"Stat crux dum volvitur orbis"
- Krzyż stoi, choć zmienia się świat
"Tam, gdzie stawia się krzyż, powstaje znak, że dotarła już Dobra Nowina o zbawieniu człowieka przez Miłość. Tam, gdzie stawia się krzyż, powstaje znak, że rozpoczyna się ewangelizacja. Niegdyś ojcowie
nasi na różnych miejscach polskiej ziemi stawiali krzyże na znak, że dotarła już do nich Ewangelia, że rozpoczęła się ewangelizacja - i że trwa nienaruszona"... (Papież Jan Paweł II, Nowa
Huta, 1979 r.)
Z wolnej i szczerej wdzięczności za zbawienie oraz z miłości i czci do Jezusa Chrystusa pojawiły się w różnych miejscach polskiej ziemi krzyże
- znaki wiary i miłości. Początków tej tradycji dopatrywać się można już u zarania chrześcijaństwa w Polsce, kiedy to misjonarze, niosąc Dobrą Nowinę, wznosili krzyże
w pogańskich miejscach kultu, jako symbole zwycięstwa Dobra nad Złem. Z czasem krzyże pojawiły się licznie także i w innych miejscach, uświęcając przestrzeń. "W żadnym
kraju po dziś dzień - pisał w 1878 r. w Encyklopedii kościelnej ks. Michał Nowodworski - nie masz tyle dużych krzyżów przy drogach, po polach i po cmentarzach wiejskich
jak u nas". W ostatnich wiekach ich obecność urosła do rangi symbolu narodowego. Wpływ miały na to losy Rzeczypospolitej, pełne dramatycznych wydarzeń kształtujących nierozerwalność
pojęć "Bóg" i "Ojczyzna". Z tego też względu były one planowo niszczone, począwszy od zaborców, następnie przez okupantów hitlerowskich i władzę komunistyczną.
Również tu, na bieszczadzkiej ziemi, wiele krzyży przydrożnych uległo zniszczeniu, czy to na skutek działań wojennych i akcji wysiedleńczych w latach 1946 i 1947,
czy też z powodu pozostawienia bez opieki. Bieszczady to przecież nie tylko osobliwy krajobraz górski i dzika przyroda, która przyciąga wielu turystów, ale również ślady wiekowego
gospodarowania. Berehy Górne, Caryńskie, Beniowa, Sianki to tylko nieliczne nazwy nieistniejących wsi, gdzie "otaczający krajobraz zawiera w sobie wielkie prawdy, zapis tego, co nieraz przez
pokolenia mozolnie budowano, co okrutnie niszczono, by znów wznieść na chwałę Bogu i dla naszego dobra" (P. Patoczka). Przydrożne krzyże są tu często jedynymi śladami dawnej kultury materialnej.
Stojąc dziś samotnie, najczęściej przy starej lipie, jesionie czy zdziczałej jabłoni, stały się nierozerwalnym elementem krajobrazu sakralnego Bieszczadów. Krajobraz ten kształtował się od kilku wieków
pod wpływem dwóch kultur - łacińskiej i bizantyjsko-ruskiej. Dlatego też na terenie Bieszczadów obecne są krzyże wykonane według dwóch schematów ikonograficznych: łacińskim (rzymskokatolickim)
i bizantyńsko-ruskim.
Dla kościoła rzymskokatolickiego charakterystyczne są krzyże jednoramienne. Figura rozciągniętego na krzyżu Jezusa Chrystusa jest ułożona frontalnie, z głową opadającą na piersi. Najczęściej
posiada wyprostowane trzy palce w geście błogosławieństwa oraz obie stopy założone jedna na drugą, przybite jednym gwoździem. Biodra natomiast przesłania perisonium, czyli przepaska związana
na prawym biodrze.
Natomiast na krzyżach w kręgu bizantyńsko-ruskim znajdują się dwa lub trzy ramiona. Dolne ramię (nieco krótsze) odpowiada suppedaneum, na którym spoczywały nogi Chrystusa. Poprzeczka ta
na greckich ikonach jest ustawiona w pozycji horyzontalnej, natomiast w tradycji ruskiej - pochyło. To pochylenie, przechodzące od prawej strony Chrystusa ku lewej, symbolizuje sędziowską
godność Ukrzyżowanego Chrystusa - usprawiedliwienie dobrego łotra i potępienie złego.
Czasami też na krzyżach charakterystycznych dla kościołów wschodnich umieszczone jest trzecie, krótkie ramię górne, symbolizujące tabliczkę, na której zapisana była wina Chrystusa - "INRI", co znaczy
- Jesus Nasarenus Rex Judaeorum; Jezus z Nazaretu, Król Żydowski.
Figura rozciągniętego na krzyżu Jezusa Chrystusa jest tu również ułożona frontalnie, z głową opadającą na piersi. Jednakże dłonie Chrystusa są zaciśnięte, nogi oparte o suppedaneum,
a stopy ułożone obok siebie i przybite osobno.
Niezależnie od przyjętych schematów ikonograficznych krzyże i wizerunki ukrzyżowanego Chrystusa najczęściej wyciosane były w drewnie, wykute w kamieniu lub odlane
z żeliwa. Wznosili je na ogół cieśle i murarze, jakich zazwyczaj miała każda wieś, a czasami także sami fundatorzy. Tylko nieliczne pochodziły z pracowni regionalnych
rzeźbiarzy, kamieniarzy czy odlewni. Świadczy o tym najczęściej zachowanie proporcji, większy kunszt w zdobnictwie i precyzja wykonania.
Krzyże przydrożne w Bieszczadach powstawały w różnych okolicznościach. Powszechnym zwyczajem było umieszczanie ich na drzewach lub w ich pobliżu czy też przy źródłach.
Otaczanie przez dawnych mieszkańców szczególną czcią drzew i źródeł związane było z dawnymi wierzeniami osadników wołoskich. Toteż naznaczanie tych miejsc znakiem wiary chrześcijańskiej
sprawiało, że zaczęły one funkcjonować jako siedziby nowego Boga. Niestety, wiele z tych krzyży zostało zniszczonych po II wojnie światowej, a wysiedlenia ludności przerwały łańcuch
regionalnej tradycji chrześcijańskiej, kultywowanej z pokolenia na pokolenie. Dziś już niewiele osób wie np. o drewnianym krzyżu, wysokim na 4 m, usytuowanym w pobliżu
źródeł Sanu. Co roku, na św. Eliasza (2 sierpnia), wędrowali do niego pielgrzymi, żeby uczestniczyć w uroczystym poświęceniu źródeł Sanu. Także w Wetlinie, w pobliżu "cudownego"
źródełka z tzw. "wodą gośćcową" (woda pomagająca leczyć choroby reumatyczne) stał żeliwny krzyż osadzony na cokole z piaskowca.
Kapliczki i krzyże miały świętą moc, toteż wznoszono je wszędzie tam, gdzie wszelkie zło mogło się "zagnieździć". Szczególnie złą sławą otaczano rozstaje dróg, granice osad i wsi.
Były to tereny "niczyje", często leżące poza zasięgiem zbawiennego głosu dzwonu kościelnego czy cerkiewnego. Krzyże stały więc przy skrzyżowaniach dróg, na przełęczach, np. na Przełęczy Wyżniańskiej,
stanowiącej granicę między Wetliną i Berehami Górnymi. O dawnych rubieżach wsi świadczą dziś stojące samotnie krzyże np. w pobliżu Stuposian, Pszczelin, Wołosatego, Tarnawy
Niżnej, Duszatyna, Mikowa i Dydiowej. Czasami ktoś przyozdobi je świeżymi kwiatami lub też zawiesi te bardziej trwałe, ale mniej gustowne, plastikowe.
W Bieszczadach pojawiają się także krzyże umieszczane na miejscach bitew i mogiłach poległych, niosąc przesłanie potomnym o ważnym wydarzeniu historycznym. Ważnym wydarzeniem
w życiu wsi było między innymi zniesienie pańszczyzny 15 maja 1848 r. Na pamiątkę tego wydarzenia zostały wzniesione krzyże w takich miejscowościach, jak: Wetlina, Bóbrka, Buk,
Rosochate i Jaworzec (w Jaworcu istnieje do dziś). Fundacja krzyży często połączona była też z uroczystym "grzebaniem pańszczyzny", czyli uroczystym zakopaniem w ziemi
ksiąg inwentarzowych pańszczyzny.
Prawie w każdej wsi znajdują się krzyże tzw. wotywne. Wzniesione zostały w określonej intencji, z prośbą o Bożą opiekę lub też dziękczynne - w podzięce
za uzyskane łaski. Z tych, które przetrwały do dziś są to najczęściej krzyże żeliwne, osadzone na cokołach z miejscowego piaskowca, na których z woli fundatora
zamieszczono tabliczki z odlanymi inskrypcjami.
Liczne są też krzyże wznoszone bez specjalnych intencji, po prostu na chwałę Bogu. Często informację o fundatorze i jego intencji "zatarł" już czas. Niemniej krzyże przydrożne,
będąc materialnym znakiem chrześcijańskiej wiary, stają się też znakiem łączności pokoleń w tej samej wierze. "Bo przecież - jak mówił Ojciec Święty 3 czerwca 1979 r. - i mury,
i wieże kościelne, i krzyże przydrożne, i obrazy święte na ścianach domów i izb - wszystko to w jakiś sposób katechizuje. I od tej wielkiej syntetycznej
katechezy życia: przeszłości i teraźniejszości - zależy wiara przyszłych pokoleń". Dlatego też nie przechodźmy obojętnie wobec tych znaków naszej wiary.
Pomóż w rozwoju naszego portalu