Idzie ksiądz po kolędzie. Chodzi po domach, od mieszkania do mieszkania. Z kim się spotyka, kto otwiera mu szeroko drzwi, a kto je przed nim zamyka? Jedni przyjmują go z życzliwością, bo wiedzą, jak ważne są błogosławieństwo dla nich i ich domu, wspólna modlitwa, bycie razem... Inni – mniej życzliwi, a nawet wrogo nastawieni – nie wpuszczają księdza do mieszkania, bo albo nie chcą się spotkać z „kościelnym urzędnikiem”, albo nie utożsamiają się z wiarą Kościoła, ponieważ przestali wierzyć lub wierzą w Boga na swój sposób i nie widzą powodu, by to zmieniać. Czas kolędy, bez względu na to, czy ktoś chce się spotkać z kapłanem, obawia się tego spotkania, czy na nie czeka, to dobra okazja, by zapytać: dlaczego Kościół jest człowiekowi potrzebny i dlaczego potrzebny jest ksiądz?
Reklama
Wiara w Kościół, jako wspólnotę ludzi wierzących, jest konkretyzacją wiary w Boga – jest przekonaniem, że Bóg jest blisko ludzi. Wiara w Kościół to nic innego jak wiara w obecność Boga na ziemi. Tak rozumiany Kościół jest po prostu obecnością Boga pośród nas i z nami – wspomnianą już wspólnotą wierzących. A zatem moje wyznanie „wierzę w Kościół” oznacza, że wierzę w Boga obecnego – powtórzmy – we wspólnocie ludzi wierzących. A ta wspólnota, żeby mogła działać, funkcjonować, wypełniać swoją misję, musi mieć jakąś formę, musi być oparta na strukturach budowanych przez ludzi. Jeśli wierzę w Boga, to wierzę też Kościołowi, nie dlatego, że są w nim nieomylni ludzie, bo takich nie ma, ale dlatego, że wierzę w autorytet Boga objawiony w Jezusie. Tak więc wierzę w to, czego naucza Kościół, bo wierzę Bogu, który mówi przez Kościół. Moja wiara w Kościół nie jest ślepym oddaniem, przyzwyczajeniem czy rutyną, bo wiem, że Kościół jest darem Boga dla nas, ludzi. Bo Bóg chciał Kościoła. Skoro wierzę w Boga, to wierzę także w Jego dzieło. Co więcej, by w różnych, nie zawsze łatwych sytuacjach życiowych nie stracić kontaktu z Bogiem, potrzebujemy wspólnoty ludzi wierzących. I kochać Boga – czy się to komuś podoba, czy nie – oznacza miłość do Kościoła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jestem przekonany, że ludzie, którzy odrzucają Kościół, nie dostrzegają w nim tego, co najważniejsze – objawiającego się Chrystusa. Uważają Kościół za przestarzałą instytucję, za siedlisko wszystkich możliwych przesądów. Twierdzą, że powiązany z potęgami tego świata zszedł ze swej drogi, w związku z tym dadzą wiarę każdej informacji, która stawia Kościół w niekorzystnym świetle. Kpią z niego, widzą w nim wyłącznie karykaturę samego siebie. I mechanicznie jak w krzywym zwierciadle postrzegają też kapłanów. Myślę sobie: jak dzisiaj ci, którzy przyjmują księdza po kolędzie, patrzą na niego? Jak na „wysłannika Kościoła”, „funkcjonariusza kultu” czy po prostu miłego gościa, który z uwagą wsłuchuje się w to, czym żyją domownicy? W trakcie kolędy stoję po jednej stronie i z księżowskiego punktu widzenia doskonale wiem, że często już od wejścia czuje się albo chłód, albo życzliwość, a czasem dystans, jakby obie strony z uwagą przyglądały się sobie. Ksiądz musi mieć w sobie dużo wrażliwości i wyczucia, bo jest posłany do różnych ludzi. Do takich, których prosta wiara i dziecięca ufność rzucają na kolana, do takich, których spowiedzi pokazują, ile jeszcze samemu nad sobą trzeba pracować, by im dorównać, do takich, którzy słuchają księdza z drwiącym uśmiechem albo w ogóle go nie słuchają, przekonani, że wszystko wiedzą lepiej. Kolęda to spotkanie z ludźmi zarówno wykształconymi, jak i prostymi, sympatycznymi i agresywnymi, żyjącymi w nędzy i pławiącymi się w luksusie. Kapłan musi kochać wszystkich. Nie może uśmiechać się do tych dobrych, pobożnych, a odwracać się plecami do wrogo nastawionych – wszystkich ma pociągać do Boga.
Z drugiej strony są oczekiwania parafian – jak oni wyobrażają sobie wizytę kolędową, co im przeszkadza, co ich irytuje? Czego oczekują od wizyty księdza, który odwiedza ich w większości przypadków raz w roku? Kilka opinii duchownych na temat współczesnej wizyty kolędowej, a także kilka spostrzeżeń świeckich znajdą Państwo w bieżącym „temacie numeru” (Gdy ksiądz chodzi po kolędzie, s. 10-13). Myślę, że lektura tego materiału pomoże obu stronom w poszukiwaniu odpowiedzi na ważne pytania: dlaczego chodzenie księdza po domach jest ważne? Dlaczego trzeba traktować kolędę jak część budowania Kościoła – czyli wspólnoty ludzi wierzących w Boga?