W powieści Marka Twaina Królewicz i żebrak tytułowi bohaterowie zamieniają się rolami. Królewicz staje się żebrakiem i w ten sposób poznaje, jak żyją jego poddani. Żebrak natomiast mierzy się z dworskim życiem, etykietą i obowiązkami, których królewiczowi nie brakuje. Powieść, która doczekała się wielu ekranizacji, pomaga nam zrozumieć właściwe znaczenie i charakter królestwa, które głosi Chrystus.
Chrystus Król staje się pasterzem szukającym owiec. Jest On zatem nie władcą, ale sługą – nie kimś dalekim, siedzącym na tronie, ale kimś bliskim, przyjmującym na siebie los każdego człowieka. Nie jest On monarchą, ale lekarzem, nie korzysta z władzy, żeby uciskać, ale umacnia i ochrania. Taki jest Jezus Chrystus Król.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Charakter Jego królestwa streszcza prorok Ezechiel w słowach: „Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę sprawował nad nimi pieczę. (...) Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisku – wyrocznia Pana Boga. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie. Do was zaś, owce moje, tak mówi Pan Bóg: Oto Ja osądzę poszczególne owce, barany i kozły (Ez 34, 11. 15-17)”.
Reklama
Do nas dzisiaj należy wybór, jakiego króla chcemy i kogo wybieramy. Jak kiedyś, tak i dzisiaj możemy wybierać między Barabaszem i Jezusem. Benedykt XVI w książce Jezus z Nazaretu ostrzegał: „Zatem wyboru trzeba dokonać między mesjaszem, który toczy walkę, przyobiecuje wolność i własne królestwo, i owym tajemniczym Mesjaszem, który głosi utratę samego siebie jako drogę do życia. Czy to dziwne, że masy dały pierwszeństwo Barabaszowi? (...). Sołowjow przypisuje Antychrystowi książkę zatytułowaną: Otwarta droga do pokoju i dobrobytu światowego” (Jezus z Nazaretu t.1, s. 46).
Ten proces ciągle trwa, a my wybieramy.
Dzisiejsza uroczystość pokazuje, że początek i koniec należy do Chrystusa. To On zwycięża i to On króluje. Chrystus zaprasza nas do tego, żeby królować razem z Nim, tzn. by wszystko Jemu poddać. Oczywiście, nie w sensie politycznym. Chodzi nie o to, by ze sztandarami z Chrystusem przemocą zdobywać świat, ale o to, by z dnia na dzień Jemu oddawać swoje życie.
Dziś, kiedy mówimy o Chrystusie – Królu Wszechświata w perspektywie sądu, to najpierw trzeba dostrzec wszystko, co Chrystus dla nas czyni. Trzeba dostrzec Tego, który przyszedł na świat i stał się Królem bliskim, dobrze poznał ludzkie problemy, sam doświadczył cierpienia i zaradził największemu problemowi człowieka – grzechowi. Trzeba zobaczyć tego Pasterza, który opiekuje się owcami, bo inaczej niczego z tego sądu nie zrozumiemy. Inaczej wyjdziemy stąd z obrazem surowego sędziego z wagą dobrych uczynków w ręku i poczuciem, że muszę być dobry. A to przecież On jest dobry.