językiem urzędowym w Watykanie. Wynika to z opublikowanego w tym tygodniu zaktualizowanego zbioru przepisów dotyczących Kurii Rzymskiej, zatwierdzonego przez papieża Leona XIV. W rozdziale dotyczącym języków używanych w Watykanie napisano: „Władze Kurii sporządzają swoje dokumenty zazwyczaj w języku łacińskim lub innym języku”.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Komunikat ws. reportażu

Kościół

Komunikat ws. reportażu "Ksiądz rektor i pani Emilia"...

PILNE! Kard. Grzegorz Ryś nowym arcybiskupem metropolitą...

Kościół

PILNE! Kard. Grzegorz Ryś nowym arcybiskupem metropolitą...

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie ks. Chmielewskiego

Kościół

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie ks. Chmielewskiego

Rozważanie do Słowa Bożego: życie ukryte w Bogu...

Wiara

Rozważanie do Słowa Bożego: życie ukryte w Bogu...

Watykan: ekskomunika dla biskupa i kapłana za udzielenie...

Kościół

Watykan: ekskomunika dla biskupa i kapłana za udzielenie...

Nowenna do Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

Wiara

Nowenna do Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

Bulwesujące sceny w kościele. Wokalistka zatańczyła w...

Kościół

Bulwesujące sceny w kościele. Wokalistka zatańczyła w...

Miss Universe 2025 oddała chwałę Jezusowi.

W wolnej chwili

Miss Universe 2025 oddała chwałę Jezusowi. "Taka była...

Ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny

Wiara

Ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny