Urodził się 10 stycznia 1892 r. w Kałużycach, nieopodal Mińska. Imię dostał po ojcu, powstańcu styczniowym, który zmarł w roku urodzenia syna. Matka, Maria ze Szwoynickich, zmarła 3 lata później.
„Szczenięce lata” na Kresach
Wańkowicz wychowywał się na Kowieńszczyźnie w majątku babki. Okres wczesnego dzieciństwa odtworzył w opowieści o schyłku ziemiańskiego życia pt. Szczenięce lata (1934). Książka wyrosła z miłości do Kresów, jest świadectwem umiłowania tradycji, ziemi rodzinnej; wyraża tęsknotę za aurą szczęśliwego dzieciństwa tak mocno związanego z naturą. „Ta książeczka już (...) kiedy się ukazała, była odległa o stulecie. A może i o dwa, bo na głębokich kresach konserwowały się obyczaje i język końca XVIII wieku” – napisał autor we wstępie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po wybuchu I wojny światowej został zwolniony z wojska rosyjskiego na podstawie sfałszowanego świadectwa zdrowia. W czasie wojny (1916) Wańkowicz ożenił się z Zofią z Małagowskich. Niedługo po ślubie wstąpił do I Korpusu Polskiego gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego, formowanego w rejonie Mohylewa. Za zasługi w walce z bolszewikami został odznaczony Krzyżem Walecznych.
Reklama
Po wojnie 1920 r. Wańkowicz dokończył w Warszawie przerwane studia prawnicze, a następnie objął stanowisko naczelnika Wydziału Prasowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W latach 20. założył też Towarzystwo Wydawnicze „Rój” – jedno z najprężniej działających wydawnictw w dwudziestoleciu międzywojennym. Poświęcił się pracy dziennikarskiej i literackiej. Był także doradcą reklamowym Związku Cukrowników Polskich i to on wymyślił słynne hasło: „Cukier krzepi!”. „Dostałem, jak przypuszczam, najwyższe honorarium na świecie za dwa słowa: «Cukier krzepi». 5 tys. zł przedwojennych, czyli na ówczas 500 przedwojennych dolarów za słowo. Tak cenne mogą być słowa” – opowiadał Krzysztofowi Kąkolewskiemu w wywiadzie Wańkowicz krzepi. Pół wieku później zwyciężył także w konkursie na hasło reklamowe LOT-u. To jego autorstwa jest slogan: „LOT-em bliżej”.
Barwny i dociekliwy
Życie tego „reportażysty doskonałego” samo w sobie było swojego rodzaju pasjonującym reportażem. Wpisują się w nie historia wielkich zmagań na frontach Europy – walk z dwoma totalitaryzmami, nadzieja wolności, gorzka dola emigranta i powrót do pozostającej w trybach komunistycznej propagandy ojczyzny.
Znakomicie posługiwał się szlachecką gawędą, barwną polszczyzną, pozostając dociekliwym klasycznym reportażystą. Fakty łączył umiejętne z elementami fikcji fabularnej.
Pierwsze reportaże opublikował już w okresie międzywojennym. W 1926 r. wydał zbiór W kościołach Meksyku, a 10 lat później – wyjątkowy zapis podróży po Mazurach Na tropach Smętka. Opisał w nim trudny los polskiej ludności w Prusach Wschodnich, toczącą się tam walkę o polską tożsamość obywateli.
Wańkowicz zapisał się w pamięci swoich czytelników jako autor publikacji takich jak Wrzesień żagwiący, Bitwa o Monte Cassino, Ziele na kraterze, Westerplatte, Hubalczycy; każda z nich jest przejmującą opowieścią, która dzięki zachowaniu reportażowego rytmu pozwala się zagłębić w szczególny klimat tamtych chwil. O wyjątkowości stylu autora świadczą nie tylko mnogość neologizmów i niekonwencjonalnych porównań, ale też błyskotliwe anegdoty. A wszystko po to, aby czytelnik jak najbardziej mógł przybliżyć się do świata opisywanego przez pisarza.
Reklama
W czasie II wojny światowej Wańkowicz uczestniczył w walkach o Monte Cassino przy II Korpusie Polskim gen. Władysława Andersa jako korespondent wojenny. Zapisem tego doświadczenia jest słynna trzytomowa Bitwa o Monte Cassino, powstała w latach 1945-46 w Rzymie i Mediolanie. Jej autorowi udało się osobiście dotrzeć do Edwarda Rydza-Śmigłego i przeprowadzić z nim wywiad. Rozmawiał także z Józefem Beckiem oraz z Henrykiem Sucharskim, komendantem Westerplatte.
W 1993 r. Aleksander Małachowski napisał, że pisarz miał „niespotykany dar odtwarzania prawdy o wydarzeniach, które znał tylko ze słyszenia. Bóg obdarzył go niezwykle czułym uchem, którym potrafił z licznych opowieści naocznych świadków, nieraz bardzo sprzecznych ze sobą, wyłowić esencję tego, jak było w rzeczywistości. Wielki ten dar sprawił, że Ziele na kraterze napisane przez kogoś, kto ani chwili nie spędził pod okupacją niemiecką, jest jedną z najlepszych książek o tych czasach”. I rzeczywiście, po ukazaniu się w kraju książki opisującej ostatnie lata przedwojenne czytelnicy Życia Warszawy uznali ją za najlepszą publikację poświęconą powstańczej Warszawie. Pisarz wspomina w niej czas, kiedy wraz z rodziną – żoną i dwiema córkami – mieszkał w Warszawie na Żoliborzu, w słynnym „Domeczku” przy ul. Dziennikarskiej.
Niełatwy powrót
Po wojnie Wańkowicz uznał, że do Polski nie ma po co wracać – jego starsza córka Krysia, żołnierz „Parasola”, zginęła w Powstaniu Warszawskim, a żoliborski „Domeczek” zburzono.
W sumie pisarz mieszkał w siedemnastu krajach, m.in. w Anglii, USA, Meksyku i Kanadzie. Z emigracji wrócił dopiero po 20 latach, w 1958 r. Na jego pierwszy odczyt w Sali Kongresowej w Warszawie zabrakło biletów.
Reklama
Mimo presji komunistycznej propagandy wciąż chodził własnymi ścieżkami. W 1964 r. podpisał „List 34”, adresowany do ówczesnych władz PRL i zawierający protest przeciwko polityce kulturalnej państwa. Ostrzegał przed wyjaławianiem polskiej kultury na skutek oddania literatury polskiej na pastwę aparatu urzędniczego. W odpowiedzi władze rozpoczęły nagonkę na pisarza, podając, że został „oskarżony o przekazanie za granicę dla rozpowszechniania materiałów oczerniających Polskę Ludową”.
W sprawie Wańkowicza protestowali nie tylko rodacy, ale także członkowie amerykańskiego Pen Clubu. Interweniował m.in. senator Robert Kennedy. Wańkowicz, wówczas 72-letni, został aresztowany i był przetrzymywany w więzieniu na Rakowieckiej przez 5 tygodni. Wobec presji społecznej władze odstąpiły od wykonania kary, jednak pełna rehabilitacja nastąpiła w 1990 r. Dopiero wówczas Sąd Najwyższy uchylił wyrok i pośmiertnie uniewinnił pisarza.
Wańkowicz zmarł w Warszawie 10 września 1974 r., w wieku 82 lat. Władze komunistyczne chciały pochować go na koszt państwa, jednak córka Marta Erdman, zgodnie z wolą ojca, odrzuciła taką propozycję. Przed śmiercią pisarz oznajmił bowiem: „Nie życzę sobie, by oni fotografowali się nad moją trumną”. Jego grób znajduje się na cmentarzu Powązkowskim.
W tym roku przypadają nie tylko 50. rocznica śmierci Wańkowicza, ale także 80. rocznica bitwy o Monte Cassino oraz 80. rocznica śmierci córki pisarza – Krystyny. Z racji tych szczególnych jubileuszy warto zapoznać się z sylwetką i twórczością autora „niepokornego, odważnego, wnikliwego dziennikarza, pisarza i reportażysty, który kierował się prawdą i jej służył, przenosząc na karty swoich książek świat wartości wyniesionych z rodzinnego domu”.