Ze smutkiem obserwuję, że Kościół utrzymują głównie ludzie najbiedniejsi. Ci bogatsi niejako nadużywają ich ofiar, korzystając na równi z usług Kościoła. I to jest jakaś nieuczciwość.
Rozmowa z ks. prał. Janem Sikorskim, proboszczem parafii św. Józefa na Kole
Piotr Chmieliński: - W ogłoszonej niedawno nowej wersji przykazań kościelnych nowością jest piąte przykazanie. Wzywa ono wiernych do troski o potrzeby wspólnoty Kościoła. Dlaczego wprowadzono to przykazanie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ks. prał. Jan Sikorski: - Myślę, że wprowadzono je z wielką obawą. Mówienie o pieniądzach jest zawsze kłopotliwe, ale trzeba o nich mówić. Przez wiele lat
żyliśmy w ustroju, gdzie wszystko było państwowe, a więc niczyje. Nikt się z groszem nie liczył, pieniądze nie miały większej wartości. Te czasy na szczęście się skończyły.
Dziś pieniądz ma ogromną wartość. Niektórym wiernym jednak nie przychodzi do głowy, że Kościół także ma ogromne wydatki. Inni uważają, że w Kościele pieniądze zawsze w jakiś sposób
się znajdą. Pamiętam, że jak byłem dzieckiem nie mogłem zrozumieć, dlaczego w Kościele są jakieś opłaty. Myślałem, że księżom pieniądze z nieba spadają. Tak więc uważam, że to przykazanie
wprowadzono po to, aby ludziom uświadomić ich odpowiedzialność za Kościół.
Księża trochę krępują się mówić o materialnych potrzebach parafii. Niektórym wiernym może się bowiem wydawać, że kapłani proszą o pieniądze dla siebie. Są pewne uprzedzenia,
niejednokrotnie rozdmuchiwane przez ludzi niechętnych Kościołowi. Ja osobiście rzadko mówię o pieniądzach. Jeżeli już, to w formie podziękowania za ofiarność lub w sytuacjach
naprawdę dramatycznych. Dzięki wprowadzeniu tego piątego przykazania na pewno łatwiej będzie apelować do wiernych, aby zatroszczyli się o potrzeby swojej wspólnoty kościelnej.
- Za co konkretnie Ksiądz musi zapłacić, aby utrzymać parafię?
- Wydatków jest mnóstwo. W mojej parafii samo ogrzewanie kościoła pochłania w zimie ok. 12 tysięcy złotych miesięcznie. Jak więc np. ktoś daje w niedzielę na tacę
złotówkę, to niech wie, że jeszcze potrzeba tych złotówek 11 999, aby zapłacić za ogrzewanie. A przecież kosztuje jeszcze energia elektryczna, woda, utrzymanie w czystości
kościoła i plebanii, pensje pracowników, bieżące remonty itd. Np. niedawno trzeba było ocieplić dach domu parafialnego. Zostało to zrobione dobrą techniką, firma dała duży upust, ale i tak
musiałem zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych. Są to więc naprawdę ogromne sumy.
Dużo kosztuje nawet tak prozaiczna rzecz, jak wywóz śmieci. Grupa parafialna ma spotkanie na sali i zostawia po sobie śmieci. Jeżeli tych grup spotyka się kilkadziesiąt, to suma za wywóz
tych śmieci rośnie nieprawdopodobnie.
Nie zapominajmy także o parafialnym oddziale Caritas, który regularnie, w rozmaity sposób, pomaga potrzebującym i na to też potrzebne są środki finansowe. Latem organizujemy
akcje wakacyjne. Wiele dzieci w ogóle nie wyjechałoby na wakacje, gdyby im parafia tych wyjazdów nie sfinansowała.
- Skąd Ksiądz bierze pieniądze na te wszystkie opłaty?
Reklama
- Po to jest właśnie np. niedzielna taca. Zawsze tłumaczę parafianom, że zbieram tak naprawdę dla nich. Z tacy księdzu nie wolno zabrać dla siebie ani grosza. Pieniądze zbierane w niedzielę
są przeznaczone na potrzeby wspólnoty parafialnej. Wierni powinni więc pamiętać, że dają te pieniądze sobie. Skoro korzystają z Kościoła, powinni o ten Kościół się troszczyć, tym
bardziej, że wiele z tych pieniędzy do nich wraca.
Niestety, ze smutkiem obserwuję, że Kościół utrzymują głównie ludzie najbiedniejsi. Ci bogatsi niejako nadużywają ich ofiar, korzystając na równi z usług Kościoła. I to
jest jakaś nieuczciwość. Oczywiście nie można uogólniać, bo na szczęście bywają chlubne wyjątki.
- Czyli nie wypełnianie przykazania nakazującego troskę o potrzeby Kościoła jest grzechem i należy się z tego spowiadać?
- Oczywiście! Jest to grzech przeciwko miłości bliźniego. Każdy powinien zrobić sobie z tego rachunek sumienia.
- Jakiś czas temu pojawiły się pomysły wprowadzenia obowiązkowego opodatkowania na Kościół. Czy to dobry pomysł?
- Uważam, że nie. Choćby dlatego, że obecnie nikt z naszych wiernych nie może powiedzieć, że nie chodzi do kościoła, bo nie ma pieniędzy. Poza tym w Polsce ksiądz jest traktowany jako swój, ktoś z rodziny, kto jest bliski ludziom, razem z nimi przeżywając sukcesy i porażki. Tymczasem podatki płaci się urzędom. Pozycja księdza w Polsce wobec wiernych wydaje się być bardziej ojcowska niż na Zachodzie. Według mnie nasz model jest lepszy. Zresztą sprawy pieniędzy nigdy nie da się rozwiązać idealnie. Każde rozwiązanie będzie miało swoje minusy. I uważam, że w naszym polskim modelu tych minusów jest stosunkowo najmniej.
- Wspomniał Ksiądz, że z niedzielnej tacy nie wolno kapłanowi wziąć ani grosza na swoje utrzymanie. Z czego więc księża żyją?
Reklama
- Osobiste dochody księdza pochodzą z intencji mszalnych oraz ofiar składanych przez wiernych przy okazji chrztów, ślubów, pogrzebów. Nie są to opłaty za to, że ksiądz chrzci
czy asystuje przy ślubie. Są to raczej gesty wdzięczności za całość posługi księdza, składane raz na kilka czy kilkanaście lat, a czasami raz w życiu. Osobiście ofiary
te traktuję zupełnie dobrowolnie i nigdy nikomu nie powiedziałem ile ma dać, chociaż wiem, że niektórzy woleliby usłyszeć sumę. Nie robię tego jednak, gdyż wiem, że dla jednej osoby ta suma
może okazać się zbyt wygórowana, a dla drugiej śmiesznie niska. Dlatego wysokość ofiary zostawiam po prostu sumieniu i domyślności wiernych.
Jeżeli chodzi o intencje mszalne, to z tym bywa różnie. W dużych parafiach intencji raczej nie brakuje, choć zdarzają się okresy, że jest ich mniej. W małych
parafiach intencji jest bardzo mało, a zdarza się, że nie ma w ogóle. I to jest poważny problem dla księdza, bo ofiary z intencji są głównym jego utrzymaniem,
a trzeba pamiętać, że utrzymanie księdza należy także do obowiązków wiernych.
- Niektórzy wierni uczęszczają nie do swojego kościoła parafialnego, ale do jakiegoś innego. Załóżmy, że tam regularnie składają ofiary. Czy wypełniają w ten sposób piąte przykazanie? A może powinni łożyć także na swoją parafię?
Reklama
- Parafia jest częścią Kościoła powszechnego. I jeżeli ktoś obowiązek troski o potrzeby Kościoła wypełnia, to jest w porządku. Mniej istotne jest do jakiego kościoła
uczęszcza. Natomiast w takiej sytuacji, kiedy uczęszcza się do innej parafii, wypadałoby interesować się od czasu do czasu życiem swojej parafii i jej potrzebami. Może właśnie prowadzony
jest jakiś ważny remont lub potrzebne są środki na inne cele. Wtedy, podczas wizyty kolędowej, jest okazja, aby wesprzeć finansowo swoją parafię. Będzie to ważny gest przynależności i odpowiedzialności
za Kościół.
Obecnie ofiary kolędowe zmniejszają się. Ludziom żyje się bowiem coraz ciężej. I tak to jest, że materialny status duchowieństwa to odbicie ogólnego poziomu życia społeczeństwa. Jeżeli
wierni biednieją, odczuwają to również księża.
Trudności mnożą się wówczas, kiedy trzeba wybudować nowy kościół. Wtedy z pomocą przychodzą biskupi opodatkowując inne parafie. Np. moja parafia ma już od dawna kościół wybudowany. Dlatego
raz na trzy miesiące przeznaczam pewną sumę pieniędzy do dyspozycji biskupa, a on rozdziela je pomiędzy parafie, które obecnie w diecezji budują kościoły.
- Czy to prawda, że kapłani szczególnie często proszeni są przez różnych ludzi o pieniądze?
- Prawie codziennie. Staram się im pomóc w różnoraki sposób, ale nie w formie pieniężnej. Najczęściej są to bowiem prośby nieuzasadnione, mające na celu wyłudzenie pieniędzy. Mam jednak bolesne poczucie, że czasem, jeden na kilkudziesięciu, może rzeczywiście potrzebować takiej pomocy, ale gdybym uległ jednemu, to musiałbym ulegać setkom, a temu nikt nie sprosta. Parafialny oddział Caritas, mając dobre rozeznanie potrzeb, udziela systematycznej pomocy najbardziej potrzebującym.
- Dziękuję bardzo za rozmowę.