Autor - Gianpaolo Dotto zadaje pytanie, co zrobiłby Jezus w sytuacji „zgiełku tylu ludzi, gdy każdy ma swoje zdanie i chce coś powiedzieć od siebie”. „Nasuwa się myśl, że w obliczu tej ludzkiej tragedii i wielu jej podobnych Jezus nie powiedziałby nic, po prostu zacząłby pisać na ziemi i poczekałby, aż zapadnie cisza. Nie wypowiedziałby żadnego sądu, lecz wezwałby wszystkich, by poszli dalej i «nie grzeszyli więcej», jak czytamy w Ewangelii św. Jana” - uważa autor.
Jego zdaniem grzechem jest tu „komercjalizacja, jaką czyni się z rodzinnego nieszczęścia”, ale również „to, co powodują nieuchronne decyzje kliniczne, które należy podjąć jako albo-albo w obliczu sytuacji trudnych lub nie do rozwiązania”.
„Grzechem są także rady tych, którzy nie widzą, ale tworzą złudzenia. I wreszcie wielkim grzechem jest narzucanie z zewnątrz decyzji, które naruszają święte więzi łączące dzieci i rodziców, jak również lekarza i rodzinę. W odpowiedzi na to wszystko wezwanie Jezusa, by pójść dalej nie grzesząc więcej, oznaczałoby może odnalezienie w ciszy tajemnicy życia i nacechowane ufnością pogodzenie się, aby toczyło się ono własnym biegiem”, kończy swoje uwagi „L'Osservatore Romano”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu