- Że też oni wstydu nie mają - podwórkową dyskusję sąsiadów o korupcji i polityce podsumował pan w średnim wieku. - Jak oni się nie wstydzą tak postępować... - kontynuował.
- Przecież chyba wiedzą, że naród jest biedny, że żyje się ciężko. Mają duże pensje, jeżdżą za nasze pieniądze luksusowymi, drogimi limuzynami, a jeszcze się łaszczą na łapówki...
Żadnego honoru, byle się tylko nachapać... Szkoda gadać, jak ma być dobrze, skoro tacy ludzie znajdują się w elitach władzy?!
Pytanie pozostało bez odpowiedzi. Rozprawiający sąsiedzi pokiwali tylko smutno głowami i rozeszli się do domów. Zawsze jest dla państwa destrukcyjny podział na "my" - społeczeństwo i "oni"-
władza. Przepaść dzieląca te obie sfery była jedną z istotnych przyczyn zrywu solidarnościowego w 1980 r.
Rządzenie jest trudną sztuką. Godzenie interesów rozmaitych grup społecznych, zawodowych nie jest łatwe. Wymaga nie tylko sprawności marketingowej, ale przede wszystkim odpowiedniej formacji moralnej
i wizji państwa jako dobra wspólnego. Władza to służba publiczna. Niestety, w naszych czasach i w naszym kraju częściej niż ze służbą kojarzy się z innymi
niż u przeciętnego obywatela możliwościami finansowymi. O korupcji w różnych polskich instytucjach i na różnych szczeblach wciąż wiele słyszymy. To niemal wszechobecne
zjawisko świadczy nie tylko o aktualnej sytuacji gospodarczej, ale przede wszystkim o ludziach, o ich kondycji moralnej, wyznawanych zasadach, celach i priorytetach.
Cynizm, próba wmówienia, że "wszystko i wszystkich da się kupić - pozostaje tylko kwestia odpowiedniej ceny", deprecjonowanie pojęć patriotyzmu i honoru, wyszydzanie bezinteresowności,
poświęcenia, odmawianie ludziom ideowym szlachetnych intencji - zatruwa atmosferę życia publicznego. Nic dziwnego, że wielu odwraca się z niechęcią od polityki, głośno daje wyraz swej dezaprobaty
wobec osób sprawujących władzę. Jest to także znak dramatycznego wołania o kierowanie się zasadami moralnymi w sferze polityki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu