Reklama

Wystarczy chcieć

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To nieprawda, że współcześnie dzieci chcą jedynie oglądać telewizję i siedzieć przed komputerem. Trzeba im jedynie stworzyć odpowiednie warunki do rozwijania zainteresowań i uzdolnień, poświęcić nieco czasu i uwagi. W parafii św. Marka na Targówku rodzice nie poznawali swoich synów: w każdą sobotę już przed siódmą chłopcy zrywali się z łóżek i biegli przed szkołę, gdzie o wpół do ósmej ks. Stanisław otwierał salę gimnastyczną.

Klub sportowy w parafii św. Marka Ewangelisty założył przed laty wikariusz, ks. Sylwester Ciesielski. W 1997 r. jego miejsce zajął ks. Stanisław Popis, który postanowił kontynuować dzieło. Zmienił klubową nazwę z "Marcusa" na PKS "Św. Marek" Warszawa i zarejestrował zespół w Stowarzyszeniu Parafialnych Klubów Sportowych, prowadzonym przez pijarów.

Mobilizacja

Na propozycję podtrzymania życia klubu sportowego odpowiedziało wielu chłopców. Część z nich to starzy bywalcy, większość jednak przyszła po raz pierwszy. Zgłosili się też dorośli, którzy chcieli poświęcić swój czas, by trenować młodych sportowców: Wojciech Kuban, Bartłomiej Chyczewski, Tymoteusz Dajewski i Jacek Wąsik. Bezinteresownie pomagali ks. Stanisławowi w cotygodniowych zajęciach z chłopcami. Warunki nie były sprzyjające. Brakowało pieniędzy na opłacenie wynajmu sali gimnastycznej, na sprzęt, na jednakowe koszulki... Należało stworzyć coś z niczego.

Odrobina dobrej woli

Ks. Popis zaczął od negocjacji z dyrekcją Szkoły nr 315, póki nie pozwolono mu korzystać z sali gimnastycznej raz w tygodniu, przez 40 min, od 7.30 rano. To już było coś. Wikariusz podzielił chłopców na trzy grupy wiekowe: I-IV, V-VI klasa i gimnazjum. Każda grupa miała swojego trenera. Jeśli jeden z czterech wolontariuszy nie mógł się zjawić, zastępował go ks. Stanisław. Pieniądze na sprzęt i stroje jakoś się znalazły, z wydatną pomocą proboszcza, ks. prał. Szczepana Stalpińskiego. Z czasem dyrekcja szkoły pozwoliła chłopcom korzystać z sali gimnastycznej niemalże przez całą sobotę. Treningi ruszyły pełną parą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pierwsze puchary

Reklama

Ks. Popis wiedział, że wysiłek chłopców musi zostać w jakiś sposób nagrodzony - nie trenowali jedynie dla samego trenowania. Potrzebny był turniej, rywalizacja i nagrody, by ćwiczenia miały sens. Targówek nie słynie z miejsc, gdzie dzieci mogłyby spędzać wolny czas. Jedyny klub sportowy istnieje przy parafii Chrystusa Króla i właśnie z nim PKS "Św. Marek" rozegrał pierwsze turnieje. Ks. Stanisław postarał się, by każde zwycięstwo nagradzane było pucharami - same pochwały, dyplomy i cukierki nie wystarczają do podtrzymania sportowego ducha. Kolejne trofea umieszczane były na honorowym miejscu w parafialnej kancelarii.

Sukcesy i porażki

Chłopcy stawali się coraz lepsi. Grali już nie tylko na towarzyskich meczach z parafią Chrystusa Króla, ale zaczęli jeździć na turnieje organizowane przez świeckie i kościelne instytucje. Zajmowali na nich miejsca medalowe lub dalsze lokaty, zawsze jednak wracali z jakimś wyróżnieniem: a to dla najlepszego piłkarza czy bramkarza, a to z nagrodą fair play...

Młodzi zawodnicy uczyli się pracy zespołowej, zaufania kolegom i własnej odpowiedzialności za drużynę. - Znają słowa, od których kwiatki więdną, ale nie używają ich na boisku. Za każde przekleństwo zawodnik schodzi na 10 minut, czym osłabia drużynę. Po kilku takich akcjach nauczyli się powściągać swój język. Na treningach wyrażać się również nie wolno - zdradza ks. Popis.

Rodzice nie zawsze chcą wspierać działalność klubu. Kiedy potrzebni byli opiekunowie do wyjazdu na Mistrzostwa Polski do Kielc, nie znalazło się nawet pięciu - chłopcy nie pojechali. Czasem przyczyna takiej postawy jest prozaiczna: praca, dom, problemy. Niekiedy jednak rodzicom po prostu się nie chce.

Kierownicze stanowisko dla księdza

Reklama

Ks. Stanisław zawsze wprowadza swoje pomysły w życie, a pomysłów nigdy mu nie brakuje. W nagrodę za ciężką pracę na treningach postanowił wysłać chłopców na ferie zimowe, a potem na kolonie letnie. Potrzebne były fundusze, miejsce, wychowawcy i... kierownik. W finansach pomogła diecezjalna Caritas, po cichu wyłożył coś proboszcz, trochę dali rodzice, miejsce również się znalazło, personel zebrał się z młodych ludzi o uprawnieniach wychowawców. A kierownik? Został nim ks. Popis, po ukończeniu specjalnych kursów. Teraz mógł sam organizować wypoczynek dla swoich piłkarzy.

Trzy główne zasady

Regulamin wszelkich wyjazdów był prosty: 1) ks. Stanisław ma zawsze rację; 2) spójrz na punkt pierwszy; 3) jeśli masz jakieś wątpliwości, to weź bliżej nosa punkt pierwszy i drugi. - Jeśli mam na koloniach czy feriach kilkudziesięciu chłopaków, do tego dziewczyny, to nie mogę pozwolić sobie na większe dyskusje - mówi ks. Popis. - Ktoś musi decydować, i tym kimś muszę być ja.

Wyjechać z ks. Stanisławem mogli tylko ci, którzy regularnie przychodzili na treningi. Co tydzień sprawdzana była lista obecności, zresztą chłopcy sami pilnowali, by nikt, kto nie zasłużył, nie mógł pojechać. Zabrano również dziewczyny. Bez nich nie mogłaby się udać żadna impreza taneczna, a te odbywały się codziennie. Jeśli do ks. Stanisława wpływała jakakolwiek skarga na chłopców, to kierownictwo zawieszało dyskoteki. Przy takiej umowie chłopcy zachowywali się nienagannie na wycieczkach, kąpieliskach i w samym ośrodku.

Własną pracą

Reklama

Ks. Popis opiekował się nie tylko klubem sportowym, lecz również wszystkimi ministrantami w parafii. Jest ich tu wyjątkowo dużo, lecz wcale nie tak łatwo było otrzymać komżę. Były kursy przygotowawcze z końcowym egzaminem ze służby przy ołtarzu. Zdarzało się, że do egzaminu trzeba było podchodzić kilka razy. Jeśli ks. Popis wystawił pozytywną opinię, można było dostąpić zaszczytu "święcenia na ministranta" . Po Mszy św. każdy z chłopców był wywoływany na środek kościoła z imienia i nazwiska. Obok swego syna stawali rodzice. Ks. Stanisław podawał im komżę, a oni zakładali ją świeżo upieczonemu ministrantowi. - Bardziej cenimy to, co zdobędziemy ciężką pracą - mówi ks. Popis - i co zostanie nam dane z należnym ceremoniałem.

Hej kolęda, kolęda!

Reklama

Przed ostatnimi świętami Bożego Narodzenia ks. Stanisław namówił swoich ministrantów do zrealizowania kolejnego szalonego pomysłu. Ferie mieli spędzić w Zakopanem, na wspólnym wyjeździe. - Zarobimy na niego własne pieniądze - zapowiedział chłopcom.

Niedaleko kościoła św. Marka Ewangelisty jest bazar. Ks. Popis uprzedził jego kierownika, że określonego dnia chodzić będą po bazarze kolędnicy. Kilka dni ćwiczeń poprzedziło "wielki dzień". Chłopcy nie byli zachwyceni - oni, tacy już dorośli, mają się przebierać i śpiewać kolędy przed obcymi ludźmi? Ale nie było innej rady - kto nie chciał śpiewać, nie mógł jechać do Zakopanego.

Rankiem umówionego dnia przebrani kolędnicy wyruszyli na bazar. Najwyższy i najsilniejszy trzymał puszkę, do której wrzucano datki. Chodzili przez kilka godzin od budki do budki, śpiewając kolędy i życząc wesołych Świąt. - Nie przyjęli nas tylko wyznawcy innych religii. Kupcy i klienci odnosili się do nas bardzo życzliwie - wspomina ks. Stanisław.

Pod koniec dnia wszyscy spotkali się na plebanii przy herbacie i ciastkach. Podliczyli zebrane pieniądze i okazało się, że uzbierali ponad 2 tys. zł. Starczyło na wszystkie dodatkowe rozrywki w Zakopanem, przy symbolicznej opłacie za wyjazd: 10 zł od osoby. - Bo całkiem darmowe wyjazdy są niewychowawcze - tłumaczy ks. Stanisław. - Chłopcy przekonali się, że są w stanie zarobić uczciwie sami na siebie. I nauczyli się wielu nieznanych kolęd...

Czas na rajd rowerowy

Jeśli dziecko z parafii św. Marka Ewangelisty na Targówku nie gra w piłkę nożną ani nie może być ministrantem, to i tak miało kontakt z ks. Stanisławem nie tylko na Mszach św. Latem ks. Popis organizował rajdy rowerowe. Co roku zbierało się na nich ponad 100 uczestników. Zamówionymi autokarami dojeżdżali do Kołbieli, gdzie każdy odbierał swój rower z osobnego transportu, odszukiwał własną grupę i... ruszał w trasę. Siennica, Kiczki, Kamionek, Wilgolas, Dłużew - to miejscowości, przez które przewinęli się rowerzyści św. Marka.

Noclegi podczas rajdu to była osobna przygoda. Podchody w lesie, rozmowy, śpiewy i straszenie się latarkami w głębokich ciemnościach namiotów. Nawet spanie pod brezentem stawało się atrakcją. - Dzieci reagowały na przyrodę spontanicznie. Napotkana krowa była powodem do radości - wspomina ks. Popis. - Mieliśmy zawsze dużo opiekunów, jechała z nami pielęgniarka. Żartowaliśmy, że jest to wyjazd z pełnym serwisem: "opieka medyczna, ksiądz, a w razie potrzeby i łopata się znajdzie". Na szczęście nic nikomu się nie stało - dzieciaki były bardzo zdyscyplinowane.

Czas pożegnań

Kościół św. Marka Ewangelisty na Targówku, którego budowę rozpoczęto pod koniec lat 80., doczekał się konsekracji - 25 czerwca bp Kazimierz Romaniuk dokonał poświęcenia świątyni i namaszczenia ołtarza. Była to radosna i smutna zarazem uroczystość. Wraz z zakończeniem wszystkich prac przy kościele z parafii odszedł proboszcz ks. Szczepan Stalpiński, by rozpocząć gdzie indziej kolejną w swoim życiu budowę. W tym samym czasie żegnał się z dziećmi ks. Stanisław Popis.

Obaj księża zrobili wiele dobrego, każdy na swój sposób, wspierając się nawzajem. Ks. Stanisław pozostawił po sobie klub piłkarski, kilkudziesięciu ministrantów, wspomnienia wspólnych wyjazdów i niezwykłych Mszy św. dla dzieci. Każda Eucharystia ubarwiona była niezwykłymi homiliami dla najmłodszych, podczas których ks. Popis posługiwał się nierzadko rekwizytami, by przybliżyć słuchaczom prawdy wiary. Nauczył dzieci przede wszystkim tego, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko zbierze się kilku ludzi, którzy mają dobrą wolę.

Podziel się:

Oceń:

2000-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Kraków: Zakończono budowę nagrobków na zbiorowych mogiłach dzieci nienarodzonych

2025-12-22 10:24

Fot.: Karolina Krawczyk/pro-life.pl

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka zakończyło realizację projektu budowy nagrobków na 21 zbiorowych mogiłach dzieci nienarodzonych na Cmentarzu Podgórki Tynieckie oraz Cmentarzu Prądnik Czerwony w Krakowie. Mogiły te przeznaczone są dla dzieci martwo urodzonych w krakowskich szpitalach, których rodzice zrezygnowali z organizacji pogrzebu indywidualnego. W takich przypadkach pochówki realizowane są systematycznie przez gminę Kraków.

Więcej ...

Kalendarz Adwentowy: Bóg z nami po imieniu

2025-12-20 21:00

Bożena Sztajner/Niedziela

Więcej ...

Śląskie: Akcja ratownicza w kopalni Pniówek, brak kontaktu z dwoma pracownikami

2025-12-22 19:46
Alarm

pixabay.com

Alarm

Akcję ratowniczą podjęto w poniedziałek pod wieczór po zdarzeniu w kopalni Pniówek - przekazał PAP rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy zakład, Wojciech Sury. Jak zaznaczył, nie ma dotąd kontaktu z dwoma pracownikami.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Wiara

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Nowenna do Świętej Rodziny

Wiara

Nowenna do Świętej Rodziny

Zmarł ks. Henryk Matuszak

Niedziela Wrocławska

Zmarł ks. Henryk Matuszak

Bp Wołkowicz: odsuwałem od siebie myśl, że zostanę...

Niedziela Łódzka

Bp Wołkowicz: odsuwałem od siebie myśl, że zostanę...

Oświadczenie rzecznika prasowego archidiecezji...

Kościół

Oświadczenie rzecznika prasowego archidiecezji...

Komunikat Rzecznika Kurii Diecezji Radomskiej ws. ks....

Wiadomości

Komunikat Rzecznika Kurii Diecezji Radomskiej ws. ks....

Kalendarz Adwentowy: Sprawiedliwy Potomek, Bóg-z-nami

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Sprawiedliwy Potomek, Bóg-z-nami

Kalendarz Adwentowy: Pokorni, którzy wchodzą pierwsi

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Pokorni, którzy wchodzą pierwsi

Kalendarz Adwentowy: Łaska wpleciona w rodowód

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Łaska wpleciona w rodowód