W 1992 r. Papieska Rada ds. Środków Społecznego Przekazu wydała instrukcję „U progu nowej ery”, która mówi o „wzajemnym komunikowaniu się ludzi”. W dokumencie
tym można przeczytać m. in.: „Potęga środków przekazu jest tak wielka, że (...) dla wielu rzeczywistością jest to, co środki przekazu uznają za oczywiste; wszystko, czemu nie poświęcają
uwagi, wydaje się pozbawione znaczenia” (nr 4), a „ludzkie doświadczenie jako takie stało się w dużej mierze doświadczeniem zdobytym za pośrednictwem środków
przekazu” (nr 2).
Tak dynamiczny i zaskakujący rozwój międzyludzkiej komunikacji jest dla wielu, nie tylko naukowych środowisk, wyzwaniem do podjęcia szczegółowych badań nad tym specyficznym zjawiskiem.
Środki społecznego przekazu spełniają przede wszystkim funkcję informacyjną i kulturotwórczą, przyczyniając się tym samym do postępu cywilizacyjnego. W społeczeństwie polskim, które
stosunkowo niedawno stanęło przed możliwością nieograniczonego korzystania z mediów, dominuje jeszcze model informacyjny, podczas gdy w bardziej wymagających kulturach zachodnich
media ukierunkowane są na kształtowanie potrzeb i świadomości odbiorcy.
Dzisiaj często próbuje się demonizować środki społecznego przekazu, przypisując im propagowanie wartości wrogich człowiekowi i chrześcijaństwu. Jest to uogólnienie bardzo niebezpieczne.
Bo czy współczesne media niosą ze sobą wyłącznie zło? Może zamiast posługiwać się ogólnikami, należałoby przyjrzeć się bliżej samym zasadom komunikowania.
Jesteśmy ludźmi, którzy dopiero uczą się funkcjonować w etosie wolności i demokracji. Dlatego zamiast krytykować, powinniśmy rozpocząć w tym zakresie gruntowną edukację.
Zdrowy rozsądek podpowiada, że lepszych wyborów dokonuje ten, kto wie, co i w jaki sposób wybrać.
Nie sposób zaprzeczyć: dla wielu media są wyznacznikiem sposobu życia. Ale pojawia się też pytanie: dlaczego? Co powoduje, że tylu ludzi ufa im niemal bezgranicznie? Współczesne media, zdając sobie
sprawę ze swej potęgi, na wiele sposobów próbują wykorzystywać swoją uprzywilejowaną pozycję. Niejednokrotnie posługują się metodami, które trudno nazwać etycznymi. Aby nie dać się im omamić,
przyjrzyjmy się najważniejszym.
Często w mediach mamy do czynienia z subiektywną interpretacją zdarzeń i zjawisk w duchu z góry narzuconej zasady, celowo używając określeń,
które zamazują prawdziwe znaczenie pojęć. I tak np.: sprawiedliwa wojna przestaje dziś oznaczać obronę przed agresorem, ale „likwidowanie zagrożenia” poprzez zbrojną napaść, a homoseksualista
to po prostu człowiek kochający inaczej.
Każdy mógłby dopisać do tej listy wiele jeszcze określeń, które na trwałe wpisały się w polską mentalność. Choćby takie: załatwić coś czy zorganizować, które przestało mieć w ogóle
wydźwięk negatywny, tak jak rzeczywiste: kraść. Taki sposób komunikowania powoduje tworzenie się stereotypów i wzorców zachowań, które mają ogromny udział w powstawaniu groźnych
uprzedzeń. Określenie kogoś mianem komunisty, żyda czy agenta powoduje powstawanie w świadomości obrazów, które w wielu środowiskach mają wyłącznie negatywne znaczenie. Równie wielką
presję psychiczną wywołują zaszczepione w społeczeństwie stereotypy „bogactwa księży”, „nieuczciwości polityków” czy „Polaka alkoholika”.
Odbiorca może się także spotkać z tworzeniem przez media fałszywego obrazu rzeczywistości w oparciu o pojawiające się w nich niemiarodajne informacje, które
powtarzane na zasadzie: „w gazecie pisali”, „w telewizji mówili´, tworzą nową rzeczywistość - niesprawdzalną, ale obecną w świadomości odbiorcy. W ten sposób
dysponujący środkami przekazu, często posługując się kłamstwem, kształtują korzystny dla siebie system wartości.
Przykładem niech będą reklamy, w których na autorytecie bliżej nieznanych grup zawodowych buduje się wiarygodność konkretnego produktu lub marki: „rekomendowane przez” -
ile razy słyszymy to stwierdzenie?
Z tą metodą ściśle związana jest kolejna: podanie tylko części informacji dotyczącej określonego zjawiska. W reklamie, na przykład, mówi się tylko o najlepszych cechach produktu,
tak aby zbudować doskonały, pozbawiony wad obraz. Odwołując się do podstawowych potrzeb człowieka, jego miłości własnej, potrzeby afirmacji, wkłada mu się w ręce produkty-narzędzia, które te
potrzeby mają zaspokoić.
Inaczej rzecz się ma z informacją. Tu w zależności od zamierzeń nadawcy, przemilczając pozytywny lub negatywny wymiar wiadomości, pomijając dodatkowe okoliczności można do woli
nią manipulować. Informacja niepełna, pozbawiona kontekstu, powoduje uzasadnione podejrzenie, że niekompetencja mediów sugerujących odbiorcy określony obraz nie jest przypadkowa.
Bardzo często tworzy się wokół informacji atmosferę napięć i konfliktów, tak aby rzeczywiste problemy wyolbrzymić i przerysować, stwarzając wrażenie ogromnego zagrożenia płynącego
z ich strony. Przykładem może tu być występowanie dużej części wiernych przeciwko Kościołowi, któremu zarzuca się nieuzasadnione ingerowanie w życie społeczne i polityczne.
Umiejętne podsycanie stereotypu Kościoła, który wtrącą się w nie swoje sprawy powoduje, że słabiej zorientowana część społeczeństwa zaczyna się zwracać przeciwko niemu. Kolejnym przykładem
mogą być konflikty spowodowane sprzecznymi informacjami dotyczącymi warunków wejścia Polski do Unii Europejskiej. Ile z nich ma na celu jedynie skłócenie ze sobą różnych grup społecznych?
W mniejszych społecznościach doskonale funkcjonuje metoda polegająca na przemilczaniu czy wręcz unikaniu niewygodnych informacji. O ile np. problem narkomanii w skali kraju jest
niezaprzeczalny, to ilu dyrektorów przyzna, że występuje w ich szkole? Albo dlaczego tak trudno przeczytać czy usłyszeć o wielu istniejących młodzieżowych wspólnotach religijnych?
Czyżby przestały funkcjonować?
Bardzo popularne stało się atakowanie konkretnego człowieka, a nie poglądów, które głosi oraz równie częste przypisywanie sobie wyłącznie cech pozytywnych, a negatywnych rywalowi.
Jest to znany obraz, zwłaszcza z politycznych debat telewizyjnych. Obrzucanie się oszczerstwami, zarzucanie sobie braku wiedzy i nieudolności jest być może efektowne, ale oprócz
podsycania podziałów i eskalacji nienawiści, nic więcej z tego nie wynika.
Kształtowanie osobowości, charakteru czy światopoglądu jest najważniejszym zadaniem, przed którym staje każdy człowiek. Do grona instytucji, takich jak rodzina, szkoła i Kościół, które
od zawsze wspomagały ten proces, dołączyły media. Niosąc ze sobą ogromną różnorodność informacji, mogą pomagać, ale i przeszkadzać człowiekowi w jego rozwoju. Zwłaszcza
młodzi, którym brak jeszcze życiowego rozeznania, są na to niebezpieczeństwo bardziej narażeni.
Nie można jednak odrzucić środków przekazu nawet, jeżeli wiele jest w nich treści negatywnych, a nawet wtedy, gdy próbują człowiekiem manipulować. Dobrze wiedzą o tym
ci, którzy przez lata walczyli w Polsce o zniesienie cenzury. Postęp spowodował, że staliśmy się społeczeństwem informacyjnym. Prasa, radio, telewizja i internet stały
się codziennymi narzędziami zabawy i pracy. Dziś trudno sobie wyobrazić świat, który byłby pozbawiony dostępu do informacji. Powstały nawet zakonne zgromadzenia, jak Księża Pauliści, którzy
swoją ewangelizacyjną misję spełniają przede wszystkim za pośrednictwem mediów. Rzeczywistym problemem jest jednak nieumiejętność korzystania z bogactwa informacji, jakie środki
przekazu ze sobą niosą. Dlatego powszechną powinna być edukacja w tej dziedzinie.
Nie można być jak gąbka, która wszystko wchłonie - należy wybierać i sięgać tylko po to, co stanowi jakąś wartość, poddawać informację krytycznej ocenie i zachowywać własną
niezależność sądu. Dla każdego człowieka, który chce świadomie korzystać z bogactwa mediów, to zadanie najważniejsze.
Św. Franciszek Salezy (St. François de Sales) żył w latach 1567-1622. Biskup Genewy, doktor Kościoła, wybitny teolog i promotor duchowości uświęcenia codziennego życia, kaznodzieja, mistyk, współzałożyciel Zakonu Wizytek. Życie swoje poświęcił duszpasterstwu, służąc religii słowem i pismem. W swej działalności posługiwał się oryginalnymi jak na owe czasy środkami. Drukował ulotki, rozdawał je i rozlepiał na murach. Wyjaśniał w nich zwięźle i precyzyjnie prawdy wiary. Był autorem dzieł pisanych pięknym stylem, które zalicza się do klasyki literatury francuskiej. Ukończył paryską Sorbonę. W 1665 r. został ogłoszony świętym, a w 1887 r. doktorem Kościoła. W 1923 r. papież Pius XI ogłosił go patronem dziennikarzy i prasy katolickiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu