Barbara: Od 35 lat jestem żoną, mamą dwóch synów – dziś już dorosłych – i babcią cudownych wnuczek. Wychowywaliśmy naszych synów w wierze. Były wspólne modlitwy, rozmowy o Panu Bogu, w niedziele chodziliśmy do kościoła. Sami również aktywnie uczestniczyli w życiu naszej parafii. Ale przyszedł czas dorosłości i własnych wyborów. Nasi synowie oddalili się od Kościoła – jeden bardziej, drugi mniej. Obaj zaczęli budować swoje życia w przekonaniu, że wszystko zależy od nich. Staram się ich zrozumieć – chcą żyć dobrze, są dobrymi ludźmi, mężami, ojcami. Ale moje serce tęskni za czymś więcej dla nich. Za Tym, który jest Źródłem daru ich życia – Źródłem, które obdarowuje ich mądrością i zaradnością.
Na początku próbowałam przekonywać, tłumaczyć, naciskać. Ale to pogłębiało dystans między nami. Trudno mi było... i nadal jest patrzeć, jak ukochane osoby oddalają się w ciemność, a ja nie mogę nic zrobić, nie mogę ich zatrzymać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu