Reklama

W sierpniu ładujemy akumulatory

Niedziela warszawska 31/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANNA BINIEK: - Porównanie życia człowieka do pielgrzymowania zakorzeniło się mocno w Tradycji. W sensie przenośnym Nowy Testament przedstawia przecież życie chrześcijańskie jako wędrówkę ku miastu niebieskiemu...

KS. DR HENRYK MAŁECKI: - Człowiek z natury rzeczy dąży do stabilizacji. Pielgrzymka ma na celu uświadomić mu, że jego miejsce na ziemi nie jest ostatecznym celem, a jedynie przechodzeniem. Jesteśmy w drodze ku Niebieskiemu Jeruzalem i o tym w sposób szczególny przypomina nam nie tylko każda procesja liturgiczna, ale również pielgrzymka.

- Kiedy człowiek odkrył zbawienny wpływ zmagania się z samym sobą w drodze do sanktuarium religijnego?

- Tradycję pielgrzymowania zapoczątkowało wędrowanie na pustyni narodu izraelskiego. Następnie pielgrzymowanie do miast świętych związane było z trzema izraelskimi świętami: Paschy, Tygodni, Namiotów, które przypominały zbawczą historię. Już od zarania wędrują chrześcijanie do miejsc świętych, takich jak Jerozolima, Rzym.

W średniowieczu pielgrzymki nabierają charakteru pokutnego, ekspiacyjnego. Dodatkowo pojawia się element zasługujący - ludzie uczestniczą w pielgrzymce, aby zasłużyć sobie na jakąś łaskę. Na średniowieczne drogi pielgrzymowania wychodzą już wszystkie warstwy społeczne. Wiąże się to również z nawiedzaniem Europy przez "czarną śmierć" - dżumę. To przyczyniło się do popularyzacji idei pielgrzymowania. Nasza pielgrzymka warszawska również ma w swojej genezie motyw szalejącej zarazy w Polsce.

- Socjologowie wychodzą z założenia, że wspólne wędrowanie do sanktuariów jest tak popularne z uwagi na to, że zaspokaja podstawowe potrzeby emocjonalne człowieka: potrzebę wspólnoty, akceptacji, a jednocześnie badania podkreślają aspekt traktowania pielgrzymki jako swoistej ucieczki od rzeczywistości.

- Podchodzenie socjologiczne do tego zjawiska nie zawsze daje prawdziwy obraz, trzeba spojrzeć ponad statystyki i racjonalne dywagacje. W pielgrzymce można zauważyć trzy wyraźne fazy:

Pierwsza - oderwanie się od dotychczasowego stanu rzeczy - związana jest ona z pragnieniem wewnętrznego nawrócenia. Nieraz słuchając motywów pielgrzymowania, gdzieś w tle słyszałem słowa: " Idę, aby naładować swoje akumulatory", "Chcę jeszcze bardziej być człowiekiem". W tym momencie zgadzamy się na wysiłek, na wprowadzenie pewnej destabilizacji w życiu, w stosunku do niej możemy odczuwać zagrożenie. W tej fazie ujawnia się niezwykły wymiar wychowawczy pielgrzymki, nie tylko w sferze religijnej. Podczas tych dni uczymy się tolerancji, wzajemnego szacunku.

Faza druga związana jest z dostrzeżeniem, iż pomimo ekstremalnych warunków, bólu fizycznego, możemy czuć się szczęśliwi. Człowiek jest szczęśliwy bez telewizora, komputera. Posiada tutaj tylko minimum, które czasami sprowadza się do garnuszka wody i miejsca w stodole, na którym może się położyć. Sam tego doświadczałem i wiem jak czujemy się wtedy wolni, radośni, ale nie beztroscy. Pielgrzymka to czas docierania do człowieka faktu, że jest dzieckiem Boga. Doświadczamy w momentach kryzysowych ogromu spontanicznej, ale również i przemyślanej życzliwości od ludzi. Drobny gest pomocy przy wstawaniu, poniesienie komuś plecaka wzrasta czasami do rangi heroicznych czynów.

Trzeci, ostatni etap, to powrót do domu. Wracamy z bagażem metafizycznych doświadczeń. Rodzi się w nas potrzeba zmiany dotychczasowego życia, przynajmniej na jakiś czas.

- Jak długo taki "bagaż metafizyczny" pozostaje w człowieku?

- Czasami jedna pielgrzymka decyduje o całym życiu. To właśnie po niej ktoś poszedł do zakonu, a inny podjął walkę z nałogami. Jasnogórski Szczyt był świadkiem wielu cudownych nawróceń, o których się nigdy nie napisze. Ktoś wychodził na pielgrzymkę głównie w celu zaspokojenia własnej ciekawości, traktując ją jako sprawdzian wytrzymałości fizycznej - swoistego rodzaju maraton, a po dziesięciu dniach wracał odmieniony.

Kiedyś w mojej grupie szła pani doktor, która na początku wspólnej drogi bezceremonialnie zwracała się do mnie per "proszę pana". W pewnym momencie pielgrzymowania zrozumiała, o co tak naprawdę w życiu chodzi. Teraz prowadzi radykalne życie chrześcijańskie, które odkryła już po wielu latach praktyki lekarskiej.

- Dlaczego zatem w ostatnich latach pojawiło się wiele nieprzychylnych pielgrzymkom komentarzy? Wystarczy zacytować chociażby jeden z tygodników, który reportaż z jej przebiegu kończy stwierdzeniem: "katolicka, biedna Polska znalazła sobie sposób na spędzenie wakacji".

- Nie mogę zgodzić się z tym twierdzeniem. Nie można aktów religijnych sprowadzać do wymiaru socjologicznego, gdyż one wymykają się wszelkim analizom.

Cała Europa pielgrzymuje, tradycje wędrówki pieszej do sanktuariów religijnych ma islam, judaizm. Co więcej, pielgrzymowanie rozwija się również w Stanach Zjednoczonych, gdzie ludzie wybierają trud pielgrzymowania, pomimo tego, że stać ich na turystyczne atrakcje. Niektórych może wspomniane zjawisko niepokoić a ponieważ nie potrafią spojrzeć na nie przez pryzmat wiary, tworzą własne, krzywdzące interpretacje.

- Pielgrzymował Ksiądz do Sanktuarium Jasnogórskiego jeszcze przed wstąpieniem do seminarium. Czy trudniej pokonuje się drogę w sutannie ze świadomością, że jestem odpowiedzialny za moich współbraci-pielgrzymów?

- Rzeczywiście. Przed wstąpieniem do seminarium pielgrzymowałem, żeby poszukiwać Boga, odnaleźć swoją drogę życiową. Kiedy byłem już księdzem, trudniej było mi podjąć decyzję wyruszenia na Jasną Górę. Na początku mojej drogi kapłańskiej unikałem uczestniczenia w pielgrzymce. Bałem się tego, że nie będę w stanie sprostać oczekiwaniom moich współbraci. Sutanna mi "ciążyła", bo wymagano ode mnie więcej. Teraz, kiedy patrzę na to z perspektywy czasu wiem, że to był mój brak wiary i zaufania.

- Ale na szczęście przełamał Ksiądz swoje wewnętrzne opory. Wielu jednak poddaje się i nie chce się przekonać, że tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono...

- Nie potępiam tych ludzi. Jeśli ktoś ma poważne problemy zdrowotne, to rozsądniej jest zostać w Warszawie i łączyć się duchowo z pielgrzymami, modlić się o siły i potrzebne im łaski.

Natomiast zdrowe osoby nie powinny się bać. Na pielgrzymce jesteśmy niesieni na "skrzydłach łaski". Ja sam wielokrotnie tego doświadczyłem. Nie ukrywajmy - pielgrzymka jest dużym wysiłkiem fizycznym. Do tego dochodzą czasami drobiazgi, które sprawiają, że ludzie przeżywają podczas tych dni kryzys psychiczny - wiele drobnych rzeczy urasta do rangi problemu, ból metafizyczny - burzy się w człowieku dotychczasowa hierarchia wartości. Ale to wszystko jesteśmy w stanie pokonać. Świadomość zwycięstwa nad samym sobą daje nam po powrocie siłę do jeszcze lepszego życia z Bogiem.

- Pielgrzymce towarzyszy zawsze konkretny program. Jaki wpływ na Słowo przekazywane podczas tych dni powinni mieć jego odbiorcy?

- Zawsze starałem się, aby program pielgrzymek, których byłem opiekunem współtworzyli ludzie świeccy. To do nich konkretnie przeznaczone było Słowo, to oni często mówili o swoich problemach podczas "mikrofonu dla wszystkich". Trzeba mówić dla ludzi i przez ludzi. W drodze społeczność Kościoła powinna dojrzewać społecznie i intelektualnie. Dlatego powszechną praktyką stało się zapraszanie na trasy pielgrzymowania ludzi świeckich, którzy swoim świadectwem pokazują jak mocno Bóg działa w ich życiu, dostarczają nam wielu ciekawych spostrzeżeń.

- Wśród osób, które w tym roku wyruszą na pielgrzymi szlak będą też nowicjusze. Jakie słowa otuchy przekazałby Ksiądz tym osobom, które po raz pierwszy będą zmierzać na Jasną Górę?

- Powiem im to, co mówiłem moim uczniom, kiedy zamierzaliśmy zdobyć szczyt w Tatrach: Z góry zobaczysz więcej. Kiedy dojdziesz do celu dowiesz się więcej o sobie, o Kościele, w pełni doświadczysz obecności Boga i ludzi w twoim życiu.

- Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2001-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Rozpoczęli rekolekcje przed święceniami kapłańskimi

2024-05-19 10:20

ks. Łukasz Romańczuk

12 diakonów [archidiecezja wrocławska, diecezja świdnicka i legnicka oraz Zgromadzenie Misjonarzy Synów Niepokalanego Serca Błogosławionej Maryi Dziewicy] rozpoczęło swoje przygotowanie - rekolekcje przed przyjęciem święceń prezbiteratu.

Więcej ...

Litania nie tylko na maj

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Więcej ...

Pierwszy laureat Nagrody św. Jana Pawła II: uczymy się od niego sprawiedliwości społecznej

2024-05-20 17:20

Karol Porwich/Niedziela

„Od św. Jana Pawła II uczymy się wdrażania w praktykę zasad sprawiedliwości społecznej” - mówi ks. Leonard Olobo kierujący Centrum Pokoju i Sprawiedliwości w stolicy Ugandy. To właśnie temu ośrodkowi Watykańska Fundacja Jana Pawła II przyznała pierwszą w historii nagrodę imienia swego świętego patrona. Ma być ona nadawana co dwa lata w celu promowania wiedzy na temat myśli i działalności św. Jana Pawła II oraz jego wpływu na życie Kościoła oraz świata. Jej pomysłodawcy wzorowali się na prestiżowej Nagrodzie Ratzingera.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Oświadczenie rzecznika KEP ws. opublikowanego przez...

Kościół

Oświadczenie rzecznika KEP ws. opublikowanego przez...

Maryja Matką Kościoła

Maryja Matką Kościoła

Proszę Cię, Panie, o łaskę bycia zawsze świadomym ceny...

Wiara

Proszę Cię, Panie, o łaskę bycia zawsze świadomym ceny...

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo...

Kościół

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo...

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Hiobowe wieści dla katechetów

Wiadomości

Hiobowe wieści dla katechetów

Moc Ducha w Kościele

Wiara

Moc Ducha w Kościele

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie