Reklama

Wiadomości

Testament ginącej stolicy

Instytut Prymasowski

Obraz Warszawy po upadku powstania, musiał porażać ogromem zniszczeń. A jednak mordowana przez kolejne miesiące stolica zostawiła testament heroicznej wiary.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W piekle przemocy rodziło się nowe, oparte na wierze, wielkie dzieło, które przetrwało wojnę i zostało przeniesione w nową, powojenną rzeczywistość, by wydać wielkie owoce duchowe w czasach komunistycznej dyktatury. Narzędziem Bożej Opatrzności okazali się młody wówczas ks. Stefan Wyszyński oraz wspólnota młodych kobiet, zwana potocznie ósemkami, której ojcem duchowym od czasów okupacji był przyszły prymas.

Boże znaki

Pod koniec powstania, kiedy dym i łuny pożarów górowały nad dogorywającą Warszawą, przyszły prymas, wówczas kapelan AK, ks. Stefan Wyszyński szedł lasem w Laskach i w stercie spopielonych kart przyniesionych przez wiatr znalazł niedopalony środek druku, a na nim słowa: „Będziesz miłował”. Zaniósł go na dłoni do kaplicy jak relikwię, pokazał siostrom i powiedział: „Nic droższego nie mogła nam przysłać ginąca stolica. To najświętszy apel walczącej Warszawy, do nas i do całego świata. Apel i testament. Będziesz miłował”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Przesłanie to wzmacniało, w sposób symboliczny, niezwykłe wydarzenie, do którego prymas wrócił później. Po upadku powstania jeden z napotykanych niemieckich lekarzy natarczywie pokazywał ks. Wyszyńskiemu zdjęcie figury Chrystusa sprzed kościoła Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Ręka Chrystusa wskazywała napis: Sursum corda – W górę serca. Ksiądz Wyszyński ku swemu wielkiemu zdumieniu usłyszał wówczas z ust niemieckich lekarzy wypowiedziane po niemiecku słowa polskiego hymnu: „Jeszcze Polska nie zginęła”, a zaraz po nich słowa z cokołu: Sursum corda. Przypominając sobie to wydarzenie po latach, z przekonaniem wyznał: „Oni widzieli, że to są jakieś signa Dei (znaki Boże – przyp. B.K.)”.

Iskra światła pośród ciemności

W czasie powstania żołnierze i ludność cywilna stolicy dawali świadectwo wiary, która w tych dramatycznych warunkach była dla wielu ostoją i wielką nadzieją. Praca kapelanów wojskowych, którzy spowiadali wiernych, odprawiali Msze św. na podwórkach, w piwnicach i schronach, udzielali sakramentu małżeństwa, wspólna modlitwa przy kapliczkach budowanych samorzutnie na placach – tworzyły obraz „miasta uświęconego” wiarą.

Reklama

W tym czasie ks. Stefan Wyszyński jako kapelan AK pracował w podwarszawskich Laskach, w szpitalu polowym. Nie tylko wykonywał pracę duszpasterską, ale także asystował lekarzom przy operacjach. Do udziału w powstaniu szykowały się również młode dziewczyny ze wspólnoty ósemek, które mając w sercu ideę „Miasta Dziewcząt”, zamierzały wykorzystać czas powstania dla akcji apostolskiej, zwłaszcza wśród młodych kobiet. Miała być ona prowadzona pod duchowym patronatem Matki Bożej Jasnogórskiej, która w połowie XVII wieku obroniła klasztor i ojczyznę przed Szwedami. Wierzyły, że stolica może być ocalona „Jej mocami”, a one miały być Jej narzędziem. W powstaniu trwały na adoracji Najświętszego Sakramentu, gdzie to tylko było możliwe, i prosiły oto, by – jak wspominała Maria Okońska – powstanie „oddało Bogu chwałę” tym, że jest i trwa, przelaną krwią i ofiarą – „Omnia Tibi Domine!” (Wszystko Tobie, Boże – przyp. B.K.). Często pod bombami i ostrzałem tworzyły punkty modlitwy, przygotowywały posiłki, dbały o codzienną Eucharystię nie tylko dla siebie, prowadziły pracę apostolską, inicjowały modlitwę różańcową. Ważnym wydarzeniem dla powstańczej wspólnoty dziewcząt miała być zaplanowana przez nie mobilizacja modlitewna powstańczej stolicy w okresie świąt maryjnych, od 15 do 26 sierpnia, której celem duchowym byłaby przemiana narodu w „duchu Bożej i braterskiej miłości, do szturmu już nie tylko o wolną, ale i o świętą Polskę”. To były „narodowe rekolekcje”, w które włączyły się władze powstańczej stolicy. Toteż kiedy 4 października ósemki wychodziły z miasta, Maria Okońska była przekonana, że mimo wszystko „Bóg uratował Warszawę. Matka Boska zadziałała”, ponieważ z miasta wychodziły setki tysięcy ludzi, a ci, którzy zginęli, wcześniej przyjąwszy Chrystusa w Eucharystii, przez Matkę Najświętszą poszli na „wieczysty Apel”. To był dla niej „cud – dla ducha narodu, dla ducha Stolicy”, która „się zbawia”, bo „czym jest uratowanie murów i uratowanie ciała wobec uratowania duszy człowieka i duszy narodu?!”.

