Z niektórymi Helenka stworzyła w Libiążu pierwszą grupę muzycznych pielgrzymujących do Jasnogórskiej Pani. Wyruszając do Częstochowy osoby prowadzące pątniczy śpiew nie zapomniały o przyjaciółce - tuż przed wyjściem pozostawiły na jej grobie pielgrzymkowy indentyfikator z podpisem "Muzyczna Helenka".
"Helenka znała wiele pieśni. Bardzo dużo się od niej nauczyliśmy. Kiedy pół roku od jej odejścia idziemy tutaj razem i śpiewamy, wiele utworów przywołuje ją na myśl" - opisała Nikola Frączek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przyjaciółka zamordowanej wolontariuszki wspominała, że Helenka nie zawsze mogła w pełni uczestniczyć w pielgrzymce, jednak zawsze starała się iść choć przez jakiś czas. "Czasem zdarzało się, że z pielgrzymki jechała do pracy i znów wracała do nas. Zawsze była ciepło witana i mile widziana. Jej obecność była dla nas wielką radością" - powiedziała.
Jak dodaje inna znajoma Helenki, Marcelina Biskup, mimo, że fizycznie nie ma jej wśród pątników, wszyscy czują, że wolontariuszka, która oddała swoje życie w Boliwii, czuwa nad nimi. "Kiedy ją wspominamy, czuję optymizm i energię. Ona była bardzo otwarta na drugiego człowieka. Czujemy, że jest z nami blisko. Podczas tej pielgrzymki jest bardzo 'helenkowo'" - przyznała.
Reklama
Na pewno sprawiła to obecność siostry Heleny Kmieć, Teresy, która przez dwa dni razem z opiekunem duchowym grupy z Libiąża, ks. Pawłem Królem, opowiadała pielgrzymom o jej życiu. Wszyscy pątnicy otrzymali także obrazki ze zdjęciem Helenki i specjalnymi modlitwami.
"Wiele osób dzieliło się z nami później swoimi przeżyciami. Między innymi jedna ze starszych osób, która obawiała się, że przez ból kolan będzie musieć zrezygnować z wędrowania. Jednak po wzięciu obrazka z Helenką i rozpoczęciu odmawiania znajdujących się tam modlitw, z każdym dniem idzie się jej coraz lepiej" - opisał kapłan.
Jak dodał Helenka często na pielgrzymce powtarzała, że ma trzy mamy w życiu - tę, która ją urodziła, tę, którą ją wychowała i tę, do której zmierzała co roku w sierpniu na Jasną Górę. "Na pielgrzymce nieraz pojawiają się z nikąd problemy. Jednak Helena zawsza była spokojna. To było niezwykłe świadectwo zawierzenia Maryi i Bogu dla wielu" - podkreślił.
Ks. Król przywołał jeszcze jedno bardzo poruszające wspomnienie. "Helenka pracowała jako stewardessa i kiedyś miała przyjechać wędrować z nami tuż po wylądowaniu. Zachęciłem więc pielgrzymów, by machać do niej w kierunku nieba. Dzisiaj te słowa nabierają tutaj dla wszystkich nowego znaczenia. Czujemy, że Helenka dodaje nam codziennie sił na tej naszej pątniczej drodze" - powiedział ze wzruszeniem.