Historia nie szczędziła naszemu narodowi bolesnych doświadczeń.
Nie szczędziła też mu również bohaterskich zrywów niepodległościowych,
z których każdy kosztował wiele ludzkich ofiar, krwi i łez.
Powiedzenia "cmentarz i Polska - to jedno" i "ziemia
mogił i krzyży" jest szczególnie adekwatne do Zamojszczyzny, a szczególnie
do Roztocza i Puszczy Solskiej. Tutaj rozgrywały się bitwy w czasie
powstania styczniowego. Niemalże w tych samych miejscach walczyli
i ginęli żołnierze września 1939 r. oraz partyzanci podczas okupacji
hitlerowskiej, co dokumentują mogiły i krzyże.
Największa bitwa
Reklama
Największa bitwa miedzy partyzantami a wojskami niemieckimi
ma miejsce w Lasach Janowskich i Puszczy Solskiej w czerwcu 1944
r. W obliczu zbliżającego się frontu wschodniego w kraju trwały przygotowania
do powszechnego powstania. Na Zamojszczyźnie od kilku lat trwało
powstanie zamojskie. Oddziały partyzanckie były skoncentrowane w
Puszczy Solskiej i Lasach Janowskich. Zadawały cofającym się przed
Armią Czerwoną Niemcom dotkliwe ciosy. Sztab Generalny Werhmachtu
opracował plan "Sturmwind I" i "Sturmwind II" mający na celu zniszczenie
zgrupowań partyzanckich. Pierwsza próba okrążenia partyzantów miała
miejsce w Lasach Janowskich pod Porytowym Wzgórzem. Niemcy użyli
ok. 30 tys. regularnych żołnierzy, wojska pancerne, lotnictwo i brygadę
kawalerii kałmuków. Partyzantom udało się z niego wydostać do Puszczy
Solskiej.
Niemcy wzmocnili swoje siły i otoczyli lasy w okolicach
Górecka, Osuch, Borowiec. Zostało okrążonych około 1500 partyzantów
AK i BCH. W dniu 25 czerwca wspomniany już Konrad Bartoszewski ps. "
Wir" i Józef Stegliński ps. "Cord" wraz ze swymi oddziałami dokonali
wyłomu w okrążeniu i wyszli z niego. Innym to się nie udało. Niemcy
zacieśniali coraz bardziej pierścień okrążenia. Słabo uzbrojeni i
posiadający mało amunicji partyzanci nie mogli wytrzymać ich naporu.
Zostali zepchnięci na bagna. Próbowali bezskutecznie kryć się na
drzewach i w okopach. Przez kilka dni Niemcy przeczesywali teren
i strzelali do ukrywających się partyzantów. Zostało zabitych ok.
400 partyzantów. Wody Sopotu zaczerwieniły się od krwi - pisze Jerzy
Markiewicz w książce Paprocie zakwitły krwią Partyzantów. Ranni partyzanci
zostali bestialsko zamordowani. Zamordowane zostały także opiekujące
się nimi sanitariuszki, uprzednio gwałcone przez kałmuków. 64 partyzantów
wziętych żywcem Niemcy zamordowali w Rapach k. Biłgoraja. W odwecie
za partyzancki opór hitlerowcy spacyfikowali 10 wsi i dokonali ponad
30 masowych egzekucji, 8 tysięcy mieszkańców okolicznych wsi wywieźli
do obozów koncentracyjnych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Największy cmentarz
Po wycofaniu się Niemców miejscowa ludność, często z narażeniem
życia, zebrała ciała poległych w Puszczy Solskiej partyzantów i zwiozła
do Osuch. W ten sposób powstał największy w Europie cmentarz partyzancki.
Położony jest na skraju wioski w lesie. Ogrodzony jest metalowym,
ażurowym ogrodzeniem. Na środku cmentarza stoi obelisk z orłem i
krzyżem. W kwaterach są partyzanckie groby w których spoczywa 300
żołnierzy, różnych religii, wyznań, pochodzenia społecznego połączonych
ideą miłości do Ojczyzny. Są tam pochowani dowódcy AK i BCh oraz
młodzi chłopcy od 16 do 25 lat.
Poległy inspektor inspektoratu zamojskiego AK i dowódca
zgrupowania oddziałów partyzanckich AK i BCh w Puszczy Solskiej,
mjr Edward Markiewicz, został pochowany w Zwierzyńcu. Jego imię nosi
szkoła w Osuchach. Niedaleko cmentarza jest muzeum pamięci czynu
zbrojnego na Zamojszczyźnie w latach okupacji wybudowane staraniem
Światowego Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej Inspektoratu Zamość.
Opiekę nad nim sprawuje muzeum "Arsenał" z Zamościa. W stałej ekspozycji
można obejrzeć plan bitwy pod Osuchami, zdjęcia ich uczestników oraz
pozostałe po nich pamiątki. Szczególnie cenny jest partyzancki ołtarz
polowy wraz ze sprzętem i księgami liturgicznymi używanymi do odprawiania
nabożeństw.
Uroczystości rocznicowe
Każdego roku w ostatnią niedzielę czerwca w Osuchach odbywają
się uroczystości religijno-patriotyczne. W tym roku odbyły się 25
czerwca z licznym udziałem rodzin poległych, towarzyszy broni, mieszkańców
Zamojszczyzny, zaproszonych gości. Rozpoczęły się ceremoniałem wojskowym,
któremu przewodniczył dowódca garnizonu Zamość płk Zbigniew Winiarski.
Przebieg i dramaturgię bitwy opisał prezes Światowego Stowarzyszenia
Żołnierzy Armii Krajowej, płk Bolesław Sobieszczński. Wśród zaproszonych
gości byli przedstawiciele urzędu ds. kombatantów z Warszawy, senatorowie
i posłowie, oficerowie Wojska Polskiego, policji, władze samorządowe
z wielu gmin Zamojszczyzny. Punktem centralnym uroczystości była
Msza św. koncelebrowana, której przewodniczył ks. infułat Stanisław
Małysiak z Krakowa, który jako młody człowiek uczestniczył w walkach
pod Osuchami w oddziale Konrada Bartoszewskiego "Wira". W koncelebrze
uczestniczyli także: proboszcz parafii Łukowa ks. Witold Smyk oraz
ks. Czesław Galek. Obecny był także dziekan dekanatu tarnogrodzkiego
Edward Ludwicki oraz miejscowi wikariusze ks. Jacek Rak i Stanisław
Kiciński.
Okolicznościową homilię wygłosił ks. Czesław Galek. Nawiązując
do niedzielnej Ewangelii, o burzy na morzu, mówił o dwóch nurtach,
które kształtują historię świata, narodów, Kościoła i pojedynczych
ludzi. Pierwszym jest osobisty wysiłek. Symbolizują go apostołowie
usiłujący dobić do brzegu łodzią podczas burzy za pomocą wioseł.
Drugim nurtem jest modlitwa, którą wyrażają słowa apostołów "Panie,
ratuj, bo giniemy".
Uroczystości w Osuchach zakończyły się na cmentarzu złożeniem
wieńców i kwiatów przy pomniku upamiętniającym tragiczne wydarzenia
z czerwca 1944 r.