Jesienią 1970 r. na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR zapadła decyzja o podniesieniu regulowanych wówczas centralnie cen podstawowych produktów spożywczych. Wszystko miało być droższe o prawie 25%. Sprawę utrzymywano dość długo w tajemnicy, a ogłoszono ją w radiu i prasie zaledwie 10 dni przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy Polacy ustawiali się w kolejkach do sklepów.
Arogancja władzy
Taka decyzja rządzącej od 14 lat ekipy Władysława Gomułki uznana została przez Polaków za przejaw wyjątkowej perfidii i arogancji władzy, która nie po raz pierwszy potraktowała obywateli PRL przedmiotowo, a nie podmiotowo. Arogancji towarzyszyło też zupełne odrealnienie. W rozmowach ze współpracownikami Gomułka twierdził, że decyzje nie wzbudzą wielkich protestów. 7 grudnia 1970 r. w Warszawie podpisano układ o wzajemnych stosunkach między PRL a RFN, na mocy którego Niemcy uznały wreszcie wyznaczoną traktatami jałtańskimi i poczdamskimi granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej. „Towarzysz Wiesław” uważał, że to jest tak wielki sukces, iż zdominuje on wszelkie inne informacje. I że Polacy będą rozmawiać o tym, chwalić władzę, a nie zastanawiać się, ile wydadzą pieniędzy w sklepach spożywczych. Nastroje lepiej wyczuwali szefowie resortów siłowych. Mieli świeżo w pamięci protesty studenckie z marca 1968 r., więc postanowili dobrze się zabezpieczyć na wypadek społecznego buntu. W pierwszych dniach grudnia na tajnych naradach w kierowanym przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego Ministerstwie Obrony Narodowej oraz w nadzorowanym przez Kazimierza Świtałę Ministerstwie Spraw Wewnętrznych trwały gorączkowe przygotowania na wypadek „ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego”. Tam wykuwał się pomysł użycia milicji i wojska w celu bezwzględnego ujarzmienia spodziewanych protestów. 13 grudnia 1970 r., gdy media podały szokującą informację o podwyżkach, jednostki LWP i MO postawione zostały w stan gotowości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu




