Malarska wizja zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie według Boticellego - mistrza włoskiego Renesansu różni się zasadniczo od pozostałych, jakie znam. Zazwyczaj cały kadr ogranicza się do postaci Anioła Gabriela i Maryi. Często pojawiają się atrybuty świętości i czystości Maryi, jak np. trzymana przez nią lilia. U Boticellego w centrum, pomiędzy Maryją i Aniołem, stoi duże małżeńskie łóżko, na którym położono jedną tylko poduszkę. Łóżko jest tutaj zapewne symbolem poczęcia. Akt ten najczęściej przecież dokonuje się tam właśnie, w małżeńskiej sypialni. Boticelli kładzie na nim jedną tylko poduszkę, a nie dwie, jak to bywa zazwyczaj. Jest to symbol tego, iż Maryja - używając wyrażenia biblijnego - „nie zna męża”, tzn. pozostaje dziewicą. Ale przecież poczęcie Jezusa dokonuje się. O tym też mówi wizja Boticellego. Baldachim, który zazwyczaj znajduje się nad małżeńskim łożem, na tym obrazie został rozwieszony nad Maryją. Właśnie teraz zstępuje na nią Duch Święty i w jej łonie rozpoczyna się nowe życie.
Niedawno obchodziliśmy uroczystość św. Józefa - dziewiczego męża Maryi. Pozostanie w takim właśnie małżeństwie z Maryją było zapewne jego wolnym wyborem, a nie skutkiem Bożego przymusu. Istotą tego małżeństwa była ich wzajemna czystość. Od niej właśnie rozpoczął się szacunek do rodzącego się życia.
Uroczystość Zwiastowania Pańskiego jest Dniem Świętości Życia. Obchodzimy je najczęściej w kontekście tajemnicy Wielkiego Postu, Męki Pańskiej bądź bezpośrednio w okolicach Świąt Paschalnych. Kalendarz liturgiczny raz jeszcze przypomina nam, że nie da się oddzielić życia od śmierci, świętości urodzin od świętości śmierci. I jeden i drugi moment należą przecież do życia.
Maryja i Józef uczą nas, że szacunek do życia rozpoczyna się od czystości, tzn. od szacunku wobec własnej i cudzej intymności. Ten szacunek ma u nich bardzo mocny fundament. Oboje wiedzą bowiem, iż „z Boga” jest ten, kto się ma narodzić. Żadne z nich nie waży się ingerować w to, co Boskie, w to, co ze swej natury przynależy się Bogu i o czym On sam decyduje. Każde życie - choć zapewne inaczej niż życia Jezusa - jest „z Boga”. Wchodząc w tajemniczy początek i koniec ludzkiego żywota, wchodzimy w Bożą domenę. I w tych właśnie najbardziej intymnych chwilach życia człowieka potrzeba największej intymności, tak by nie wkroczyć na „teren” Boga i by nie uzurpować sobie Jego praw i dyktować Jemu swojej woli.
To nie jest łatwe. Bóg bowiem w swej nieodgadnionej mądrości dla swojego Syna na kołyskę wybrał żłób, a na łoże śmierci - krzyż. I trzeba było Maryi zgodzić się na to, choć miecz boleści przenikał jej duszę.
Zgodzić się na życie i śmierć. Zgodzić się na to, że życie - jakiekolwiek by ono nie było - jest „z Boga”. To warunek, by stawało się ono dla nas święte. Tylko wtedy uwierzymy (choć czasami trudno nam go będzie znaleźć) w sens każdych narodzin i każdej śmierci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu