Pożółkłe liście w parku. Po polach snują się mgły. Jesień. Dni coraz krótsze. Listopad rozpoczniemy od spotkania ze zmarłymi i od zamyślenia się nad naszym życiem. „To
jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto wierzy w Syna, miał życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6, 40). Postać tego świata nieuchronnie przemija.
Życie jest krótkie. A godzina śmierci? To data obwarowana jest największą tajemnicą. Tajemnica śmierci prowadzi nas na cmentarz, gdzie łatwiej dokonać refleksji nad znikomością rzeczy ziemskich.
Pewien mieszkaniec Wielkopola zapytany, dlaczego wolne chwile spędza na cmentarzu, odpowiedział: „Uczę się tam sensu życia i śmierci”. Miejsce to uważał za podręcznik
filozofii, który dobrze odczytany, pomaga człowiekowi uładzać myśli o swoim losie w czasie i wieczności. Był w tym bliski Platonowi twierdzącemu, że filozofowanie
jest właśnie „rozważaniem problemu śmierci”.
Spotykamy się więc z tymi, którzy wyprzedzili nas w drodze do wieczności, a z którymi kiedyś wspólnie żyliśmy i pracowaliśmy. Przychodzimy na
mogiły, aby tu przypomnieć i szczególnie zaakcentować słowa: „świętą i zbawienną jest rzeczą modlić się za umarłych, aby od grzechów swoich byli uwolnieni”
(2 Mch 12,45). Tu przeżywamy prawdę o zmartwychwstaniu i życiu, które przygotowuje dla nas Chrystus (J 14,1-3). Krzyże na grobach naszych zmarłych pouczają nas o tej
prawdzie, bo tak, jak ziarno obumiera w ziemi, by wyrosło nowe życie, tak stanie się z chrześcijaninem, dla którego Chrystus umarł i zmartwychwstał. I choć
wobec śmierci wszelka wyobraźnia zawodzi, Kościół, pouczony Bożym Objawieniem, stwierdza, że człowiek został stworzony przez Boga dla szczęśliwego celu poza granicą niedoli ziemskiej. Ponadto wiara chrześcijańska
uczy, że śmierć cielesna, od której człowiek byłby wolny, gdyby nie był zgrzeszył, zostanie przezwyciężona, gdy miłosierny Zbawca przywróci człowiekowi udział w szczęściu wiecznym, utraconym
z winy Adama. Bóg bowiem powołuje człowieka, aby przylgnął do Niego całym sobą w wiecznym uczestnictwie nieskazitelnego życia Bożego. Cmentarze w średniowieczu nazywano
„cichymi przystaniami pielgrzymów utrudzonych długą wędrówką”. Kiedy będziemy pochylać się nad grobami naszych bliskich, nie zapomnijmy o grobach, które są opuszczone.
Leżą tam ofiary wojen, ludobójstwa, prześladowań i kataklizmów. Przypominają nam, że człowiek z nienawiści oraz braku szacunku dla drugiej osoby jest gotów popełnić najgorszą
zbrodnię.
Pośród mogił pokrytych wieńcami dostrzegam często jeszcze malutkie mogiły. Groby dzieci zmarłych tragicznie, albo niekochanych, czy niechcianych. Z optymizmem patrzę na postęp wiedzy i techniki,
ale wciąż martwi mnie fakt pomijania dramatu nienarodzonych. Dlaczego dziecko zawsze przegrywa? Opinię publiczną nastawia się przeciwko dzieciom nienarodzonym, których winą jest tylko to, że pojawiły
się w nieodpowiednim momencie i czasie. Dziecko jest zawsze zdane na łaskę i niełaskę dorosłych, mających do dyspozycji wszelkie środki do zaspokajania wygody życiowej,
szczęścia osobistego. Lęk przed dzieckiem, świadczy o niechęci do życia. Moraliści rzymscy widzieli w tym zapowiedź upadku imperium.
Jest coraz zimniej, wzmaga się wiatr, gasną płomienie zniczy. Dla mnie to znak, że trzeba wracać. Chyba rozumiem, dlaczego poeci mniej lubią jesień niż wiosnę. Bo widzą w niej tylko zmierzch
wspaniałości lata, powolne wygasanie kolorów i zapowiedź zimowej martwoty. A ja proszę: „Naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy osiągnęli mądrość serca”. Uczestnicząc w liturgii
tego dnia, na nowo przeżywam prawdę o życiu wiecznym, odrywam swój wzrok od ziemi i kieruję go ku świętemu miastu, ku niebieskiemu Jeruzalem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu