Refleksja ogólna. Co czwarty Polak mieszka w bloku spółdzielczym. Ta ustawa jest dlatego wyjątkowa, że zadziała dopiero na wniosek zainteresowanego. Szkoda, że trzeba aż stowarzyszeń i publikacji, by
to polskim rodzinom wyjaśnić. I nie chodzi tu o to, czy Kowalski jest za czy przeciw, ale o to, że Kowalski ma poznać możliwość wyboru, czy chce mieć własne mieszkanie, czy spółdzielcze prawo. Swoją drogą
- o ile w ogóle można być przeciw własnemu bezpieczeństwu.
Czy przeciętny Kowalski zastanawiał się, dlaczego wprowadzono tę ustawę? Gdyby Kowalski interesował się jeszcze, dlaczego i jak ją dwukrotnie zmieniano - byłby wtedy nieprzeciętnym, a raczej
chcącym dokonywać wyborów świadomie. Wybór to przywilej w kraju demokratycznym, ale nie wszyscy myślą jednakowo. Cenną rolę spełniają spotkania SOS ze spółdzielcami Płocka, i może są powody do „odzywania
się nożyc” (jeśli np. władze spółdzielni w gablotach wieszają sądy o populizmie innych, zapewniając o swoim postępowaniu „ok.”). Jakkolwiek ważne są fakty i prawda obroni się sama, to
swoją drogą z uznaniem przyjmujemy zawarte tam deklaracje władz spółdzielni o dobrej woli i dobrej kondycji finansowej. Bo nie jest celem krytyka działań spółdzielni, lecz obrona praw spółdzielców. Co
najwyżej na tej drodze różnimy się stanowiskami, lecz jesteśmy świadomi, że nowa sytuacja zastała nas wszystkich, dlatego nie oczekujemy więcej niż możliwości spółdzielni, ale za to oczekujemy zdecydowanie
dobrej woli władz spółdzielni.
Wybór. W realizowanym procesie przekształceń wielu jeszcze spółdzielców pozostaje w przeświadczeniu, że posiada własne mieszkanie (nabywając prawo własnościowe spółdzielcze). Część osób wybiera to
ograniczone prawo własności świadomie, lecz część wybiera tę formę jedynie wskutek głoszonych opinii, że prywatna własność oznacza zakładanie wspólnoty i zmartwienia o dach itp. Nieuzasadnione obawy,
bowiem zmiana właściciela w Księdze Wieczystej nie skutkuje potrzebą występowania ze spółdzielni. Jedni więc uznają wystarczającą formę spółdzielni z prawem spółdzielczym do mieszkania, my uznajemy za
wystarczającą formę spółdzielni właścicieli mieszkań. Ci, którzy sugerują konieczność zakładania wspólnot, wprowadzają w błąd, może robią to celowo, a może nie chcą wyobrazić sobie funkcjonowania spółdzielni
mieszkaniowej właścicieli. Przekształcenie mieszkania spółdzielczego we własność prywatną wraz z gruntem jest oczywiście osobistym wyborem każdego spółdzielcy. Ten wybór nie może być karany. Istotne jest,
czy spółdzielca miał i ma możliwość dokonać świadomego wyboru. Byłoby lepiej, gdyby wybór ten mógł nastąpić po zapoznaniu z przepisami i istotą faktów. Nasze Stowarzyszenie SOS stara się służyć pomocą
zainteresowanym.
Różnice. Powody, dla których wnioskodawcy wnoszą pretensje, słusznie że czasem z uzasadnionym cieniem emocji, są proste. Były to różnice stanowisk, a idzie o terminy i koszty. W swym działaniu władze
spółdzielni twierdzą, że ich obowiązkiem jest realizować prawo, a my stoimy na stanowisku, że obowiązkiem jest reprezentować interesy spółdzielców w ramach prawa. Znaczenie tej różnicy zna ten, kto złożył
wniosek. Początek świadczył o spółdzielniach tyle, że można realizować ustawę, nie przekształcając własności (tak jak np. można odmawiać pacierz, i nie czynić modlitwy). Był to powszechny brak odpowiedzi
na złożone do spółdzielni wnioski, nieprzychylność i brak informacji. Odpisywano wymijająco i po wielu miesiącach, gdy w tym samym czasie Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych inicjował ingerencję
w zapisy ustawy. Dokonano poważnych zmian na niekorzyść spółdzielców, a spółdzielnie teraz rzetelnie i dosłownie realizują jej zapisy. Nawet wyznaczają terminy wpłat pod groźbą unieważnienia wniosków.
Oczywiście opracowana I wersja ustawy była na tyle sprawiedliwa, jeśli porównywać ją z obecną nowelizacją, że odpowiadała realnym kosztom. Chodzi głównie o granicę 3% dopłaty od mieszkań lokatorskich
i rolę sądów wobec uchwał spółdzielni. Niejednoznaczność obecnej wersji ustawy jest taka, że umożliwia naliczanie dodatkowych kosztów do dopłaty za mieszkanie i grunt.
W sprawie dopłat do mieszkań (w ramach przesłanki o „różnicy...” dla osób z prawem lokatorskim) zniesiony limit 3% ceny zamienia się niekiedy na 53%, co jest nie do przyjęcia. Realizując
ustawę, spółdzielnie tłumaczą brakiem przepisów zastosowania innych rozliczeń lub uchwalenia bonifikaty. Brak tych przepisów jest tak samo dobry, jak brak zakazu o możliwości jej udzielenia, a przede
wszystkim przyjęcia przeliczeń na koszty realne (w dwupoziomowych rozliczeniach kosztów między dwoma nominałami złotówek).
W sprawie gruntu (wykorzystując zmiany w statutach spółdzielni) dopuszcza się również próbę rozliczenia kosztów gruntu całej nieruchomości na grupę kilku wnioskodawców. Władze miasta podjęły starania
wyjścia na przeciw problemom spółdzielców, przygotowując odpowiednią uchwałę Rady Miasta o bonifikacie na grunt, tymczasem znowu to dobrodziejstwo miałoby być zniekształcone z powodu spółdzielczych przepisów.
Z pewnością nie może być tak, że kupujący chleb płaci cenę za całe pieczywo w sklepie, a kolejni klienci zwracają mu później wartość swoich zakupów. Prawem kupującego jest zapłacić za swój towar. Gdzie
indziej należy szukać rozwiązania problemu finansowego płockich spółdzielni wobec przewidzianej potrzeby wykupu gruntu.
Różnic wynikających z zapisów zmienionej ustawy jest wiele, i zbyt wiele jest braku spójności z konstytucją, by sprawa mogła pozostać bez rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego. Tyle, że na orzeczenie
TK wyrównania tych zapisów czekamy tym razem długo, a czas płynie. Rozumiemy, że zmiana statusu członków spółdzielni nie wszystkim odpowiada, ale spółdzielcy mają prawo wymagać uczciwego postępowania
i bez zwłoki. Rozwiązanie normalne jest tylko jedno - prowadzi przez dobrą wolę znalezienia propozycji na zbliżenie stanowisk.
Pomóż w rozwoju naszego portalu