Veritatis splendor to już dziesiąta encyklika Jana Pawła II, ogłoszona 5 października 1993 r. Zagadnieniem centralnym dokumentu jest wolność i prawda oraz ich wzajemny związek wewnętrzny. Tylko dzięki zakorzenieniu w prawdzie wolność człowieka ma charakter ludzki i odpowiedzialny. Jan Paweł II przestrzega nie tylko współczesne, ale i przyszłe pokolenia przed niebezpieczeństwami wynikającymi z prób odrywania wolności od prawdy. Broniąc niezmiennych norm moralnych, Kościół nie pomniejsza człowieka, ale pomaga mu żyć w prawdziwej wolności i prawdziwej nadziei, którą daje jedynie Bóg-Człowiek Jezus Chrystus.
Reklama
„Nauczycielu, co dobrego mam czynić”
Po krótkim wprowadzeniu, które wyjaśnia punkt wyjścia i cel encykliki, następuje rozdział pierwszy o charakterze typowo biblijnym. Ojciec Święty przytacza w nim fragment Ewangelii ukazujący rozmowę
Jezusa z bogatym młodzieńcem (Mt 19,16). Zanim jednak Jezus ukazał młodzieńcowi perspektywę bycia doskonałym, przypomniał mu najpierw przykazania. Trzeba więc zacząć od przykazań, gdyż wskazują one
na zasadnicze i niepodważalne warunki respektowania Boga i ludzi.
Oto młody człowiek przychodzi do Chrystusa, aby od Niego dowiedzieć się, co powinien czynić. Od Chrystusa pragnie dowiedzieć się, co powinien zrobić z darem wolności, aby nie zatracić, lecz ocalić
samego siebie. To niepokojące młodzieńca pytanie pokazuje, że nie chodzi mu tylko o to, aby być po prostu wolnym, ale chodzi mu również o to, aby być „dobrze wolnym”. Chodzi mu o to, aby z
daru wolności uczynić dobry użytek, aby dobrze z niego skorzystać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
„Nie bierzcie wzoru z tego świata”...
Rozdział drugi wpisuje elementy, o których Ojciec Święty pisze w rozdziale pierwszym, a które wynikają z Pisma Świętego i nauki Ojców Kościoła, w dzisiejszą dyskusję o podstawach działania moralnego.
Centrum tego rozdziału stanowią rozważania o relacji między wolnością i prawdą. Papież podejmuje zasadniczy temat naszych czasów: jak nauczyć się żyć w wolności.
Ludzkie problemy najszerzej dyskutowane i rozmaicie rozwiązywane we współczesnej refleksji moralnej sprowadzają się wszystkie - choć na różne sposoby - do jednej zasadniczej kwestii: do
kwestii wolności człowieka”. To wyjęte z encykliki zdanie wyjaśnia tytuł omawianego dokumentu Veritatis splendor (Blask prawdy) - encyklika poświęcona podstawom teologii moralnej, to w gruncie
rzeczy encyklika o ludzkiej wolności: to wielka pochwała jej splendoru i zarazem przestroga przed grożącymi jej niebezpieczeństwami.
Zasadniczą intencją encykliki jest ustalenie podstawowych kryteriów sądów i ocen moralnych ludzkiego działania, pozwalających na odróżnienie dobra od zła. Sam fakt, że człowiek pyta o to, jak być
„dobrze wolnym”, pokazuje, że to nie on sam decyduje o tym, co jest dobre. Przeciwnie, pytanie to wskazuje, iż miara dobrego użycia daru wolności leży poza samą wolnością. Człowiek rozumny
i wolny szuka prawdy o sobie. Dostrzega, że potwierdzi swą odrębność i wyjątkowość pośród materialnego świata tylko wtedy, gdy w swych wyborach będzie się kierował poznaną przez siebie prawdą, prawdą
o sobie. Człowiek, pytając o to, jak być „dobrze wolnym”, pyta po prostu o to, jak być „wolnym w prawdzie”. To jest istota naszego ludzkiego sumienia. Encyklika właśnie w takim
wezwaniu wolności do zakorzenienia się w prawdzie widzi istotę moralności.
Jan Paweł II przestrzega również przed inną, przeciwstawną do poprzedniej, możliwością wypaczenia sposobu rozumienia ludzkiej wolności. Niektórzy teologowie, dostrzegłszy niebezpieczeństwo takiej
wykładni istoty dobra moralnego, która redukuje wolność człowieka do dynamizmów natury, usiłują zapobiec groźbie tego rodzaju naturalizmu w sposób, który wolność człowieka utożsamia z czystą samozależnością.
W tej wizji ludzkiej wolności człowiek jest naprawdę wolny dopiero wówczas, kiedy sam decyduje o treści prawdy o nim samym, mającej go moralnie wiązać. Ludzka natura przestaje być wówczas miejscem, w
którym człowiek odczytuje wiążącą go moralnie prawdę o nim samym, a staje się tworem wolności i jej tworzywem. Istota powinności moralnej sprowadzałaby się wówczas do egzekwowania i obrony tak pojętej
wolności.
Encyklika wskazuje także na destrukcyjne - i to zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym - konsekwencje takiej wizji ludzkiej wolności. Wskazuje przede wszystkim na to, że rozmija
się ona z tym źródłowym ludzkim doświadczeniem, które samym faktem swego pytania wyraził bogaty młodzieniec: co mam czynić? W czym winienem zakorzenić swą wolność? Człowiek widzi powody, by lękać się
wolności oderwanej od prawdy; widzi ją raczej jako moc w służbie czegoś w człowieku, co jest większe niż ona sama. Nie mniej od splendoru wolności jako mocy stanowienia o sobie, człowieka fascynuje prawda
jako zadanie, które wolność - w imię tożsamości człowieka - ma do wypełnienia.
Encyklika wskazuje także na dobro ludzkiego życia: respekt należny godności osoby drugiego jest niemożliwy bez respektu dla właściwej ludzkiej naturze inklinacji do zachowania życia. Godząc w życie
jako fundamentalne dobro dla osoby, godzę z konieczności w dobro, którym jest osoba - godzę bowiem w samo jej istnienie. Oto racja, dla której encyklika potwierdza naukę o istnieniu czynów wewnętrznie
złych z konieczności i odpowiadających im norm jako norm nie dopuszczających żadnych wyjątków. Czyny wewnętrznie złe z konieczności i odpowiadające im bezwyjątkowe zakazy wskazują na to bowiem minimum,
które stanowi nieodzowny warunek rzeczywistego respektu dla godności osoby ludzkiej. Encyklika pokazuje zatem, że bronić ludzkiej wolności to bronić podmiotu wolności - człowieka w całej jego prawdzie,
w imię jego miłości. Ukazuje splendor wolności jako odblask splendoru prawdy: wolność zakorzenia się w prawdzie, wybierając ją dla niej samej.
„By nie zniweczyć Chrystusowego Krzyża”...
Rozdział trzeci wpisuje wskazania rozdziału pierwszego i drugiego w żywy kontekst Kościoła i społeczeństwa. Można by go określić jako rozdział pastoralny dokumentu.
W tej ostatniej części dokumentu można zauważyć żarliwość o sprawę Boga i człowieka, która powinna dotknąć go osobiście. Zagadnienia odnowy życia psychicznego i społecznego, odpowiedzialności kapłanów
i teologów są przedstawione w nie mniej angażujący sposób niż centralny problem naszego życia, o ile powinniśmy wybrać między tym, co jest dobre i tym, co jest wygodne. To, co dokument mówi na ten temat,
nie jest tylko teorią, ale przychodzi z doświadczenia, z kontemplacji Misterium. Jest to widoczne, gdy Papież mówi o „tajemnicy formacyjnej” Kościoła, o jego mocnym punkcie, który znajduje
się nie tylko w wypowiedziach doktrynalnych i wezwaniach duszpasterskich do czujności, ale w „trzymaniu wzroku utkwionego w Panu Jezusie”. Kontemplując Go i słuchając, znajdziemy odpowiedź
na problemy moralne.
Encyklika podkreśla też, że jedynie wizja wolności, o której pisze Ojciec Święty, czyni zrozumiałym dramat Wcielonego Słowa, czyli dramat Boga, który umiłował człowieka do końca, aż do śmierci na
krzyżu. Chrystus przyszedł na świat, aby wobec każdego z nas dać świadectwo prawdzie, ponieważ jedynie prawda wyzwala. Człowiek, wezwany do życia w prawdzie, wezwany przez to do potwierdzenia swej tożsamości
z wolnością, kuszony jest bowiem wciąż przez szatana i nieraz ulega jego pokusie, decydując się na wybór nieprawdy.
Dramat odkupienia to dramat Boga spieszącego na ratunek uwikłanemu w niewolę nieprawdy człowiekowi. To właśnie z tego powodu człowiek potrzebuje odkupienia. Dlatego rozerwanie więzi wolności z prawdą
stawia pod znakiem zapytania sensowność dramatu odkupienia. Przed takim udaremnieniem krzyża przestrzega encyklika - „by nie zniszczyć Chrystusowego Krzyża. Tak właśnie brzmi tytuł trzeciego
jej rozdziału. Chrystusowy krzyż to bowiem świadectwo, mocą którego sam Bóg pragnie skłonić człowieka, szanując jego wolność, do wybrania prawdy.
Papież kończy encyklikę medytacją o Maryi, Matce Miłosierdzia. Maryja może nosić ten tytuł - tak mówi nam Papież - „ponieważ Jezus Chrystus, Jej Syn, został posłany przez Ojca jako objawienie Bożego miłosierdzia.... Nie przyszedł, aby potępić, ale by przebaczyć i okazać miłosierdzie”. Nauczanie chrześcijańskie jest pełne tylko łącznie z tym twierdzeniem. Ono stanowi część wielkości wymagań, która wynika z naszego podobieństwa do Boga, ale stanowi także część ogromu dobroci Bożej, której najczystszym znakiem jest dla nas Matka Jezusa.