Morale żołnierzy podnosi wystrzelenie rakiety, której przeciwnik nie jest w stanie przechwycić. Liczą się ultranowoczesna artyleria samobieżna i torpeda morska, której nie może się oprzeć żaden pancerz. Myśliwce są bardziej topowe, a czołgi są nowej generacji. Propaganda z dumą podkreśla, że nasze armaty strzelają dalej, miny są subtelniejsze, a rakiety niszczą nawet nieujarzmione bunkry. Wołodymyr Zełenski wzywa, aby bezzwłocznie przekazać Ukrainie wszystkie ogłoszone do tej pory pakiety wsparcia wojskowego, a w międzyczasie ukraiński minister po raz kolejny kategorycznie żąda: „Musicie dać broń, dużo broni!”.
Utwierdzamy się w przekonaniu, że współczesny wojownik jest coraz bardziej precyzyjny w likwidacji przeciwnika. Drony, które według niektórych, powinny być zakazane jako broń nielegalna i przestępcza, ponieważ ułatwiają wojnę i nie powodują żadnego ryzyka, stały się ultranowoczesnym wynalazkiem. Przemysł wojenny, o którym wcześniej rzadko się mówiło, stał się teraz dumą, koniecznością, bezpieczeństwem narodowym. Jednym z najwłaściwszych środków zwalczania bierności wobec najeźdźcy zawsze było głoszenie moralnego obowiązku odwagi i walki z bronią w ręku. Wydaje się, że idziemy niebezpiecznie dalej, kładąc podwaliny pod militarystyczne upojenie. Nie zbudowaliśmy do tej pory solidnej kultury pokoju, można natomiast odnieść wrażenie, że przyczyniliśmy się do ukształtowania kultu wojowniczej moralności. Frustracja, gniew czy lęk sprawiają, że człowiek zachowuje się coraz bardziej agresywnie. Tylko dureń mógłby powiedzieć, że opowiada się za wojną, i tylko ignorant zaprzeczyłby, że konflikty zbrojne zawsze były częścią naszego DNA i stanowiły nieodłączny element ludzkiej egzystencji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu