Reklama

Panna Maria czyli Ślązacy w Ameryce

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Leopold Moczygemba (urodzony w 1824 r. w Wielkiej Płużnicy, zmarły w 1891r. w Detroit) nazywany bywa patriarchą Polonii amerykańskiej. Nie był zapewne pierwszym kapłanem rzymskokatolickim, który pojawił się na kontynencie amerykańskim, ale pierwszym, o którym zrobiło się w Stanach Zjednoczonych głośno. Ślązak z pochodzenia i serca, franciszkanin w służbie Chrystusa, kształcony w dalekiej Italii, przybył do USA, mając zaledwie 28 lat w 1852 r. Trafił do półdzikiego wówczas Teksasu, krainy wielkiej urody, ale słabo zaludnionej. Zapewne dlatego przyszło ks. Moczygembie na myśl, by w te rozległe pustkowia sprowadzić rodaków ze Śląska, nękanego wielką biedą. Niektórzy sądzą, że ks. Leopold chciał w ten sposób ocalić polskość w Ślązakach, germanizowanych bezpardonowo przez niemieckiego zaborcę. Jednak przede wszytskim widział on, że w Teksasie ludzie nie bojący się ciężkiej pracy mogą żyć w dobrobycie i spokoju. Opisywał to wszystko w listach do kraju. To, co się zdarzyło później, przeraziło samego ks. Leopolda. Podczas zimy 1854 r. ze statku, który zacumował u amerykańskich wybrzeży, zeszło 200 śląskich chłopów z rodzinami. Ks. Moczygemba lubił jednak takie wyzwania Założył polską osadę o pięknie brzmiącej nazwie - Panna Maria, pierwszą polską parafię z kościołem na amerykańskiej ziemi. Wybrał malowniczą okolicę, w odnogach dwóch rzek, w dopiero co powołanym do życia hrabstwie Karnes, która niektórym romantycznym słowiańskich duszom dziś kojarzy się z mazowiecką równiną. Resztę Ślązaków porozwoził po okolicznych osadach: Bandera i San Antonio.
Tak o pierwszych wrażeniach z Panny Marii pisał przed ponad stu laty pewien emigrant: „Nie mieliśmy żadnej chatki, tylko pole, drzewa, krzaki za ochronę. Po przybyciu stanęliśmy obozem w miejscu, gdzie nie było ani kościoła, ani chateczki, ani żywej duszy. Kiedy ktoś z Amerykanów się pokazał, nie mogliśmy się z nimi rozmówić, jeden się naśmiał, drugi podziwiał i odjechał. Trawa wszędzie była taka wysoka, że ledwo o kilka kroków mógł dopiero dojrzeć jeden drugiego. Wężów grzechotników pełno... Ludzie głodowali, chociaż wielu jeszcze miało pieniądze, ale nie było nic do kupienia; ledwo kto wyszedł z miejsca, już z biedą tylko mógł trafić napowrót. Cośmy wtedy wyżyli nędzy! Złote Śląsko nam się wydało. Pomału przyszliśmy przecie do sposobu obywatelskiego życia. Wielu z nas opuściło niegościnne strony i udało się do północnych Stanów, lub na zarobek do miast”. Proboszczem w Pannie Marii był ks. Moczygemba przez następne dwa lata, czyli do 1856 r. Do odejścia zmusili go ponoć sami chłopi, którzy winili Księdza za suszę, jaka pustoszyła teksańskie pola, gdy tymczasem na Śląsku działo się ekonomicznie coraz lepiej.
Pod koniec 1857 r. ks. Leopold opuścił więc Teksas, by dalej zajmować się emigrantami z Polski. Sprowadzał ich do Ameryki regularnie, znajdował miejsca do osiedlenia, zakładał nowe kościoły i pierwsze polskie szkoły. Namawiał też polskich kapłanów, by nie opuszczali swoich owieczek i szli za nimi na niepewną tułaczkę po obcym kontynencie. To on uczynił możliwe utworzenie w Teksasie pierwszej misji Braci Mniejszych, której w latach 1854-57 był przełożonym. Przez resztę życia pozostawał ks. Moczygemba na północy USA, głównie w Syracuse, w stanie Nowy Jork, przewodnicząc Zgromadzeniu Braci Mniejszych. Pracował nie tylko z emigrantami z Polski, pomagał też emigrantom z Niemiec. Założył kilkanaście parafii, szkół i organizacji polonijnych. W 1868 r. ks. Leopold pojawił się w Milvaukee w stanie Winconsin, gdzie uruchomił pierwszą polską szkołę w USA. Niektórzy co prawda twierdzą, że pierwszą polską szkołę założył ten kapłan w Pannie Marii, rzecz jednak zostawimy dyskusji historyków. W 1873 r. ks. Moczygemba, znany powszechnie wśród Polonii kapłan, darzony ogromnym szacunkiem i traktowany niemal jak święty człowiek, przewodniczył I Konferencji Polskiego Rzymskokatolickiego Związku w Ameryce. W latach 1875-79 był jego prezydentem.
Jednak dzieło, które na zawsze zapisze ks. Moczygembę w pamięci ludzkiej, można rzec dzieło życia, było jeszcze przed nim. Pomysł na pierwszy rzut oka wydawał się szalony - założyć w Ameryce wyższe seminarium duchowne, kształcące kapłanów do posługi Polakom na emigracji. Konieczność kształcenia na miejscu, czyli w Ameryce, kapłanów dla Polaków wynikała z rosnącej lawinowo pod koniec XIX w. i na początku XX w. liczby emigrantów polskiego pochodzenia. Uciekający z Polski przed biedą i prześladowaniami zaborców ludzie szukali w Ameryce domu, a dom to w świadomości Polaka także kościół, którego wieże ma on w zasięgu wzroku. Na zrealizowanie tego pomysłu nie wystarczyła jednak sama dobra wola i hojni dobroczyńcy, na to musiał zgodzić się Papież. Pod koniec XIX w. był nim Leon XIII, człowiek mądry, znany ze swej otwartości na świat, nie lękający się nowych wyzwań. On to zezwolił ks. Leopoldowi na założenie wymarzonego seminarium, nazywanego dziś Wyższym Seminarium Duchownym pw. św. Cyryla i Metodego w Orchard Lake. Budowy seminarium ks. Moczygemba nawet nie zaczął, mimo że zakupił stosowną połać ziemi w Nebrasce, w Howard Country. Był już stary i nękany chorobami. Poprosił o przejęcie swego dzieła ks. Dąbrowskiego.
Patriarcha duszpasterstwa polskiego w Ameryce zmarł w 1891 r. Pochowano go na cmentarzu Mount Elliot w Detroit. Po wielu latach, w 1974 r., upomniała się o doczesne szczątki swego założyciela wspomniana już wcześniej osada Panna Maria. Na pomniku wystawionym ku czci nietuzinkowego kapłana wyryto słowa: „W 125-lecie istnienia parafii Panna Maria, w 100-lecie założenia Seminarium w Orchard Lake, w 900-lecie śmierci św. Stanisława - patrona Wielkiej Płużnicy”.
Pochowano go pod tym samym dębem, pod którym w 1854 r. odprawił pierwszą Mszę św. w Pannie Marii dla pierwszych Ślązaków-emigrantów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Jaskinia Słowa (I Niedziela Adwentu, rok C, ks. Maciej Jaszczołt)

2024-11-30 10:00
Ks. Maciej Jaszczołt

Red.

Ks. Maciej Jaszczołt

Więcej ...

Bł. Rafał Chyliński – święty stąd

Grób bł. Rafała Chylińskiego

Maria Niedziela

Grób bł. Rafała Chylińskiego

Kiedyś opiekun ubogich, dziś orędownik w uleczeniu z choroby alkoholowej i nowotworowej. – Widać na te biedy teraz jest potrzebny

Więcej ...

Dają motywację do niesienia pomocy

2024-12-02 10:19
Nauki poprowadził franciszkanin - Br. Cordian Szwarc, koordynator krajowy Wspólnot Działania „Laudato Sì” oraz proboszcz parafii Chrystusa Króla na olsztyńskim Zatorzu

Sylwia Grzyb

Nauki poprowadził franciszkanin - Br. Cordian Szwarc, koordynator krajowy Wspólnot Działania „Laudato Sì” oraz proboszcz parafii Chrystusa Króla na olsztyńskim Zatorzu

W sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie w miniony weekend odbyły się rekolekcje adwentowe dla Parafialnych Zespołów Caritas.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Tłumy w Warszawie na proteście przeciwko obowiązkowej...

Wiadomości

Tłumy w Warszawie na proteście przeciwko obowiązkowej...

Jaka jest dziś moja wiara?

Wiara

Jaka jest dziś moja wiara?

Potrzeba czytania znaków

Wiara

Potrzeba czytania znaków

Nowenna do św. Mikołaja

Wiara

Nowenna do św. Mikołaja

Bulwersujące! Applebaum, Holland i Tokarczuk otrzymały...

Wiadomości

Bulwersujące! Applebaum, Holland i Tokarczuk otrzymały...

Rocznica objawienia cudownego medalika

Kościół

Rocznica objawienia cudownego medalika

To z nim Bóg komunikował się za pomocą snów. Pogromca...

Wiara

To z nim Bóg komunikował się za pomocą snów. Pogromca...

TK orzekł w sprawie zasad nauki religii w publicznych...

Kościół

TK orzekł w sprawie zasad nauki religii w publicznych...

Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie – bo Pan jest...

Wiara

Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie – bo Pan jest...