Cisów to pięknie położona miejscowość w dekanacie daleszyckim. Domy stoją tu wśród lasów na wzgórzach. To właśnie położenie zadecydowało o tym, że podczas II wojny światowej znaleźli
się partyzanci ze zgrupowania jednego z najodważniejszych dowódców Armii Krajowej - Mariana Sołtysiaka ps. "Barabasz". W Cisowie partyzanci przebywali nie ze względu
na położenie, ale przede wszystkim dlatego, że tutaj znaleźli życzliwych mieszkańców, którzy ukrywali ich i żywili.
I właśnie chcąc podziękować za serce i dobroć, których doznali od mieszkańców Cisowa, byli żołnierze AK w 60. rocznicę powstania oddziału "Wybranieckich" ufundowali
tablicę, na której widnieją słowa: "Tu był nasz dom i ojczyzna". Uroczystość rozpoczęła się Mszą św., odprawioną w cisowskim kościółku. Nie wszyscy goście zmieścili się jednak w małej,
zabytkowej świątyni. O tym, jak ciepło wspominają Cisów świadczy fakt, iż byli żołnierze Armii Krajowej przyjechali do tej miejscowości z tak odległych zakątków świata, jak Kanada.
W wygłoszonej homilii proboszcz parafii ks. Zenon Więckowski mówił o miłości do Ojczyzny, o gotowości oddania za nią życia. Wspomniał o zbliżającej się
integracji z Unią Europejską, w której nie wszyscy wyznają takie wartości, jak: Bóg, Honor i Ojczyzna. Apelował do zebranych, aby kształtowali młode pokolenie Polaków
właśnie w duchu miłości do Boga i do Ojczyzny. Dziękował byłym żołnierzom AK, którzy swoje młode życie poświęcili dla Polski.
Po Eucharystii zebrani przeszli przed obelisk, ufundowany przez wdzięcznych żołnierzy AK. Tam najmłodszy z partyzantów - pan Sokolik - długo opowiadał o wojennych przeżyciach
zbrojnego ugrupowania, które często gościło w Cisowie. Gorąco dziękował mieszkańcom, że nie było wśród nich "Judaszy, którzy wydaliby swoich braci". Dziękował za każdy dzień spędzony
w "cisowskiej rodzinie". Słuchając tych wypowiedzi wydawać by się mogło, że ci starsi ludzie spędzili w Cisowie najpiękniejsze chwile swojego życia, zapominając o tym,
że ich pobyt przypadł na okres strasznej wojny.
Były członek Szarych Szeregów - Zbigniew Chodak - stwierdził, że ten najmłodszy partyzant zataił przed dowództwem swój wiek, aby móc zostać w oddziale. Jego wola walki była tak wielka,
że okłamał dowódcę twierdząc, że jest już pełnoletni.
Po wysłuchaniu barwnych historii z życia partyzantów, obelisk został odsłonięty przez fundatorów. Następnie Ksiądz Proboszcz poświęcił płytę, a przedstawiciele samorządu wojewódzkiego
i lokalnego, jak również żołnierze AK złożyli wieńce i wiązanki kwiatów.
Wszyscy zebrani zostali zaproszeni na tradycyjne ognisko u Sepiołów. Tu, w sadzie, w cieniu orzechów, byli Akowcy wspominali swoje wojenne przeżycia. Co chwilę wybuchały
salwy śmiechu, gdy opowiadali o przygodach, które mogą przyprawić o gęsią skórkę. Była radość, ale były też i łzy wzruszenia, gdy po latach spotykano kolegę lub koleżankę
z oddziału.
Co roku byli żołnierze Armii Krajowej spotykają się w gospodarstwie pana Sepioły, by przy ognisku wspominać "tamte lata". W bieżącym roku na tę okazję przygotowano 25 kg "swojskiej"
kiełbasy, którą zajadano się, niekoniecznie czekając na pieczenie, aby - jak twierdzili niektórzy - "nie straciła swojego niepowtarzalnego smaku".
Rozmowom i wspomnieniom nie było końca. Wszyscy zgodnie obiecali, że "jak Bóg pozwoli, przyjadą do Cisowa tradycyjnie za rok, w ostatnią niedzielę czerwca".
Pomóż w rozwoju naszego portalu