Idziemy na Jasną Górę

Reklama

Jednocześnie Maria Okońska nie przestawała lękać się o życie „Ojca”, czyli ks. Wyszyńskiego. Dlatego ósemki września, w święto Matki Bożej, ofiarowały swoje życie za niego. W Marii dojrzewała Boża intuicja, że on „nie może zginąć”, bo, jak napisała we wspomnieniach z powstania, „on ma przed sobą ogromną misję”, ma „wstrząsnąć chrześcijaństwem”, przed nim „olbrzymie zadanie w obliczu Ojczyzny i Kościoła”. Oddawszy siebie i „Ojca” w ręce Matki, kobiety poczuły się wolne od lęku: „Skoro oddajemy życie, wszystko jest teraz w ręku Matki Bożej”. Maria odkrywała powoli nowe posłannictwo: „(...) pozostawało przeświadczenie, jakby cichutki dźwięk melodii: «Będziecie żyć, aby przy Ojcu wypełniać wasze zadanie». Czułyśmy, że nic innego nas nie chroni, tylko wola Boża, która nam przeznaczyła inne posłannictwo. Posłannictwo to nie kończy się na Powstaniu Warszawskim, musi tylko przejść przez nie, a tym posłannictwem jest «droga na Jasną Górę»”. Pod Jej patronatem miały „zdobyć naszą Ojczyznę. Cała Polska pod Jej znakiem ma żyć dla Chrystusa. (...) Przez Nią wszyscy Polacy zobaczą Chrystusa i zaczną wypełniać Boże przykazania”. Przekonane, że z woli Matki Bożej mają „żyć dla Ojca, aby z Ojcem wykonać wielką Sprawę Bożą”, czuły do końca powstania Jej tajemniczą opiekę. Odtąd słyszany w ich duszach nakaz: „Idziemy na Jasną Górę”, dodawał im sił i zapewniał poczucie bezpieczeństwa wśród wszechobecnej grozy śmierci.

7 października, trzy dni po opuszczeniu Warszawy, Maria Okońska i jej dwie towarzyszki spotkały się z ks. Wyszyńskim w Laskach. Tak Maria wspomina ten moment: „Ojciec stał, patrzył na nas, wziął nasze ręce w swoje dłonie i powiedział: «Dzieci moje kochane, dzieci moje kochane...» – i zaczął szlochać. (...) Mówił z nami Magnificat i płakał”. Po kilku dniach ruszyły na Jasną Górę, dokąd dotarły 13 października. Maria kończy swe wspomnienia zdaniem: „(...) stanęłyśmy przed obrazem Matki Bożej. Nareszcie”.

Życie zwyciężyło śmierć

Reklama

Po wojnie w warunkach narzuconej władzy, zmierzającej do zniszczenia tożsamości ochrzczonego narodu przez walec odgórnej ateizacji i sowietyzacji, już jako prymas Stefan Wyszyński wracał często do dziedzictwa duchowego powstania, odczytując jego sens w kluczu współczesnych wyzwań, które stały przed Kościołem i narodem. U progu nowej, prymasowskiej posługi, w liście na dzień ingresu do katedry warszawskiej z 6 stycznia 1949 r., kiedy rozpoczynał się w Polsce stalinizm, napisał: „Głos krwi tych, co umarli za prawa ojczyste, głos krwi męczeńskiej, jest testamentem dla żywych, do których nieustannie woła: «Ja zaś, jako i bracia moi, duszę i ciało moje daję za prawa ojczyste» (2 Mch 7, 37). (...) Krew wylana zobowiązuje wszystkich mieszkańców Stolicy do wierności uświęconym prawom ojczyzny, do obrony jej godności narodowej, oblicza chrześcijańskiego, ducha sprawiedliwości, pokoju i wolności! W tym duchu będziemy ostrzyć myśli, wytężać wolę, hartować ramiona, by rozum, wola, serce i dłonie, uświęcone Bożą miłością, krzepły nam w trwały zrąb domu ojczystego”.

W czasie uwięzienia w Stoczku, w rocznicę wybuchu powstania – 1 sierpnia 1954 r., pisząc o pokoleniu bohaterów, ks. prymas wyraził oczekiwanie związane z przyszłością: „Czekamy teraz na mocarzy myśli, woli, serca, cnoty... (...). Tylko ci są godni stanąć w szranki walki – o lepsze”. W kolejną rocznicę powstania, 2 lata później, w Komańczy odczytał na nowo jego sens: „Miłość nie wie, co to niewola. Zawsze znajdzie sobie ujście, by oddać swoją krew serdeczną, miłującą. I dlatego było Powstanie, w którym krew wolnych duchem płynęła miłośnie w ziemię polską i użyźniła ją na nowe siewy”.

Z tych powstańczych refleksji zrodzi się wielki program duchowej odnowy narodu oparty na „polskiej Kanie”, czyli na Jasnej Górze. W kolejnych dekadach „jasnogórski prymas”, jako jego architekt, przeprowadzał ochrzczony naród przez „morze czerwone” państwowego ateizmu, w przymierzu z Maryją Jasnogórską. A na drugiej linii frontu miał do pomocy zastęp oddanych sprawie i jemu ósemek, związanych teraz na stałe z Jasną Górą jako Instytut Prymasowski. Przez kolejne lata wspierały one „Ojca”, tworząc zaplecze „modlitwy i ofiary”.

I pozostali wierni do końca swej drogi testamentowi miłości z czasów powstania, i stali się dla Kościoła i narodu duchowym kompasem i znakiem nadziei. Prymas, wpatrzony w „Jasną Górę Zwycięstwa”, zostawił aktualne także dziś przesłanie w słowach, które często powtarzał: „Idź i kochaj!”, Maria Okońska, natomiast, wiele lat po jego śmierci z ufnością wołała do Matki z Częstochowy: „Zwyciężyłaś! Zwyciężaj!”.

Podziel się:

Oceń:

+2 -1
2024-09-24 14:12

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

10 lat temu zmarł Tadeusz Różewicz

wikipedia.org

"Po wojnie nad Polską przeszła kometa poezji. Głową tej komety był Różewicz, reszta to ogon" - powiedział o nim Stanisław Grochowiak. 24 kwietnia mija 10 lat od śmierci Tadeusza Różewicza.

Więcej ...

Dlaczego jestem Wojownikiem Maryi? Mocne świadectwo bp. Włodarczyka

2024-11-10 21:45

Fot. Karol Porwich/Niedziela

Wyjątkowa rozmowa Joanny-Bątkiewicz Brożek z biskupem Krzysztofem Włodarczykiem o Wojownikach Maryi.

Więcej ...

To nagranie robi furorę w sieci. „Czy Ty też robisz krzyż na chlebie?”

2024-11-12 10:01
Pan Andrzej od lat robi znak krzyża na chlebie

Karol Porwich

Pan Andrzej od lat robi znak krzyża na chlebie

Film opublikowany przez redakcję portalu niedziela.pl stał się viralem. W mediach społecznościowych wyświetlono go już ponad milion razy.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Chrystus dał nam nieskończenie więcej niż myślimy

Wiara

Chrystus dał nam nieskończenie więcej niż myślimy

Św. Jozafat Kuncewicz, biskup i męczennik

Kościół

Św. Jozafat Kuncewicz, biskup i męczennik

Nie będzie dużej choinki w Watykanie na święta?...

W wolnej chwili

Nie będzie dużej choinki w Watykanie na święta?...

Pilne: 47-latek podpalił się przed krakowską kurią

Wiadomości

Pilne: 47-latek podpalił się przed krakowską kurią

Nie żyje ciężko pobity ks. Prałat Lech Lachowicz

Kościół

Nie żyje ciężko pobity ks. Prałat Lech Lachowicz

Siostra zakonna z szalikiem poszła na mecz Legii.

W wolnej chwili

Siostra zakonna z szalikiem poszła na mecz Legii. "Bałam...

Komunikat ws. ciężko pobitego ks. Lachowicza

Kościół

Komunikat ws. ciężko pobitego ks. Lachowicza

Bp Ważny: Nie należy sugerować, że związek...

Kościół

Bp Ważny: Nie należy sugerować, że związek...

Dziś w słowach Jezusa wyczuwamy radykalizm postępowania...

Wiara

Dziś w słowach Jezusa wyczuwamy radykalizm postępowania...