Bramy, podnieście swe szczyty,
unieście się prastare podwoje,
aby mógł wkroczyć Król chwały!
Już za tydzień w liturgii Kościoła będziemy przeżywać Niedzielę
Męki Pańskiej, czyli Palmową, która rozpoczyna szczególny tydzień
Wielkiego Postu, zwany Tygodniem Wielkim. W tym dniu Kościół obchodzi
pamiątkę uroczystego wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy. Podczas uroczystej
procesji odczytany zostanie fragment Ewangelii, który mówi o tymże
wydarzeniu. Natomiast w czasie Mszy św. proklamowana będzie perykopa
ewangelijna, mówiąca o Męce Pana naszego Jezusa Chrystusa. Stanowi
ona główną ideę całego Wielkiego Tygodnia. Opis Jezusowych udręk
usłyszymy także w Wielki Piątek, podczas Liturgii Męki Pańskiej.
W Polsce Niedziela Palmowa ma swoje bogate tradycje ludowe, do których
należy odbywająca się w wielu regionach procesja ze specjalnie wykonanymi
dużymi i bogato zdobionymi palmami.
Z ewangelicznego przekazu doskonale przypominamy sobie,
co wydarzyło się dwa tysiące lat temu. Działo się to nieopodal Jerozolimy,
w Betanii, w przeddzień Niedzieli Palmowej. Uczniowie i wielu zwolenników
Chrystusa szło za Nim na święta Paschy z Galilei. Następnego dnia
z wielkim entuzjazmem towarzyszyli oni udającemu się do Jerozolimy
Chrystusowi. Uczniowie - według polecenia Nauczyciela - sprowadzili
osiołka, na którym posadzili Mistrza. Inni, biegnąc przed Nim, zamiast
dywanów rozścielali swe płaszcze i zielone gałęzie, by Król dostojnie
mógł wkroczyć do miasta. Jeszcze inni, w miarę jak orszak przybliżał
się do miasta, wymachiwali gałązkami palmowymi i oliwnymi zerwanymi
z pobliskich drzew. Do pochodu szybko dołączało się coraz więcej
ludzi z ulic, którymi przechodzili. Wszyscy, pełni entuzjazmu, śpiewali
i rzucali gałązki oliwne pod nogi osiołka. Byli oni przepełnieni
niewymowną radością, bo Chrystus zdecydował się zostać ich królem,
bo wskrzesi królestwo swego przodka Dawida. Wołali więc: "Hosanna!
Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie. Błogosławione
królestwo ojca naszego Dawida, które przychodzi. Hosanna na wysokościach!" (
Mk 11, 9-10). W tym to licznym i "rozkrzyczanym" orszaku Jezus podążał
starą drogą prowadzącą z Jerycha do Jerozolimy.
Sytuacja ta sprzyjała wielkiemu powitaniu, gdyż zwyczaj
nakazywał wychodzić naprzeciw wielkim grupom pielgrzymów, które wkraczały
do miasta wśród śpiewów i oznak radości. Pan nie okazywał żadnego
sprzeciwu wobec przygotowań do uroczystego wjazdu. Sam wybrał sobie "
zaprzęg" - zwykłego, osła, którego polecił sprowadzić z pobliskiej
wsi Betfage.
Jezus, który dotychczas unikał tytułu króla, teraz zgadza
się na uroczyste, publiczne zapoczątkowanie swego Mesjańskiego Królestwa.
Cieszy Go entuzjazm tłumu, choć wie, że lud nie rozumie, jakie ma
być Jego Królestwo.
Wśród wiwatującego tłumu znaleźli się również faryzeusze
i członkowie Sanhedrynu. Oni nie podzielali ogólnej radości. Wręcz
przeciwnie, z niechęcią, a nawet z pogardą patrzyli na rozkrzyczany
tłum. Patrząc na ten pochód, z lekceważeniem myśleli: Cóż to za król,
który jeździ na osiołku, a za świtę ma dwunastu ubogich, niewykształconych
rybaków.
Inni zaś, saduceusze, członkowie Sanhedrynu, obawiali
się, że stracą panowanie nad ludem, który pójdzie za Chrystusem jako
swym królem.
Podeszli więc oni do Chrystusa z żądaniem, aby wstrzymał
okrzyki nazywające Go królem. Mówili do Niego: "Nauczycielu, zabroń
tego swoim uczniom" (Łk 19,39). On jednak stanął w obronie wiwatującego
tłumu: "Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą" (Łk
19,40). Ludzie ci, wrogowie Jezusa, w kilka dni potem, doprowadzili
do skazania i ukrzyżowania Go. Natomiast tłum głośno krzyczący w
swym przerażeniu ukrył się, bądź patrzył z daleka na Jego mękę.
Oni nie spodziewali się duchowego Królestwa Chrystusowego,
ale królestwa doczesnego, z rządem, skarbem i wojskiem, które stanęłoby
w obronie Świętego Miasta; oczekiwali takiego królestwa, jakiego
On na ziemi zakładać nie zamierzał.
Wiwatujący pochód wszedł do Jerozolimy. Gdy uczniowie
rozpoczęli tę "manifestację", zapewne dołączyli do nich inni, by "
wykrzyczeć się". Psychologia tłumu uczy, jak łatwo wielu ludzi bierze
udział w manifestacjach np. sportowych czy politycznych.
Nic więc dziwnego, że niektórzy z tego wiwatującego tłumu
dali się przekonać starszyźnie żydowskiej i z nią poszli pod pałac
Piłata, aby tam już nie krzyczeć "Hosanna!" a "Ukrzyżuj Go!".
´Jakże różne były to okrzyki - mówi święty Bernard - "
Precz, precz, ukrzyżuj Go!" oraz "Hosanna na wysokościach!". Jakże
odmienne jest nazywanie Go dzisiaj "Królem Izraela", a po kilku dniach
wołanie: "Nie mamy króla tylko Cezara!" Jakże różnią się zielone
gałązki od krzyża, kwiaty od cierni! Tego, przed którym wcześniej
rozścielali płaszcze na ziemi, teraz ogołacają z własnych szat i
rzucają o nie los´.
Jezus, wjeżdżając w Niedzielę Palmową do Świętego Miasta,
wiedział, że niektórzy z towarzyszącego Mu tłumu będą w pięć dni
później żądać Jego śmierci. Chcąc znaleźć usprawiedliwienie dla ich
postępowania, powie na krzyżu: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą,
co czynią". Wjeżdżał On jednak do Jerozolimy jako Mesjasz, na ośle,
jak przepowiedziano to przed wiekami (zob. Za 9, 9).
Dziś nie brak i wśród nas, chrześcijan, ludzi gotowych
służyć Chrystusowi, gdy czasy są spokojne, gdy środowisko aprobuje
naszą wiarę. Z trudem jednak przychodzi nam, jak i apostołom, mimo
że uchodzimy za gorliwych katolików, żyć po chrześcijańsku, gdy dookoła
widać wrogość wobec Kościoła, a zwłaszcza gdy wiara wymaga od nas
dużych wyrzeczeń, a nawet i ofiar. Tę postawę bardzo trafnie wyraża
poeta (Sergiusz Riabinin): "Duży krzyż - zawiesiłem na ścianie, mały
na szyi, ale ten żywy, choćby najmniejszy wciąż chcę odrzucić - jak
najdalej".
Są wśród nas tacy, dla których wiara jest głównie tradycją,
społecznym obyczajem.
Cóż więc mamy robić, abyśmy nie stali się takimi chrześcijanami?
Przede wszystkim konieczny jest wysiłek, aby nasza wiara z tradycyjnej
i zwyczajowej stała się osobistym, głęboko przemyślanym i przeżytym
przekonaniem. Pomoże nam w tym lektura Pisma Świętego i książek o
treści religijnej. Jeżeli ta wiara będzie zahartowana przez modlitwę,
częste uczestnictwo w sakramentach świętych i walkę z naszymi wadami,
to możemy mieć nadzieję, że jak Piotr pójdziemy za cierpiącym Chrystusem
na podwórze arcykapłana, a może nawet, jeżeli zajdzie potrzeba, staniemy
z Janem pod Chrystusowym krzyżem.
W Niedzielę Palmową Pan triumfalnie wkroczył do Jerozolimy.
Kilka dni później został w tym mieście przybity do krzyża. Święte
i Wielkie Triduum Paschalne jest najważniejszym obchodem liturgicznym.
Słusznie podkreśla się, że Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie Pańskie,
to wewnętrzna siła wiary chrześcijańskiej, źródło zbawienia, fundament
wszystkich obchodów liturgicznych.
Data obchodzenia świąt wielkanocnych zależna była od
kalendarza żydowskiego, według którego miesiące rozpoczynają się
od nowiu księżyca. Pierwszy miesiąc wiosenny nazywał się nizan; swoje
największe święto - Paschę, Żydzi obchodzili 14. dnia tegoż właśnie
miesiąca. To święto (Pascha) upamiętniało wybawienie ludu izraelskiego
z niewoli egipskiej. Dziś dokładnie wiemy, że śmierć Chrystusa zbiegła
się z obchodami Paschy żydowskiej. Chrystus umarł 14 nizan, a zmartwychwstał
16 nizan, w niedzielę. Dlatego niedziela po 14 nizan stała się chrześcijańskim
terminem obchodów Zmartwychwstania Pańskiego. Stąd też, gdy w II
w. chrześcijanie w Małej Azji zaczęli obchodzić Wielkanoc 14 nizan,
bez względu na dzień tygodnia, poróżnili się pod tym względem z Rzymem
i większością chrześcijan. Spory o termin obchodów Zmartwychwstania
Chrystusa zakończył dopiero Sobór Nicejski (325 r.), postanawiając,
iż "Wielkanoc odprawiać się będzie co roku w niedzielę po pierwszej
wiosennej pełni księżyca". Powstałe więc w ten sposób wahania czasowe
w obchodach Wielkanocy wynoszą pięć tygodni; Wielkanoc bowiem obchodzimy
pomiędzy 22 marca a 25 kwietnia. Przez to też i data obchodów wszystkich
świąt ruchomych, które uzależnione są od daty Wielkanocy, a więc
Wniebowstąpienie, Zesłanie Ducha Świętego, Trójcy Świętej, Ciała
i Krwi Pańskiej i Najświętszego Serca Jezusowego, ulega zmianom.
Należy pamiętać również o tym, iż z obchodami wielkanocnymi
już wcześnie złączyło się w szczególny sposób sakramentalne rozdawnictwo
owoców odkupienia. W Wigilię Wielkanocną przez sakrament chrztu włączano
katechumenów w Kościół Chrystusowy. Z chrztem łączono sakrament bierzmowania
i Najświętszy Sakrament, czyli Eucharystię. Wielka Sobota była dniem
pełnego włączania kandydatów w chrześcijaństwo. Nowo ochrzczonych
nazywano "neofitami", czyli roślinami świeżo posadzonymi, które należy
troskliwie pielęgnować. Dlatego też neofici mieli "swój czas", w
którym głoszono im katechezy, mające na celu wtajemniczenie, czyli
pełne wprowadzenie w życie chrześcijańskie.
Medytując w tym szczególnym czasie Tajemnicę naszego
Odkupienia, pamiętajmy, iż w Jerozolimie przy swoim Synu obecna była
także Maryja, by móc obchodzić Paschę - ostatnią Paschę żydowską
i pierwszą Paschę, w której Jej Syn jest Kapłanem i Ofiarą. Nie odłączajmy
się od Niej; Pani nasza nauczy nas stałości, walki w drobnych rzeczach
i ustawicznego wzrastania w miłości do Jezusa. Pod krzyżem rozważajmy
wraz z Nią Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie Jej Syna, a Pana naszego
Jezusa Chrystusa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu